— Wybita łapa… — wymamrotała do siebie. W żółtych oczach siostry Trzcinniczkowej Łapy błysnął strach zmieszany z niepewnością.
— To coś poważnego?
Nie odpowiedziała.
— Połóż się tam — Wskazała ogonem na najbliższe posłanie z mchu. Uczennica Jabłoniowego Sadu dokuśtykała tam i położyła się. Cisowe Tchnienie podała młodszej patyk.
— Możesz go ugryźć. Policzę do trzech — powiedziała i zanim uczennica zdążyła przetrawić tą informację, członkini kultu szybko spowrotem nastawiła jej łapę.
— Miałaś liczyć…
— Uwierz mi, tak jest lepiej. Twoja łapa powinna już być w dobrym stanie, ale nie przemęczaj jej
* * *
— Ej, co ty robisz? — usłyszała.
— Rozsmarowuję lep na pszczoły i osy
— A po co?
— Żeby je złapać — Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, po czym pręgowana dziko znowu się odezwała.
— A co potem z nimi zrobisz? — Coś czuła, że szybko się jej nie pozbędzie.
— Zawsze jesteś taka ciekawska?
Wtedy już uczennica się nie odezwała, więc Cis mogła spokojnie kontynuować swoją pracę.
<Gąsiorek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz