- Jasne! – powiedział, od razu wstając – Gdzie chcesz iść? Masz jakiś pomysł, co będziemy robić? – zaczął zadawać pytania. Pysk już mu się nie zamykał, był za bardzo rozemocjonowany, by przestać. Jak on się cieszył! Obserwująca Żmija sama zaproponowała mu spacer! Jasne, to nie było nic wielkiego, lecz dla tego kremowego kocurka była to rzecz wręcz nadzwyczajna, a, zwłaszcza że jego serce biło właśnie dla szylkretki.
- Możemy się po prostu przejść – powiedziała w pewnej chwili Żmija i skierowali się do wyjścia z obozu. Gdy tylko znaleźli się na wrzosowisku, zimny wiatr zawiał mocniej, co na chwilę podważało poprzednie słowa kotki, dotyczące zaproszenia na spacer, jednak tylko przez chwilę. W końcu wiatr przestał wiać i zrobiło się nawet przyjemnie. Oczywiście zimno, lecz nie tak, jak ostatnio. Ost uśmiechnął się i spojrzał na to wrzosowisko z jakąś ilością kolorowych liści. Po chwili ruszyli gdzieś dalej, przed siebie.
- W Porę Spadających Liści jest tu naprawdę ładnie, jeszcze z tymi wszystkimi liśćmi! – powiedział Ostowy Pęd, a czarna kotka pokiwała głową. Przeszli jeszcze trochę, lecz w końcu się zatrzymali. Obserwująca Żmija usiadła na ziemi, ale jej towarzysz dalej stał. Minęło trochę czasu i kremowy rzucił kolorowe liście nad ich głowy. Z zadowoleniem obserwował, jak te niesione przez wiatr wirują w powietrzu. Usiadł obok kotki, dalej śledząc wzrokiem liście, powoli ich otaczające.
- Z liśćmi jest super zabawa – oznajmił i przeniósł wzrok na towarzyszkę. Idealnie w tamtej chwili na jej głowie wylądował brązowy liść – Twoje futro nabiera nowych kolorów – miauknął kremowy i się uśmiechnął. Żmija też pozwoliła sobie na uśmiech i zrzuciła z głowy roślinę. Siedzieli tak jakoś czas i rozmawiali na różne tematy. Czasem Ost już miał wrażenie, że rozumieją się bez słów! Jednak w końcu zaczęło się robić późno. Czerwone niczym ogień słońce na chwilę wyszło zza szarych chmur, by zaraz zniknąć. Ostowy Pęd obserwował z zachwytem ten widok, tak samo jak Obserwująca Żmija. Gdy słońce już prawie zniknęło, wojownik wstał i zachęcił do tego samego młodszą kotkę. Gdy już oboje stali, podszedł do niej i łapą dotknął jej barku.
- Gonisz – oznajmił, zadowolony niczym kociak i zaczął uciekać – No dalej Żmijo! Goń mnie! Bawmy się w berka!
<Żmijo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz