Podekscytowane Jaśminowy Sen pokuśtykało radośnie po ukochaną, choć najpierw podeszło do wujka Zimorodka, żeby go wyściskać. Śnieguś może nie wyszedł najlepiej, ale najważniejsze, że włożyli w to serce.
Rdzawe Futro właśnie odchodziła od Firletkowego Płatku, która od jakiegoś czasu leżała w legowisku starszych przez swój uraz. Wydawała się być bardzo pobudzona, więc może ma jakieś ploteczki z życia wojowników? A Jaśminowi potrafi wypaplać wszystko.
- Chodź za mną! - wykrzyknęła kotka i pobiegła... gdzieś przed siebie.
Jaśmin z trudem nadążyło za tą małą wariatką, ale kiedy koty mogły już rozmawiać bez ryzyka, że ktoś ich słyszy, Rdzawe Futro zaczęła skakać z radości.
- Firletka i Pląsający chyba ze sobą kręcą.
- Czekaj, co? - Szynszylowy zamrugało oczami. - Jak to kręcą i jak to chyba?
- No... Ona nie dopuszcza do siebie kocurów, nie? Ale Pląsającego już tak! No i speszyła się, jak ją zapytałam, co u niej robił.
Wojownik aż zapomniało, po co tu przyszło. Właściwie to mało ich obchodził potencjalny romansik jakiś heterosów. Ta wiadomość zdziwiła ich lekko, zamiast szokować. Firletkowy Płatek nie była już medyczką, więc nie będzie kwestionować czy może sobie pozwolić na związki czy nie, ale Pląsający? Przecież to kretyn! Klanie Gwiazdy, miej tą kotkę w opiece...
Chwila! Zimorodek i Śnieguś! Przecież nadal na nich czekali!
- Rdzawa, muszę ci coś pokazać - oznajmiło i dało znać, że wojownicy muszą natychmiast wyruszyć.
***
Kotka usiadła na mokrym śniegu i zaniemówiła. Wpatrywała się w Śniegusia dobrą chwilę, a Jaśminowy Sen wysiadało z nerwów, czekając na reakcje Rdzawej. Pozytywnej? Negatywnej? Już nieważne, bo trzymanie w niepewności bardzo ich krępowało.
- Sam to zrobiłoś? - spytała czarna vanka.
- Miałem drobną pomoc - odpowiedziało, plącząc swój język i wzięło głęboki wdech. - I tak, to jest prezent dla ciebie.
- Jaśminku... - wyszeptała, łamiąc swój głosik.
- Wiesz... jeśli nie podoba ci się twoja podobizna to zrozumiem... - Jaśmin zaczynało tracić nadzieję.
- Jest piękny, ale, Jaśminku, dlaczego tyle dla mnie robisz?
- Bo mi się podobasz.
O cholerka! Nie chciało tego wypaplać, ale ich język był nieposłuszny. Całe się trzęsło. Czuło również falę gorąca, która ich oblewała. To wstyd i strach szły w parze z równowagą, gotując piekło Jaśminowemu Snu. Może powinno wtopić się w tego bałwana i udawać, że go nie ma. A później roztopi się razem z nim. Tyle wstydu, a niepewności jednocześnie. Zimorodkowy Blask, ukryty w krzakach, pewnie musiał się wstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- P-podobam ci się? - Pierwszy raz mina Rdzawego Futra nie zdradzała niczego. - Tylko bez żartów.
- N-nie - zakłopotane Jaśmin unikało kontaktu wzrokowego. - Nie żartuję. To uczucie... jeśli tak wygląda zakochiwanie się to jestem pewne, że cię kocham. Może chociaż spróbujmy i zobaczymy, jak nam wyjdzie...?
Rdzawa podeszła do wojownika i polizała go między oczami.
- Dałoś się nabrać, głuptasie! - zaśmiała się. - Dobrze, spróbujmy.
Kątem oka widziało, jak Zimorodkowy Blask wychyla się z kryjówki i pokazuje kciuka w górę. Okej, pokazywałby, gdyby miał, ale i tak miał u celu pokazać aprobatę w jakiś sposób.
<Zimo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz