Jedli w milczeniu, jak zwykle zresztą. Nie potrzebowali słów, żeby się dogadać. Wróblowej Gwieździe wystarczyła cicha obecność siedzącej obok siostry. Poczucie, że zawsze ma ją za swoimi plecami.
Wziął kolejny kęs piszczki i zapatrzył się w las za obozem.
Borsuczy Krok przerwała w końcu ciszę.
- Dokładnie sezon temu odeszła Cętkowany Liść.
Sezon temu. Nie odpowiedział, wpatrując się w przestrzeń przed sobą.
- Pomyślałam, że chciałbyś żebym ci przypomniała.
Skinął głową, wzdychając cicho.
- Zapomniałem… - Spojrzał na siostrę, uśmiechając się smutno. - Jak zwykle masz rację, dziękuję. Nie wybaczyłbym sobie jakbym jej nie odwiedził.
Brązowe ślepia patrzyły na niego z tym samym chłodem co zwykle. Wróblowa Gwiazda miał jednak wrażenie, że gdzieś głęboko pod maską obojętności, zalśniła w nich melancholia. Często zdawało mu się, że widzi odblaski emocji w oczach siostry. Były jak odbicie odległych gwiazd w źrenicy, albo cień ryby w głębinie. Ale były. Wbrew temu, co starała się pokazywać całemu światu.
Dokończył jeść i siedzieli jeszcze chwilę, obserwując spokojny i tej porze obóz. W końcu wstała i odeszła. Poszedł w jej ślady, kierując się do wyjścia z obozu.
Nad porośniętym trawą kopczykiem pochylała się płowa sylwetka. Podszedł powoli i położył jedyną niezapominajkę, jaką udało mu się znaleźć, na grobie Cętki.
Miedziana Iskra spojrzała na niego zaczerwienionymi ślepiami.
Zawsze uśmiechnięta ciocia Miedź płakała.
Uśmiechnął się do niej smutno. Doskonale ją rozumiał.
Bez słowa usiadł obok niej i otoczył kocicę ogonem, wpatrując się w niewielki kopczyk.
Śmierć. Tylko tego mogli być w życiu pewni.
<Miedź? Możesz zrobić time skip :’)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz