- ...Wróbelku?
Żabi Skok przekroczyła próg legowiska lidera. Zawahała się dostrzegając, że kocur dopiero się obudził ze snu. Cofnęła się o krok, zastanawiając, czy powinna mu przerywać. Może miał inne sprawy na głowie? Mimo wszystko arlekinka wolała mieć pewność, że przywódca dobrze się czuję. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś mu się stało. Żabka dobrze wiedziała, że łatwo jest pogrążyć się w swoich problemach. Zwłaszcza wtedy, gdy nosiło się na swoich barkach ciężar i obowiązki.
Jasnoniebieskie ślepia spoglądały na niego z troską.
- Lepiej się czujesz?
Uśmiechnął się, widząc zmartwiony pyszczek wojowniczki. Skinął głową.
- Tak, już w porządku. Dużo lepiej niż wcześniej.
Odetchnęła z ulgą. Czyli niepotrzebnie się martwiła. Z tej niepewności nie mogła zmrużyć oka. Przynajmniej o tyle dobrze, że od wielu księżyców nie bała się ciemności. Przestały ją dręczyć koszmary, więc mogła spokojnie przesypiać noce. Czasami tylko się budziła i nasłuchiwała oddechów wojowników. Wtedy czuła się mniej samotna.
- Dziękuję, Żabko - miauknął, patrząc w wiecznie smutne ślepia wojowniczki. - Że jesteś.
Kotka zastrzygła uszami. Takiego wyznania się nie spodziewała. Zrobiło jej się miło na sercu. Ktoś się cieszył, że była obok. Uśmiechnęła się lekko. Trwało to chwilę, ale zawsze coś, prawda? Uważniej przyjrzała się kocurowi. Wydawał się spokojny i wyspany. To była dobra wiadomość.
- Od tego są przyjaciele. - miauknęła nieśmiało, szurając przednią łapą po ziemi. - Martwiłam się o ciebie, ale teraz mogę być spokojniejsza.
Pochyliła głowę przed Wróblową Gwiazdą na pożegnanie.
Żabi Skok drgnęła na samą myśl, że mogłaby takową chorobą się zarazić. Na razie jednak wszystko było dobrze i wojowniczka cieszyła się zdrowiem, mimo swojego wieku. Do najmłodszych nie należała, ale wciąż miała siły służyć klanowi. Sama nie mogła opuszczać obozu przez zakaz Wróblowej Gwiazdy, ale również własną obawę przed agresywną kotką. Zgłosiła się do patrolu i o dziwo, udział w nim brał również przywódca. Widocznie bury kocur musiał rozprostować łapy. Ileż to można przebywać w obozie!
Żabi Skok przysiadła przy wyjściu z obozu, wpatrując się w idącego w jej kierunku Wróblową Gwiazdę. Towarzyszył mu jego uczeń, Pokrzywowa Łapa. Ślepy na jedno oko kocurek paplał coś wesoło do swojego mentora. Z tej odległości nie mogła jednak usłyszeć, o co chodziło. W skład patrolu wchodziła również Różana Słodycz, dawna uczennica Żabiego Skoku. Mentorka postanowiła do niej zagadać.
- Między tobą a Puszczykowym Krzykiem dobrze się układa?
Różana Słodycz wyrwała się z obserwacji żłobka i przeniosła radosne spojrzenie na Żabkę. Wąsy lekko jej drgnęły, pysk rozchylił się w uśmiechu. Żabi Skok lubiła entuzjazm swojej wychowanki. Potrafił pocieszyć niejednego ponuraka.
- Jest cudownie. Puszczyk bardzo się stara - miauknęła Różyczka.
Żabka przekrzywiła na chwilę łebek. Różana Słodycz i Puszczykowy Krzyk byli partnerami już od kilku księżyców. Arlekinka pamiętała początek ich znajomości oraz tragiczny dzień, gdy ich potomstwo musiało zostać usunięte, żeby uratować Różaną Słodycz. Oczywiście Żabka była ciekawa, czy po tej tragedii będą się starać o miot, czy może odpuszczą starań. Ugryzła się w język. Nie chciała ranić Różyczki. Taka delikatna istota nie powinna zostać naznaczona żadną skazą.
- A co u ciebie, Żabi Skoku?
Siostra Lwiej Gwiazdy poruszyła lekko koniuszkiem ogona.
- Całkiem całkiem.
Odgłos kroków stał się głośniejszy. Do obu kotek napłynęły wonie Wróblowej Gwiazdy i Pokrzywowej Łapy. Żabi Skok kiwnęła głową ich dwójce na powitanie. Właściwie patrol mogli uznać za rozpoczęty.
- Przepraszamy za spóźnienie. - Wróblowa Gwiazda posłał im uśmiech.
- Nic się nie stało! Dokąd najpierw? - Różana Słodycz wstała na równe łapy.
Patrol miał poprowadzić Wróblowa Gwiazda, jako najwyższy rangą. Żabi Skok ruszyła spokojnym krokiem za synem Wilczego Serca. Od razu po przekroczeniu progu obozu, wszystkie jej zmysły zrobiły się czujniejsze. Rozejrzała się wokół, nasłuchując i węsząc, podczas gdy Różana Słodycz, Pokrzywowa Łapa i Wróblowa Gwiazda coraz bardziej się oddalali. Żabka w pewnym momencie dostrzegła, że znalazła się dość mocno w tyle. Westchnęła cicho i przyspieszyła kroku.
Niespodziewanie ostry zapach śmierci dotarł do jej nosa. Zatrzymała się. Otworzyła pysk, żeby się upewnić i tym samym lepiej podchwycić woń. Tak, to na pewno był zapach śmierci. Znała go bardzo dobrze. Nie był przyjemny, ale przynajmniej mocny. Ruszyła tropem. Nie musiała odchodzić daleko. Po ominięciu kilku drzew stanęła jak wryta. Oczy Żabki otworzyły się szerzej z przerażenia i szoku. Ogon lisa przed nią leżało bezwładne ciało. Rozpoznała od razu Śnieżny Puch. Kotka leżała z szeroko otwartymi oczami. Jej bok nie unosił się w rytmie oddechu, natomiast z pyska ciekła piana. Żabi Skok przełknęła głośno ślinę. Teraz matka Deszczowej Łapy polowała z Klanem Gwiazdy i będzie obserwowała swoich pobratymców ze Srebrnej Skóry. Zginęła przez chorobę.
- Żabi Skoku?
Usłyszała głos Wróblowej Gwiazdy. Zauważyli jej zniknięcie. Kotka wycofała się do tyłu, żeby znaleźć swoich towarzyszy i zaprowadzić ich do ciała zmarłej wojowniczki. Musieli ją godnie pochować.
- Znalazłam Śnieżny Puch. Nie żyje. - mruknęła, zatrzymując się przed Wróblową Gwiazdą, z zaniepokojonym wyrazem pyszczka. Ogonem wskazała mu kierunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz