Niepewny cofnął łapę, gdy mała go pacnęła. Wyglądała dokładnie jak Borsuk gdy była mała. Posłał swojej siostrze błagalne spojrzenie, ale ta tylko wzruszyła ramionami.
Spróbował delikatnie przesunąć kociaka z przejścia.
- W-wyjaśnię ci wszystko jak będziesz trochę starsza - miauknął. - Ale na razie zostań tu z mamą i bratem, dobrze? Wszystkie kociaki przez to przechodzą - dodał szybko, nie pozwalając jej zacząć protestować na nowo. - Ja też tu siedziałem, a teraz jestem liderem.
Czarna przyjrzała mu się uważnie, intensywnie nad czymś rozmyślając.
- Ja tes ziostane lidejem jak tutaj ziostane? - zapytała wojowniczo, ale w jej ślepiach błysnęła nadzieja.
Klanie Gwiazdy, broń - momentalnie przemknęło Wróblowi przez głowę. No i co on miał jej powiedzieć? Po raz kolejny posłał błagalne spojrzenie siostrze, milcząco prosząc ją o ratunek. Mógłby przysiąc, że kocica się uśmiechała, świetnie się bawiąc.
- Nie - miauknęła zimno, podnosząc się. - Przeszkadzasz Wróblowi w obowiązkach.
Podeszła do czarnej i bez wysiłku podniosła ją za kark, przenosząc z przejścia w głąb legowiska. Podziękował jej spojrzeniem, obiecując sobie, że przyniesie siostrze najpiękniejszą piszczkę jaką znajdzie.
Kociaki go przerażały. Jak oparzony wyskoczył z żłobka i ruszył prosto do swojego legowiska. Tak na wszelki wypadek.
*time skip, Skała już jest uczniem*
Dębowa Pierś spojrzał na niego z uśmiechem. Bury musiał zadrzeć łeb, żeby móc spojrzeć mu w pogodne, żółte oczy.
- Hmm… - zamruczał olbrzym, intensywnie się zastanawiając. - Czyli że liscie opadają, bo uciekają przed sniegiem? - mimo księżyców spędzonych w Klanie Wilka, wciąż miał dziwny, obcy akcent. - A skąd one niby wjedzą, że będzie snieg?
Wróblowa Gwiazda powstrzymał się od miauknięcia czegoś w stylu: "bo liderzy wszystkich klanów wysyłają wojowników, żeby chodzili po lesie i im o tym mówili", bo jeszcze kocur faktycznie spędziłby kolejne wschody słońca na uświadamianiu liściom, że nadchodzą chłodniejsze dni. Jego naiwność była wręcz legendarna, co nie raz i nie dwa klanowicze wykorzystywali. Dlatego co jakiś czas spędzał z kremowym trochę czasu, prostując wszystkie głupoty, których mu naopowiadali. Westchnął ciężko. Dębowa Pierś był dobrym wojownikiem i miłym kotem, nawet jeśli jego wygląd na to nie wskazywał, ale… myślenie nie było jego najmocniejszą stroną.
- Z-zawsze jest - miauknął głupio, nie mając pojęcia, co więcej mu powiedzieć. - Po Porze Opadających Liści zawsze przychodzi Pora Nagich Drzew.
- Naprawdę? - Wojownik uśmiechnął się szeroko, a bury właśnie przypomniał sobie, dlaczego jeszcze nie dał mu ucznia. Próbował niezobowiązująco pogadać z nim o pogodzie a skończyło się na tłumaczeniu dlaczego liście spadają z drzew i czy tam wracają. Zaczynał mieć powoli dość, jak bardzo by kremowego nie lubił, był ciężkim kompanem na dłuższą metę. Rozejrzał się, szukając czegoś, co pozwoli mu się dyskretnie ewakuować. Był pewien, że kocur się za to nie obrazi. Jeszcze nigdy nie widział, żeby na jego pysku gościło coś innego niż uśmiech.
Jego wzrok padł na dwie sylwetki kierujące się w stronę legowiska wojowników. Płomiennorude futro mogło wskazywać tylko na jednego kota, za to druga, mniejsza i ciemna postać to bez wątpienia była Skalna Łapa. Ten duet nie podobał mu się ani trochę. Westchnął, starając się nie denerwować. Nie była tego warta.
- Bardzo przepraszam, obowiązki wzywają - miauknął przepraszająco do kremowego. Ten tylko się uśmiechnął.
Wstał i ruszył w stronę żegnających się już kotów. Doleciał do niego jeszcze niski głos wojownika.
- Niesamowite! Liście są naprawdę mądre...
- Skalna Łapo? - zatrzymał zmierzającą w stronę legowiska uczniów kotkę. - Musimy porozmawiać.
Zaskoczona skinęła głową i pozwoliła mu się poprowadzić na ubocze. Widział, że miała do niego setkę pytań, dlatego zanim udało jej się otworzyć pysk, zasłonił jej go swoim ogonem.
- Słyszałem, że spędzasz dużo czasu z Płonącą Waśnią. Chciałbym, żebyś znalazła sobie innych znajomych. - Uciszył jej protesty gestem łapy. - Nie zabraniam ci się z nią widywać, po prostu… - znalezienie ładnych określeń na to, co chciał powiedzieć trochę mu zajęło. - Każdy potrzebuje... balansu w relacjach. Spędzanie czasu z tylko jednym kotem może sprawić, że stajesz się nieobiektywny. Możesz nie zauważyć, jak duży ma na ciebie wpływ, albo zgodzić się na coś, czego później będziesz żałować. - Uczennica spojrzała na niego z cieniem wrogości w oczach. - Posłuchaj, Płonąca Waśń często najpierw działa a dopiero później myśli. Nie chciałbym, żeby wciągnęła cię w któryś ze swoich - zawahał się na moment - genialnych pomysłów, bo może się to źle skończyć dla was obu. Hej - spojrzał jej w oczy, uśmiechając się ciepło - Po prostu się o ciebie martwię.
<Skało? Przepraszam, że tyle to trwało. Co ty na to? :P>
5 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz