Od jego kłótni z Kruczym Futrem minęło parę wschodów słońca. Wojowniczka zaczęła go unikać, a on nie marudził na to. W końcu miał czas dla siebie. Mógł teraz spać kiedy chciał i leżeć i nic nie robić. Mieć święty spokój i leniuchować aż do następnego treningu... przynajmniej pierwszego i drugiego dnia tak uważał. Z każdym kolejnym wschodem słońca niechętnie przyznawał się przed sobą, że brakowało mu trochę wojowniczki. Ale i tak nie zamierzał jej przepraszać. Ani się z nią godzić. Była mysim móżdżkiem. Egoistką, która traktowała wszystko jak zawody.
Nawet nie zauważył, że zamyślony nadepnął na czyjś ogon. Uniósł pośpiesznie łeb. Niezadowolony pysk Złotej Łapy był parę mysich długości przed nim.
— Uważaj jak chodzisz — mruknęła kotka.
Kocurek się speszył. Już drugi raz narobił sobie przed starszą kotką wstydu.
— Przepraszam. I za to na patrolu też. Moja mentorka czasem nie myśli co mówi — zaczął się tłumaczyć.
Odpowiedział mu tylko chłód ze ślip kotki.
— A jak tobie idzie trening? Pajęcza Sieć jakoś się trzyma... — urwał, od razu żałując tego pytania.
Smutek wypełnił jej brązowe ślipia. Odwróciła wzrok, by nie dostrzegł tego. Zaszurała łapą w ziemi.
— Jakoś idzie.
Niezapominajek przysiadł się do niej. Cisza zapanowała pomiędzy nimi. Rozmawianie ze Złotą Łapą nie należało do prostych rzeczy. Już Krucze Futro była lepszym rozmówcą. Za każdym razem gdy zapadała cisza zaczynała się głupio przechwalać lub wyzywać go na pojedynek. Westchnął cicho.
— Możesz sobie pójść. Nie potrzebuję litości — miauknęła pewnie Złota Łapa.
Niezapominajek pokręcił prędko łbem.
— Nie, nie, nie. Nie chodzi o ciebie. Po prostu pokłóciłem się z kimś. I... — urwał. — Czekam aż przyjdzie mnie przeprosić, ale na razie na to się nie zapowiada. — Uśmiechnął się słabo.
Złota Łapa mruknęła cicho.
— Nieważne. To głupie. A ty pewnie nie chcesz o tym słuchać. Do kiedyś — miauknął, wstając.
W myślach jeszcze przeklął się za swoje idiotyczne zachowanie i odbiegł od kotki. Miał nadzieję, że ta nie uznała go za skończonego idiotę.
* * *
Wpatrywał się w martwą mysz. A ona w jego. Ponure dni zapanowały i słońce mało kiedy wychodziło za chmur. Świat wydawał się taki depresyjny i smutny. Niezapominajek starał się popaść się w melancholie, ale przy obecnej pogodzie było to coraz trudniejsze.
— Co się stało? Kłótnia kochanków?
Wujek stał nad nim. Niezapominajek trzepnął ogonem.
— Żadna kłótnia. Po prostu jest mysim móżdżkiem i nie potrafi zrozumieć, że...
Bury kocur dosiadł się do niego.
— Jesteś pewny? Wczoraj Krucze Futro chodziła cała podminowana.
Niezapominajek przechylił łeb zdziwiony. Przecież wczoraj nawet nie rozmawiali! Nie wpadł na kotkę od jakiś dwóch dni. Wczorajszy dzień... co on takie mógł zrobić, że ją zdenerwował. Nic specjalnego się nie działo. Jedynie rozmawiał z Złotą Łapą. Zastrzygł uszami.
Czyżby kotka podsłuchiwała ich rozmowy?
— Już wiesz?
— Może — mruknął niemrawo. — Nie wiem. Ona jest dziwna. I egoistyczna. I upierdliwa.
— Co się stało? Kłótnia kochanków?
Wujek stał nad nim. Niezapominajek trzepnął ogonem.
— Żadna kłótnia. Po prostu jest mysim móżdżkiem i nie potrafi zrozumieć, że...
Bury kocur dosiadł się do niego.
— Jesteś pewny? Wczoraj Krucze Futro chodziła cała podminowana.
Niezapominajek przechylił łeb zdziwiony. Przecież wczoraj nawet nie rozmawiali! Nie wpadł na kotkę od jakiś dwóch dni. Wczorajszy dzień... co on takie mógł zrobić, że ją zdenerwował. Nic specjalnego się nie działo. Jedynie rozmawiał z Złotą Łapą. Zastrzygł uszami.
Czyżby kotka podsłuchiwała ich rozmowy?
— Już wiesz?
— Może — mruknął niemrawo. — Nie wiem. Ona jest dziwna. I egoistyczna. I upierdliwa.
Kasztanowy Dół westchnął cicho.
— Inne koty nie zawsze pokazują nam sympatię w taki sposób jaki my tego oczekujemy. Często też przypisujemy innym cechy, których nawet nie mają, a potem tłumaczymy ich zachowanie właśnie ów cechami. — wyjaśnił bury wojownik. — Postaraj się spojrzeć na nią choć raz bez uprzedzeń.
Niezapominajek burknął cicho. Wujek pewnie miał rację, ale nie chciał tego przyznać przed samym sobą.
— Przemyślę to — miauknął w końcu niechętnie.
Nie miał co się boczyć. Poza tym mógł powiedzieć, że to zrobi, a tak naprawdę przełożyć to na nigdy niezrobienie. Wujek uśmiechnął się do niego.
— Zuch chłopak — mruknął.
Niezapominajek pod wpływem pochwały uśmiechnął się mimowolnie. Zły humor od razu z niego zszedł.
— Obyś nie popełnił moich błędów — dodał cicho wujek do siebie.
Jego oczy błądziły gdzieś po niebie.
— Opowiesz mi o tym? — poprosił kocura.
Ten nieco zmieszany spojrzał na niego. Wzrokiem uciekał gdzieś w kierunku stosu ze zwierzyną.
— O czym? — miał nadzieję, że go zmyli.
Uczeń zmrużył ślipia.
— O swoich błędach. Proszę. — Wbił parę ślip w wojownika. — Chyba obydwoje nie chcemy, żebym ich powtórzył...? — dodał z nadzieją, że to jakoś przekona wojownika.
Kasztanowy Dół westchnął cicho. Rozejrzał się wokół i spojrzał na siostrzeńca. W jego ślipiach mieszało się tyle emocji.
— Wiele księżyców temu nim jeszcze byłeś na świecie pewien kot mnie lubił. Tak wiesz. Lubił lubił. A ja... zachowywałem się jak ty. Był dla mnie nieznośny. Dziecinny. Idiotyczny. Sam pakował się w niebezpieczeństwo i rozpoczynał kłótnie ze starszymi. Jednym słowem był kompletnym mysim móżdżkiem. Irytował mnie. Ciągle łaził za mną i Wrzosową Polaną jak kocie. Doczepił się niczym rzep ogona... — urwał bury.
— I co się stało z nim?
Wujek wbił wzrok w swoje łapy. Jego ogon nerwowo drgał.
— Kiedyś nie wytrzymałem. Miałem gorszy dzień. Była rocznica śmieci Zdołowanej Łapy, a nasza mama trafiła do starszyzny. On palnął coś głupiego. Ja zezłościłem się. Za bardzo. Nakrzyczałem na niego. Do dziś to pamiętam. Te wszystkie... słowa. — Wujek zakrył pysk łapami. — Dalej się zadawaliśmy, ale dystansował mnie. Bał się zostać sam na sam...
Niezapominajek otworzył pysk by coś powiedzieć, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.
— Kochał... mnie, a... a... ja... go... tak... zraniłem — mruknął cicho. — Nie potrafię sobie tego wybaczyć.
— Inne koty nie zawsze pokazują nam sympatię w taki sposób jaki my tego oczekujemy. Często też przypisujemy innym cechy, których nawet nie mają, a potem tłumaczymy ich zachowanie właśnie ów cechami. — wyjaśnił bury wojownik. — Postaraj się spojrzeć na nią choć raz bez uprzedzeń.
Niezapominajek burknął cicho. Wujek pewnie miał rację, ale nie chciał tego przyznać przed samym sobą.
— Przemyślę to — miauknął w końcu niechętnie.
Nie miał co się boczyć. Poza tym mógł powiedzieć, że to zrobi, a tak naprawdę przełożyć to na nigdy niezrobienie. Wujek uśmiechnął się do niego.
— Zuch chłopak — mruknął.
Niezapominajek pod wpływem pochwały uśmiechnął się mimowolnie. Zły humor od razu z niego zszedł.
— Obyś nie popełnił moich błędów — dodał cicho wujek do siebie.
Jego oczy błądziły gdzieś po niebie.
— Opowiesz mi o tym? — poprosił kocura.
Ten nieco zmieszany spojrzał na niego. Wzrokiem uciekał gdzieś w kierunku stosu ze zwierzyną.
— O czym? — miał nadzieję, że go zmyli.
Uczeń zmrużył ślipia.
— O swoich błędach. Proszę. — Wbił parę ślip w wojownika. — Chyba obydwoje nie chcemy, żebym ich powtórzył...? — dodał z nadzieją, że to jakoś przekona wojownika.
Kasztanowy Dół westchnął cicho. Rozejrzał się wokół i spojrzał na siostrzeńca. W jego ślipiach mieszało się tyle emocji.
— Wiele księżyców temu nim jeszcze byłeś na świecie pewien kot mnie lubił. Tak wiesz. Lubił lubił. A ja... zachowywałem się jak ty. Był dla mnie nieznośny. Dziecinny. Idiotyczny. Sam pakował się w niebezpieczeństwo i rozpoczynał kłótnie ze starszymi. Jednym słowem był kompletnym mysim móżdżkiem. Irytował mnie. Ciągle łaził za mną i Wrzosową Polaną jak kocie. Doczepił się niczym rzep ogona... — urwał bury.
— I co się stało z nim?
Wujek wbił wzrok w swoje łapy. Jego ogon nerwowo drgał.
— Kiedyś nie wytrzymałem. Miałem gorszy dzień. Była rocznica śmieci Zdołowanej Łapy, a nasza mama trafiła do starszyzny. On palnął coś głupiego. Ja zezłościłem się. Za bardzo. Nakrzyczałem na niego. Do dziś to pamiętam. Te wszystkie... słowa. — Wujek zakrył pysk łapami. — Dalej się zadawaliśmy, ale dystansował mnie. Bał się zostać sam na sam...
Niezapominajek otworzył pysk by coś powiedzieć, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.
— Kochał... mnie, a... a... ja... go... tak... zraniłem — mruknął cicho. — Nie potrafię sobie tego wybaczyć.
Jego ślipia wypełnione łzami spoglądały w stronię nieba. Widok płaczącego wujka nie należał do częstych widoków. Zdezorientował on Niezapominajka. Kocurek przez uderzenie serca przypatrywał się płaczącemu wojownikowi nie wiedząc co zrobić. Czuł się źle z tym, że zapytał Kasztanowy Dół o co chodziło. Jednocześnie ciekawość go zżerała go od środka, żeby zapytać kto to, ale nie mógł. Widział w jakim stanie Kasztanowy Dół jest teraz. Podszedł do wujka niepewnie i przytulił go. Miał nadzieję, że chociaż tak mu trochę pomoże. Było mu żal kocura. Nie sądził, że ten nadal przeżywał coś sprzed tylu księżyców. Musiało to naprawdę traumatyczne.
12 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz