Fasolowa Łodyga powoli zaczęła budzić się ze snu, gdy promienie poranka które wkradły się do ich legowiska zaczęły łaskotać jej grzbiet. Pointka powoli otworzyła morskie ślepia i parę razy zamrugała, by przyzyczaić wzrok do rozpraszającej się ciemności i światła wpraszającego się do jej źrenic. Jej mięśnie drgnęły, aż w końcu kotka rozciągała się i ziewała, próbując pozbyć się resztek zaspania i snu. Kotka odwróciła głowę w stronę legowiska Potrójnego Kroku. O dziwo, nie zastała tam kocura. Liliowa rozejrzała się na około, ziewając ostatni raz. Trójłapy siedział przy ziołach, sortując je i układając na skalne półki z uwagą i ostrożnością. Fasola przewróciła się na bok z cichym westchnieniem, zwracając na siebie uwagę dawnego mentora.
— Wszystko dobrze? — zapytała cicho, przyglądając się pyskowi kocura. — Wyglądasz na zmęczonego... i bladego. Spałeś dobrze?
—Tak. — odpowiedział krótko kocur, odwracając wzrok od młodszej. Kotka przekrzywiła łeb, jednak widząc niechęć kocura do tego tematu, postanowiła szybko zmienić temat.
— Dzisiaj pełnia, prawda? — miauknęła, podniósłszy się z posłania. Trójka skinął w odpowiedzi głową.
— Tylko nie rób niczego głupiego. I nie wciskaj Mglistemu Snu swoich... nauk. — syknął cętkowany, posyłając asystentce znaczące spojrzenie. Fasolowa Łodyga po chwili przytaknęła, zbierając się do wyjścia z legowiska.
— Idę po zioła. Wrócę o górowaniu słońca. — rzuciła, powolnym jednak lekkim krokiem wychodząc poza obóz. Milo było się znowu przejść, bez ciągłego marudzenia Potrójnego Kroku nad uchem.
Zbierają rośliny lecznicze najbardziej przydatne w sezonie, kocica zapuszczała się coraz głębiej w tereny Klanu Wilka, aż doszła do granicy. Jednak nie z jakimś klanem. Po prostu, nikt więcej się tu nie zapuszczał, a głębiej mogły się czaić drapieżniki inne niż leśne koty. Fasolowa Łodyga przystanęła na chwilę, obserwując kończący się u stoku gór iglasty las. Cieszyła oczy widokiem zdrowych pni, igłami delikatnie poruszającymi się na wietrze i bezchmurnym, wiosennym niebem nad jej głową. Wciągnęła nosem haust świeżego powietrza, przepełnionego ciężkim zapachem grzybów, igliwia i traw, jednak... wyczuła w nim coś dziwnego. Obcy zapach innych kotów, jednak w ich woni nie można było wychwycić zapachu jakiegokolwiek klanu. Grupa samotników? Powinna powiadomić ojca... Szybkim truchtem wróciła do obozu, a zdawszy raport Iglastej Gwieździe, wróciła do własnego legowiska, żeby w razie czego ostrzec swojego strachliwego mentora.
***
Po zgromadzeniu nie wróciła na noc do obozu. Tak jak się umówiła z Mglistym Snem, obie zostały na skraju polany, ciesząc się nocą i świetlikami, niemalże do poranku. Gdy słońce wstawało, obie medyczki wspięły się na najbliższe drzewo, by oglądać wschód nowego dnia, skąpany w najróżniejszych odcieniach złota, różu i pomarańczy. Widok był zachwycający, a chwila spokoju i szczęścia, jaką zyskała Fasolowa Łodyga była dla młodej medyczki bezcenna.
Po wschodzie, Mgła i Fasola pożegnały się, rozchodząc do własnych klanów. Pointka wracając do swojego obozu czuła... stres. A najbardziej niepokoiła ją możliwa reakcja Potrójnego Kroku. Może... może nie będzie tak źle? Przemknęła szybko przez wejście do obozu, aż do legowiska lidera. Wytłumaczyła ojcu co się stało i chociaż ten początkowo wyglądał na strasznie zmartwionego i zatroskanego, ostatecznie odetchnął z ulgą, że jego córce nic nie jest. Po rozmowie z Igłą kotka niechętnie skierowała się do leża medyków, trzymając się promyczka nadziei, że Trójka śpi i ominie ją kolejny jego monolog. Wśliznęła się do środka i stawiając łapy najostrożniej i najciszej jak potrafiła, próbowała przejść do własnego posłania. Niestety, przed wejściem do części legowiska dla medyków, spotkał ją ostry wzrok dawnego mentora.
— Gdzieś ty polazła? — zapytał, bijąc ogonem nerwowo o ziemię.
— Na zgromadzeniu poszłam szukać Mglistego Snu i tak jakoś... wyszło. — zamruczała, kładąc po sobie uszy.
< Trójko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz