Zapach dymy uderzył w jego nos. Odwrócił się w stronę terenów Klanu Burzy. Ogień tańcował na polanie Burzaków. Ślipia lidera otworzył się szerzej. Wrzosowa Polana pisnęła przerażona. Nigdy nie widziała jeszcze ognia. Biegnący Potok z Jesiotrową Łuską stali jak oczarowani. Wpatrzeni w płomień zdawali się zapomnieć o życiu.
— Myślisz, że dotrze do nas? — miauknęła wojowniczka, nie spuszczając wzroku z płonących terenów.
— Co z Burzkami? Powinniśmy kogoś tam posłać? — wyrwał się z transu Jesiotr.
— Mama! Mama poszła z ciocią na wycieczkę! Muszę ją ostrzec. — pisnęła niemal płacząc szylkretka.
Aroniowa Gwiazda trzepnął ogonem. Chaos powoli wkradał się w każdego z nich.
— Może do nas nie dotrze. Burzaki sobie poradzą same. My musimy wracać. Wszyscy muszą wrócić do obozu. Biegnący Potoku, idź odnaleźć z Wrzosową Polaną jej matkę. — zarządził.
Łapy zadrżały mu mimowolnie. Ogień był niszczycielskim żywiołem. Gorszym od wody.
— My wracamy do obozowiska ostrzec innych. — mruknął do Jesiotrowej Łuski.
Pognali do obozowiska. Większość wojowników leniwie wylegiwała się w cieniu wyspy, nie zdając się z tragedii jaka dzieje się u ich sąsiadów. Jesiotrowa Łuska zatrzymał zbliżające się do wyjścia z obozu koty, a Aronia podszedł do Jesionowego Wichru.
— Pożar u Burzaków. Ktoś jest na patrolu? — rzucił pospiesznie, rozglądając się po obozie.
Już na pierwszy rzut oka brakowało mu paru kotów.
— Porzeczkowy Blask z Oszronionym Futrem i Pierwszą Łapą oraz Węgorzą Łapą trenują koło granicy z Klanem Klifu... Karasiowa Łuska wyszła na spacer z Płotkowym Skokiem... Zwinkowy Ogon poszła do lasu z Obsmarkaną Łapą i Iskrzącym Krokiem... Nadchodzący Dzik i Brzoskwiniowa Bryza też wzięły swoich uczniów tam. — wymienił wszystkich poddenerwowany zastępca.
— Weź Żytnie Pole i lećcie do lasu. — mruknął Aroniowa Gwiazda.
Jesion martwiąc się o ukochaną za dużo by mu tu nie pomógł. Wspiął się na wierzbę, by poinformować klan o sytuacji. Nie trzeba było długo czekać, by w obozowisku wybuchła panika. Każdy chciał ruszyć poza obóz ratować najbliższych. Nerwowe szepty oraz przerażone pisku rozległy się po obozie. Jesiotrowa Łuska stał na straży wyjścia z obozu.
— Nikt bez mojej zgody stąd nie wychodzi. Zaraz zorganizujemy patrole. Ogień jeszcze nie dotarł do nas. — warknął Aroniowa Gwiazda, zeskakując z drzewa.
Miał zamiar podejść do spanikowanego Kasztanowego Dołu i uspokoić kocura, że jego siostra już poszła sprowadzić Płotkowy Skok do obozu, gdy drogę zagrodziła mu Obłok. Jej smutne niebieskie ślipia wpatrywały się w niego. Kotka rzadko kiedy opuszczała żłobek, więc Aronia zaskoczony uniósł brwi.
— Czego. Nie widzisz, że mamy dużo roboty? — syknął na nią.
Karmicielka położyła uszy.
— P-proszę. — szepnęła tak cicho, że ledwo ją dosłyszał. — Ra-ratuj, Po-poziomkowy Blask. Ja... j-ja sobie bez... bez niego n-nie poradzę.
Aroniowa Gwiazda westchnął.
— Mamy zamiar uratować wszystkich. Poziomkowy Blask nie jest tu wyjątkiem. — mruknął.
Za łap grzbietu wyjrzała niewielka biało-czarna kuleczka.
— Mamo, co z tatą? Co to pożar.
— C-cii, k-kochanie. Musimy w-wracać i... i czekać. — mruknęła smutno.
Lider trzepnął ogonem i ruszył wybrać wojowników do pozostałych patroli. Nie mógł się teraz rozpraszać bezsensownymi sprawami.
* * *
Wpatrywał się w zwęglone ciało syna. Trudno było mu stwierdzić co czuł. Poziomkowy Blask był dobrym kotem i wojownikiem. Ojcem zresztą też. Na pewno lepszym od niego. Jeszcze jakby mało tego zginął bohaterską śmiercią. Ratując Węgorzą Łapę i Oszronione Futro z języków ognia. Był lepszą wersją Aroniowej Gwiazdy. Lider spuścił smętnie łeb, zamykając łapą pełne bólu ślipia syna.
Gdzieś za nimi rozległo się gorzkie łkanie Rzecznej Bryzy. Jej jedyny przyjaciel Iskrzący Krok także nie przeżył. A pomyśleć, że jeszcze tak niedawno dopytywał się go czy woli kocury. Przy osmalonym ciele Płotkowego Skoku panowała głucha cisza. Dwójka jej kociąt wpatrywała się w tępo w ciało matki, a Karasiowa Łuska opowiadała zmarłej dawne wesołe historie z jej życia, by umilić drogę do Klanu Gwiazd.
— O-obiecałeś...! K-kłamca! — zawyła Obłok, odrywając łeb od ukochanego.
Ogonem tuliła Oszronione Futro, który gorzko płakał. Mglisty Sen stała nieruchomo, jakby ją zmroziło. Milczała. Partnerka Poziomkowego Blasku wbiła w niego wściekły wzrok.
— O-obiecałeś...! K-kłamca! — zawyła Obłok, odrywając łeb od ukochanego.
Ogonem tuliła Oszronione Futro, który gorzko płakał. Mglisty Sen stała nieruchomo, jakby ją zmroziło. Milczała. Partnerka Poziomkowego Blasku wbiła w niego wściekły wzrok.
— K-kłamca! Kłamca-a... J-jak ci n-nie wstyd! Odejdź od n-niego! — wrzeszczała Obłok, płacząc.
Aroniowa Gwiazda westchnął, odsuwając się na lisi ogon od zmarłego syna. Poziomek jako jedyny doczekał się rodziny. Na dodatek szczęśliwej. Osiągnął coś czego Aronia nie potrafił. Nawet jego relacja z Łabędzim Pluskiem słabła przez natłok obowiązków. Coraz mocniej w łbie lidera pojawiał się pomysł zaproszenia pointa do Klanu Nocy. Chciał móc zasypiać z kocurem i budzić się, widząc jak ten wtulony w niego spokojnie śni. Spędzić każdy jaki mu został dzień z nim. Wiedział, że już ich niewiele.
— S-słyszysz...? O-odejdź! On... on by cię t-tu nie c-chciał... — miauknęła łamiącym się głosem.
Kocur odszedł, zostawiając rodzinę zmarłego samą. On do niej nie należał.
Aroniowa Gwiazda westchnął, odsuwając się na lisi ogon od zmarłego syna. Poziomek jako jedyny doczekał się rodziny. Na dodatek szczęśliwej. Osiągnął coś czego Aronia nie potrafił. Nawet jego relacja z Łabędzim Pluskiem słabła przez natłok obowiązków. Coraz mocniej w łbie lidera pojawiał się pomysł zaproszenia pointa do Klanu Nocy. Chciał móc zasypiać z kocurem i budzić się, widząc jak ten wtulony w niego spokojnie śni. Spędzić każdy jaki mu został dzień z nim. Wiedział, że już ich niewiele.
— S-słyszysz...? O-odejdź! On... on by cię t-tu nie c-chciał... — miauknęła łamiącym się głosem.
Kocur odszedł, zostawiając rodzinę zmarłego samą. On do niej nie należał.
Biedny wujek Aronia ;-;
OdpowiedzUsuńSmutne opko, ale emocjonujące
OdpowiedzUsuńdobrze się czytało