Łabędzi Plusk ponownie schował się za pień wierzby. No dobra, powinien wracać, tak, zdecydowanie powinien. Najwyżej pogada z kocurem z Klanu Nocy innym razem, wyjście z kryjówki teraz, w tym momencie, zdecydowanie nie było dobrym pomysłem. Szybciutko wstał i zaczął kierować się w głąb terytorium swojego klanu, chcąc sprawić wrażenie, że wcale tu celowo nie siedział, a po prostu nakręcał. Mnie tu wcale nie ma. Nikt mnie nie widzi. Był już prawie pewny, że nie został zauważony ani wywęszony, więc odetchnął cicho z ulgą. Ostatnie, czego teraz by chciał, to wykrycie przez Ćmią Łapę. Kotka z pewnością zacierała łapki na samą myśl o tym, że może dokuczyć swojemu mentorowi — a przy okazji biednemu Łabądkowi — paplając o ich rzekomym związku oraz wymyślając inne niestworzone historie na ich temat.
Niestety, los bywa naprawdę przekorny, o czym point już nie raz się przekonał. Najwyraźniej bura szylkretka musiała go dostrzec lub wyczuć, mimo, że w żadnym momencie nie czuł jej spojrzenia na sobie. A może to sam czarno-biały zorientował się, że Klifiak jest w pobliżu… w każdym razie, przy absolutnie nie spodziewającym się tego wojowniku nagle pojawił się wspomniany właśnie Aroniowy Podmuch, ledwo wyhamowując. Łabędzi Plusk aż krzyknął z zaskoczenia, gwałtownie się odwracając, a serce podskoczyło mu do gardła. Pomarańczowe oczy wpatrywały się w niego z mieszanką zażenowania, złości i niechęci, miał też wrażenie, że na chwilę zagościł w nich również strach, jednakże może mu się tylko zdawało.
— Co tu robisz?! — wypalił Aronia, mrużąc swoje mrożące krew w żyłach ślepia.
— N-nic, n-naprawdę n-nic! T-tylko prze-przechadzałem się w o-okolicy, n-nie m-myślałem, że a-akurat t-tu będziesz — wyjąkał, starając się opanować drżenie warg. Szok spowodowany tym nagłym naskokiem jeszcze nie minął. — J-już stąd i-idę, w o-ogóle m-mnie tu n-nie b-było — dodał, rozumiejąc szybko, że jego przyjaciel jest naprawdę zły. Jego uczennica musiała ponownie coś odwalić.
Hm, o wilku mowa! Kiedy spojrzał nerwowo za wojownika Klanu Nocy, dostrzegł, jak bardzo terminatorka zbliżyła się do nich, z tym swoim dziwacznym uśmieszkiem malującym się na pyszczku. Kończyny mu się trzęsły.
— Nie przeszkadzajcie sobie — zamruczała wesoło Ćmia Łapa.
Aroniowy Podmuch natychmiast się odwrócił, jakby w ogóle zapominając, że point wciąż tam stał, przebierając nerwowo łapami i czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
— Słuchaj no, gówniaro. To nie jest mój chłopak i nigdy nim nie będzie. Spróbuj tylko dalej rozpowiadać tą plotkę po obozie oraz dalej uważać mnie za geja, a naprawdę nigdy nie ukończysz swojego szkolenia, rozumiemy się? — wysyczał przez zęby.
— T-tak, n-nie m-ma żadnego z-związku — miauknął Łabędzi Plusk, odważając się dodać, chociaż odniósł przykre wrażenie, że przez swoje przerażenie w oczach i jąkanie tylko jeszcze bardziej utwierdził młodą w swoim przekonaniu.
<Aroniowy Podmuchu? Gniot ogromny i pewnie zepsułam trochę charaktery, przepraszam najmocniej, ale te ponad 2 tygodnie przerwy wybiły mnie z rytmu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz