— Skaczesz jak królik, jesteś pewna, że nim nie jesteś? — zażartowała młodsza, podczas gdy ona sama wygrzebywała nieznane uczennicy liście z krzaków. To było poświęcenie! Wchodzić w zarośla tylko po to, aby wygrzebać małą roślinkę — może urodziłaś się nie w tym klanie, co trzeba, hm? — rzuciła kolejnym żartem koteczka, tym razem nie mogąc powstrzymać śmiechu.
— Haha, uśmiałam się — powiedziała sarkastycznie wojowniczka, jednocześnie walcząc z własnym uśmieszkiem, który uporczywie starał się jej wkraść na pysk.
— No co, chyba mówię prawdę! — wytłumaczyła się, szturchając czekoladową kotkę, gdy ta przystanęła obok — a teraz trzymaj to! — dodała, wciskając jej zebraną wcześniej roślinę. Była to jasnego koloru bulwa, z zielonymi liśćmi na samej górze. Zapach jej był ostry oraz bardzo nieprzyjemny, na co wojowniczka się skrzywiła.
— Fuj! Co to jest? — miauknęła, robiąc wielkie oczy oraz minę, jakby Zaćmiona Łapa zabiła jej rodzinę.
— To? To jest dziki czosnek, dobry na ugryzienia szczura. Może i śmierdzi, ale jaki skuteczny! — odpowiedziała uczennica, podczas gdy ta dalej wykopywała wcześniej wspomnianą śmierdzącą roślinę, rzucając je pod łapy wojowniczki, raz na jakiś czas trafiając prosto w jej łapy, na co starsza się krzywiła.
— Ale to śmierdzi… Serio tym się leczy ugryzienia szczura? W jaki sposób? — zapytała czekoladowa kotka, spoglądając na nią swoimi wielkimi oczami.
— Aby czosnek zadziałał, należy się w nim wytarzać. Wiem, że nie brzmi to za dobrze, ale tylko tak działa. Czasami można zrobić z niego opatrunek i przymocować go pajęczyną, jeśli ugryzienie jest aż tak głębokie, jednak nie jest to przyjemne rozwiązanie, biorąc pod uwagę smród tego zioła — wytłumaczyła medyczka, wygrzebując się z krzaków i otrzepując swoje futro z suchych liści, które zdołały się wplątać w jej futro przez tę krótką chwilę.
<Pietruszko?>
[293 słowa; trening medyka]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz