BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

23 listopada 2024

Od Pietruszkowej Łapy

Liście na całych terenach wszystkich przynależności już zmieniły kolory. Piękne krajobrazy w odcieniach żółci, pomarańczu i brązu przyciągały koty. Nikt nie chciał siedzieć w ciemnej jaskini, gdy na zewnątrz panowały tak cudowne widoki. Pietruszkowa Łapa wstała przed wschodem słońca. Posprzątała swoje posłanie, ułożyła futro i zjadła śniadanie, na co wczoraj zezwoliła jej mentorka. To był ten dzień, kiedy czekoladowa miała nauczyć się nawigacji w tunelach. Była podekscytowana, ale też przerażona. Już siedziała przy wyjściu z jaskini, wypatrując swojej mentorki. Słońce wstało, choć przez ciemne chmury nie było go tak dobrze widać. Pręgowana uczennica lizała futerko na piersi, starając się zrelaksować przed treningiem. Przerwała tę czynność, gdy do jej nosa dotarł słodki zapach mentorki. Niebiesko-szylkretowa wojowniczka, o bardzo krótkich łapach, kłusowała w stronę uczennicy. Skrzydło motyla powiewało za jej uchem, a pyszczek zdobił przyjazny uśmiech.
— Witaj, Pietruszkowa Łapo, gotowa na trening? — zapytała starsza kotka, mimo że dobrze znała odpowiedź na to pytanie.
— Oczywiście, że tak! — zamruczała podekscytowana uczennica, wstając na cztery łapy.
— Pójdzie z nami Gasnący Promyk i... — szylkretowa nie zdążyła dokończyć.
— Gasnący Promyk? Ale fajnie! Już nie mogę się doczekać! — przerwała mentorce, podnosząc przednie łapy do góry. Po chwili jednak przerwała. — Chwila... przecież jeśli ona idzie z nami, to idzie też — mruknęła, patrząc w bok, wyczuwając ostry zapach swojego brata, przypominający dziki czosnek.
Liliowy, rozczochrany kocur szedł niezadowolony obok szylkretowej, szczupłej wojowniczki, która również wyglądała na markotną. Jednak po spojrzeniu na Melodyjny Trel i Pietruszkową Łapę od razu się rozweseliła.
— Witajcie, bardzo mi miło, że zaprosiliście nas na trening — odezwała się pierwsza, ciemno-szylkretowa kotka.
— A mi nie miło! Nie obchodzi mnie ten trening! — warknął pod nosem Mroźna Łapa, spoglądając wrogo na Melodyjny Trel, która nie dała się sprowokować i nie odwróciła wzroku. Pietruszkowa Łapa od razu postąpiła krok do przodu.
— Jak nie chcesz, to nie idź! — odburknęła, strosząc czekoladowe futro na karku.
— Chciałbym nie iść, ale mi każą! — warknął, patrząc z wyrzutami na mentorkę.
Gasnący Promyk przewróciła oczami i położyła uszy po sobie.
— Jeśli nie nauczysz się nawigacji w tunelach, to nie pozwolę ci zostać wojownikiem! — oznajmiła, podnosząc ogon do góry i mierząc ucznia wzrokiem.
Mroźna Łapa nic sobie z tego nie zrobił i jedynie przewrócił oczami. Było widać, że zależało mu na zostaniu wojownikiem, ale nie chciało mu się trenować.
— Dobra, ale zróbmy to szybko — burknął, odwracając wzrok.
— Szybkość podczas treningu nigdy nie jest dobra, a w tunelach tym bardziej — odparła Melodyjny Trel, kładąc łapę na barkach Pietruszkowej Łapy, chcąc, by ta się uspokoiła.
Czekoladowa położyła futro i westchnęła, wciąż mierząc brata wzrokiem. Obie szylkretowe kotki spojrzały na siebie, zastanawiając się, czy połączony trening to dobry pomysł. Po chwili jednak Melodyjny Trel machnęła ogonem na znak, że wychodzą. Przeszli obok wodospadu, gdzie oczywiście Pietruszka zamoczyła łapę, śmiejąc się pod nosem. Jej brat nadal wyglądał, jakby zjadł robaka.
— Przestań się dąsać! Czemu jesteś taki niemiły dla mojej i swojej mentorki? One tylko chcą nas czegoś nauczyć — wysyczała mu do ucha, tak by Melodyjny Trel i Gasnący Promyk ich nie usłyszały.
— Ale mnie to nie obchodzi. Chcę już być wojownikiem, chodzenie w tunelach nie jest mi potrzebne — burknął, marszcząc nos i spoglądając na mentorki. — A one? Czego nas uczą? — mruknął i uśmiechnął się szyderczo, jakby prowokując siostrę.
— Co ty gadasz! Melodyjny Trel i Gasnący Promyk to jedne z najlepszych! Po prostu ty jesteś za głupi, by przyswoić to, czego cię uczą — warknęła, podnosząc ogon wysoko do góry i przyspieszając kroku, by nie iść obok brata.
Mroźna Łapa nastroszył futro i dogonił kotkę, chcąc jej dogadać. W tym momencie koty dotarły do rzeki, więc musieli skupić się na jej przekroczeniu. Gasnący Promyk szybko ją przekroczyła, ostrożnie stawiając łapy. Melodyjny Trel zajęło to nieco dłużej. Pietruszkowa Łapa spojrzała na brata, jakby upewniając się, że patrzy, po czym przeskoczyła rzekę, omijając jeden lub dwa kamienie. Wylądowała gładko na zielonej trawie, poruszając wąsami z zadowoleniem. Mroźna Łapa jedynie prychnął i ostrożnie przeszedł przez rzekę.
Mijając Sowiego Strażnika, Pietruszkowa Łapa zatrzymała się na chwilę.
— Czy ja też kiedyś będę sowim strażnikiem? — zapytała z nadzieją w głosie.
Melodyjny Trel spojrzała wysoko do góry, obserwując kota, który właśnie siedział w gnieździe. Nie dało się go dobrze rozpoznać. Nieznajomy dostrzegł koty i pomachał im łapą.
— Tak, pewnie kiedyś tak. Skoro umiesz się wspinać, to zostaniesz wybrana — oznajmiła szylkretowa. — Ja nigdy tam nie byłam z powodu krótkich łap, ale nie żałuję. Siedzenie i czujne rozglądanie się dookoła to nie jest zajęcie marzeń — wyjaśniła Melodyjny Trel, po czym odwróciła się na pięcie, z ogonem wysoko w górze, poprowadziła koty dalej.
Pietruszkowa Łapa ostatni raz spojrzała na drzewo pełne śladów pazurów, po czym dogoniła resztę. Cała czwórka znalazła się przy wielkim kamieniu otoczonym krzewami. Czekoladowa uczennica dobrze wiedziała, że znajdowało się tutaj jedno z sekretnych wejść do tuneli, i na tym jej wiedza się kończyła.
— Jesteśmy przy tunelach. To jedno z popularniejszych wejść czy też wyjść. Po całym naszym terenie i terenach Klanu Wilka są porozrzucane wyjścia i wejścia. Nie wiemy o wszystkich, ale o większości na pewno. Niektóre koty z Klanu Klifu widują się w nich z Klanem Wilka — zaczęła Gasnący Promyk, mrużąc oczy na wzmiankę o wilczakach. Pietruszkowa Łapa domyślała się, że takie spotkania były oczywiście przekraczaniem granic. I korzystały z nich koty, które chciały spiskować.
— Zanim wejdziecie do tuneli, musicie wiedzieć o paru sprawach — zaczęła Melodyjny Trel tym razem. — Po pierwsze, jest tam bardzo ciemno. Nasze kocie oczy potrafią przyzwyczaić się do ciemności, ale w tunelach trzeba korzystać z węchu i uszu — dodała, zerkając na ciemno szylkretową kotkę.
— Po drugie, patrzenie pod łapy. Mimo że wzrok będzie ograniczony, powinien wystarczyć na to, by sprawdzić, czy nie wpadnie się w jakąś dziurę — oznajmiła.
— Po trzecie, łapy i zmysł dotyku — przejęła pałeczkę Melodyjny Trel. — Jeśli czujecie, że powierzchnia jest wilgotna lub śliska, najlepiej zawrócić, bo tunel może być niestabilny. Po deszczu, czy przed deszczem, nie wchodzimy do tuneli! Jest to niebezpieczne — miauknęła poważnie.
— Po czwarte, nie panikujcie. Panika to wasz największy wróg. Miesza wam się w głowie i zmysły wariują. Dlatego starajcie się myśleć pozytywnie — odparła Gasnący Promyk, siadając na trawie.
— Po piąte, zawracanie w tunelach. Oczywiście możecie wycofać się do najbliższego rozwidlenia i stamtąd zawrócić, ale tunele są na tyle szerokie, że przeciętny kot da radę się obrócić. Jeśli jednak nie jesteście pewni powodzenia takiego zawrócenia, lepiej się cofać tyłem — wyjaśniła i liznęła się po piersi.
— Po szóste, starajcie się zapamiętać większość tras, by nie zastanawiać się, gdy wróg was goni — zakończyła ciemno szylkretowa kotka i zerknęła na jaśniejszą.
Obie mentorki podeszły do tuneli i spojrzały po sobie, jakby zastanawiając się, czy to na pewno dobry pomysł.
— Ja pójdę pierwsza, za mną Pietruszkowa Łapa, potem Mroźna Łapa, a na końcu Gasnący Promyk — oznajmiła Melodyjny Trel, wchodząc do tunelu.
Czekoladowa uczennica stała przez kilka sekund, nie mogąc się ruszyć ze strachu, ale w końcu postawiła uszy do góry i ruszyła za mentorką. Mroźna Łapa również poczuł lekki niepokój, ale nie chcąc go okazywać, dogonił siostrę. Gasnący Promyk rozejrzała się, czy nie ma nikogo w pobliżu, i również weszła za kotami. W tunelach było dużo chłodniej niż na zewnątrz. Pietruszkowa Łapa na szczęście nie była za duża, więc z łatwością kucała w tunelu. Przymknęła oczy i wciągnęła powietrze. Od razu wyczuła wiele zapachów różnych kotów oraz wiedziała, że zaraz nastanie rozwidlenie. Melodyjny Trel zerknęła za siebie, po czym ruszyła do przodu. Tak, jak przeczuwała, czekoladowa uczennica w końcu natrafiła na rozwidlenie w lewo i w prawo.
— Gdybyśmy poszli w prawo, dotarlibyśmy na tereny Klanu Wilka. Oczywiście droga jest trochę bardziej zawiła niż po prostu prosto — wyjaśniła i skręciła w lewo, żeby przypadkiem nie wyjść na terenach wroga.
Pietruszkowa Łapa czuła narastający niepokój, zagłębiając się w tunele, pod ziemią. Gdyby teraz coś ich zaatakowało, wszyscy by zginęli. Wycofanie się czy zawrócenie w takiej grupie byłoby okropnie trudne. Czuła również niepokój, który ogarniał jej brata. Liliowy kocur, zazwyczaj pewny siebie, teraz wolałby być w innym miejscu. Koty szły w ciszy. Pietruszkowa Łapa cały czas nasłuchiwała, wąchała i dotykała łapami podłoże, tak jak radziła Gasnący Promyk. Nagle wyczuła znajomy zapach, a potem szum. Byli koło rzeki! Już tak szybko? I gdzie niby było tu wyjście z tunelu? Melodyjny Trel przemknęła obok wyjścia z tuneli, jednak Mroźna Łapa nie. Kocur wyskoczył z podziemi w panice.
— Mroźna Łapo! — miauknęła za nim Gasnący Promyk. — Idźcie dalej, to normalne, że stresuje go ta sytuacja — zamruczała i wyszła za uczniem.
Mentorka czekoladowej kotki kiwnęła głową.
— Wycofaj się trochę — rozkazała. Pietruszkowa Łapa od razu cofnęła się, mijając wyjście z tunelu. Melodyjny Trel jednak skierowała się, jakby chciała wyjść.
— Teraz ty idziesz przodem — oznajmiła pewnie.
Pietruszkowa Łapa przełknęła ślinę, po czym ruszyła do przodu.
— Kolejne wyjście jest przy Pogorzelisku, tam będę czekać — miauknęła Melodyjny Trel. — Nie panikuj, dasz radę — zapewniła ją, po czym wyszła z tuneli.
Zaskoczona całą sytuacją, młoda kotka zadrżała i najeżyła futro. Była sama w nieznanych tunelach. Cofnęła się o jeden krok, czując narastający stres, coś mówiło jej, by wyjść z tuneli. Teraz! Pietruszkowa Łapa zamknęła oczy i wciągnęła powietrze nosem, po czym wypuściła je pyszczkiem. Powtórzyła to kilka razy, po czym nie otwierając oczu, ruszyła do przodu. Kierowała się wyłącznie słuchem, węchem i dotykiem. Szła powoli, badając powierzchnię tuneli. Była sama ze swoimi myślami w czymś, co mogło się po prostu zawalić i ją zabić!
Uczennica dotarła do pierwszego rozwidlenia. W lewą stronę ziemia wydawała się dziwnie śliska i mokra, nie dało się też wyczuć powiewu powietrza. Po prawej stronie jednak podłoże było suche, a po skupieniu się można było dosłyszeć wiatr! Pietruszkowa Łapa więc skręciła w prawo, lekko obijając się o ziemistą ścianę, na co zjeżyła futro, otworzyła oczy i uderzyła się głową o sufit. Całe jej ciało zaczęło się trząść, a ogon napuszył się do imponujących rozmiarów. Kotka przyjęła instynktownie pozycję bojową, jednak przed czym miała się tu bronić?
Chwilę zajęło jej uspokojenie się. Uczennica energicznie zaczęła wylizywać futro, by się zrelaksować. Nie mogła uwierzyć, że taka głupota, jak otarcie się o ścianę, wybiła ją ze skupienia i wystraszyła! Po kolejnej dawce wdechów i wydechów ruszyła do przodu, tym razem z otwartymi oczami. Idąc przez tunele, miała nos przyłożony do ziemi i uszy postawione wysoko do góry. Łapy zaczęły ją delikatnie boleć po takim czasie ciągłego kucania. Kotka przyśpieszyła kroku na narastający zapach powietrza i Pogorzeliska. Całkowicie zapomniała o skupieniu i pominęła skręt w lewo, przez co poszła w złą stronę.
W sekundę jej optymizm zniknął, gdy niemalże wpadła do dziury. Omsknęła jej się łapa, ale utrzymała równowagę i się wycofała. Zerknęła w dół i dostrzegła spadek. Nie był duży, ale ciasny. Upadek w dół skończyłby się złamaniem karku albo przyduszaniem. Czekoladowa kotka nie wiedziała, co teraz zrobić. Postanowiła się obrócić. Jak już ćwiczyć, to ćwiczyć wszystko! Przycisnęła pyszczek do ściany i z lekkim oporem się odwróciła. Otarła sobie policzek o jakiś korzeń, ale udało jej się obrócić!
Zadowolona z siebie, znowu skupiona, ruszyła szukać innego wyjścia na Pogorzelisko. I znalazła je! Pominięte wyjście! Odetchnęła z ulgą na widok światła. Wyłoniła się z nory, zabierając ze sobą pajęczynę i pająka na uchu. Pietruszkowa Łapa spojrzała na duże drzewo, pod którym siedziały znajome jej koty. Każdy był odwrócony tyłem i siedział w ciszy. Pierwsza odwróciła się jednak Melodyjny Trel i podeszła wesoło do uczennicy. Potem dołączyła Gasnący Promyk i Mroźna Łapa.
— Pietruszkowa Łapo, udało ci się! Gratulacje — miauknęła z ekscytacją Gasnący Promyk, jakby to jej uczeń dokonał czegoś wyjątkowego.
Mroźna Łapa przewrócił oczami. Wydawał się również smutny. O co mogło chodzić? Cóż, Pietruszkowa Łapa nie wiedziała, że jej brat sprawdził całe Pogorzelisko i nigdzie nie znalazł grobu, który potencjalnie mógł należeć do ich matki. Bławatkowy Wschód nigdy nie mówił, że ich mama umarła, jednak jej brak obecności był tajemnicą. Pietruszkowa Łapa oraz Mroźna Łapa bardzo chcieli wiedzieć, gdzie ta się podziała.
— Więc teraz, Pietruszkowa Łapo, już niczego nie jestem w stanie cię nauczyć. Przeprowadzę ci ostateczne testy sprawdzające: z polowania, walki, wspinaczki i nawigacji w tunelach. A potem zostaniesz mianowana — oznajmiła Melodyjny Trel z dumą w głosie, a w oczach pojawiły jej się łzy. Szylkretowa kotka przytuliła swoją uczennicę, którą już od dłuższego czasu postrzegała jak członka rodziny. A może i nawet jak córkę?
— Dziękuję, ale ja nadal nie jestem przekonana — wyszeptała cicho, na co Melodyjny Trel przewróciła oczami z ironią.
— Chyba możemy już wracać — odezwała się Gasnący Promyk. — Możesz wracać tunelami, Pietruszkowa Łapo — zaproponowała.
— Nie, dziękuję, wrócę z wami — miauknęła kotka, nie chcąc przyznać, że tunele nadal ją przerażają. Jeśli będzie trzeba, to do nich wejdzie i poprowadzi koty, ale inaczej nigdy tam nie wróci.
Czwórka kotów wracała powolnym krokiem do obozu. Gasnący Promyk i Melodyjny Trel rozmawiały z uśmiechami na pyszczkach. Pietruszkowa Łapa zaś szła w ciszy obok brata.
— Nie mam jej tam — odezwał się nagle Mroźna Łapa z niechęcią.
— Kogo? — zapytała uczennica.
— Naszej mamy — sprecyzował. — Nie ma żadnego nagrobka, który pachniałby naszym tatą, co oznacza, że tam nie przychodzi — mruknął, spoglądając w ziemię. — Trzeba się
dowiedzieć, kim jest i gdzie jest nasza mama. On nie może tego przed nami ukrywać — odparł, patrząc z powagą w oczy siostry.
Pietruszkowa Łapa krótko przytaknęła głową. Dziwiła ją determinacja brata, bo zazwyczaj nic nigdy mu się nie chciało. Chociaż temat matki to co innego niż treningi. Jako kociaki wychowywane przez jednego rodzica, Pietruszka i Mrozek pragnęli dowiedzieć się, kim była ich mama. Szczególnie że ich ojciec często o niej wspominał i ją wychwalał.
— Zapytamy go o to, ale nie dzisiaj — mruknęła Pietruszkowa Łapa, spoglądając w niebo pokryte ciemnymi chmurami. Jedyne, co wiedziała o mamie, to to, że nazywała się Chaber i była troskliwa. Kiedy czekoladowa kotka była jeszcze kociakiem i wczesną uczennicą, bardzo chciała odkryć, kim była jej mama. Pytała nawet obce koty, czy nią są, ale teraz? To pragnienie zmalało. Posiadała już kotkę, która była jej bliska. Melodyjny Trel nadal nie wiedziała, że jej uczennica traktuje ją jak matkę. To ta szylkretowa kotka ją szkoliła i słuchała. Zawsze była gotowa porozmawiać. Pietruszkowa Łapa mogła przychodzić do niej i spędzać czas jak z przyjaciółką. Obie kotki dzieliły się językami, czego czekoladowa kotka nie robiła z nikim!
Melodyjny Trel wiedziała o obawach uczennicy związanych z brakiem przyjaciół i to ona zaproponowała jej po prostu rozmawiać z innymi. Zapewniła również, że ona może robić za przyjaciółkę. Pierwsze dni z Melodyjnym Trelem były niezręczne. Kotka była raczej cicha i wycofana, ale teraz? Teraz był to zupełnie inny kot! Kot, który tyle znaczył dla Pietruszkowej Łapy. Uczennica dobrze wiedziała, że to właśnie ta kotka pierwsza dowie się o jej możliwym zauroczeniu czy przewinieniu, jakie by popełniła. To ona będzie wiedziała wszystko. Już teraz Pietruszkowa Łapa nie wyobrażała sobie życia bez Melodyjnego Trelu.

Wykorzystane NPC:
Melodyjny Trel
Gasnący Promyk
Mroźna Łapa

Zdobyta umiejętność: nawigacja w tunelach

[Liczba słów, trening wojownika: 2392]

[przyznano 48%]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz