— Pietruszkowa Łapo! Wstawaj! — Miauknęła poirytowana, trącając młodszą kotkę jeszcze raz.
Pietruszkowa Łapa otworzyła zaspane oczy, spoglądając rozmarzona na mentorkę. Przed chwilą śniło jej się polowanie na wielkie kaczki, razem z Promienną Łapą! Złapali we śnie tyle ptaków, że starczyłoby dla Klanu Klifu na dwa sezony. Zamrugała, przetarła oczy łapą i ziewnęła.
— Nie ziewaj mi tu! Słońce już wysoko, wszyscy są na patrolu, a ty śpisz! — Fuknęła oburzona Melodyjny Trel, machając ogonem.
Pietruszkowa Łapa natychmiast się ocknęła i usiadła na posłaniu, rozglądając się wokół. Zaspała! Pierwszy raz jej się to zdarzyło!
— Melodyjny Trel! Przepraszam, tak dobrze mi się spało, a do tego zapomniałam, że dziś mamy polowanie na kraby. — Wyjaśniła, spuszczając głowę w geście skruchy. Było jej naprawdę głupio, że zawiodła mentorkę. Szylkretowa kotka westchnęła.
— Dobrze, mogę ci to wybaczyć, bo zawsze jesteś punktualna. Każdemu może się zdarzyć spóźnienie. Zjedz szybko śniadanie, oczyść futro z mchu i dołącz do mnie przed jaskinią! — Oznajmiła, po czym odwróciła się i wyszła, podnosząc krótkie łapki.
Pietruszkowa Łapa patrzyła za nią, rozmyślając o trudach życia z tak krótkimi kończynami. Melodyjny Trel nie mogła szybko biegać ani wysoko skakać, a do tego nie wspinała się na drzewa! Dla młodej kotki byłby to największy koszmar. Rozciągnęła się, wyciągając łapy do przodu i napinając mięśnie grzbietu. Następnie usiadła, zabierając się do szybkiego czyszczenia futra. Próbowała wygładzić sierść na klatce piersiowej, usunęła mech z ogona i ułożyła odstającą kępkę futra na głowie, która przypominała grzywkę. Po raz kolejny próbowała wygładzić policzki, ale każde pociągnięcie łapą tylko potęgowało ich puszystość. Westchnęła, niezbyt zadowolona ze swojej niesfornej sierści, przypominając sobie tę jasną kotkę ze zgromadzenia, której futro było gładkie i lśniące.
Uczennica podniosła się na łapy i wyszła ze szczeliny. Podeszła do stosu zwierzyny i zabrała z niego nornicę.
— Pietruszkowa Łapo, czemu jesz? — Odezwał się głos, który mroził krew w żyłach. Młoda kotka od razu upuściła nornicę i podniosła się, kładąc uszy po sobie.
Czekoladowa uczennica spojrzała prosto w pomarańczowe oczy niskiego, szarego kocura. Był to sam Srokoszowa Gwiazda! Pietruszkowa Łapa podkuliła ogon.
— Melodyjny Trel mi pozwoliła, zaraz wychodzimy na trening. Ona już czeka przed jaskinią. — Wyjaśniła, patrząc w oczy przywódcy, po chwili jednak szybko odwróciła wzrok, bo nie chciała okazać mu braku szacunku.
Przywódca mruknął coś pod nosem i skinął głową, po czym sam wybrał coś ze stosu i odszedł do swojego legowiska. Uczennica usiadła i spojrzała za przywódcą, lekko przekrzywiając łebek w prawą stronę.
Szybko jednak otrzepała się i wzięła nornicę, którą zjadła przy stosie zwierzyny, nie chcąc marnować czasu. Po ekstremalnie szybkim posiłku kotka pognała w stronę wyjścia z jaskini. Przed wodospadem siedziała jej niziutka mentorka.
— Już jestem! — Miauknęła, podskakując do kotki. Uczennica zbliżyła pysk blisko wody, tak by przyjemna bryza ją pomuskała. Jej mentorka w tym czasie wstała.
— Cieszę się, w takim razie idziemy! Dzisiaj do granicy z Klanem Nocy. — Oznajmiła starsza kotka i ruszyła przez kotlinę. Czekoladowa kotka szybko pognała za nią.
Obie kotki zawróciły przy dużych kamieniach, przeszły obok pogorzeliska i zwinnie pokonały rzekę, dzięki kamieniom. Idąc koło sowiego strażnika, zerknęły w górę, niestety nie dało się stwierdzić, jaki kot aktualnie patroluje okolicę. Dotarły do sekretnych tuneli, gdzie zatrzymała się szylkretowa kotka.
— Twój ostatni trening odbędzie się tutaj. Nauczę cię nawigować w tunelach. Jednak to nie dzisiaj… — Miauknęła kotka, ewidentnie przerażona wejściem do tuneli. Pietruszkowa Łapa słyszała opowieści o kotach, które nigdy z tych tuneli nie wróciły. Jej czekoladowa sierść nastroszyła się na karku na samą myśl o brutalnej śmierci z głodu i pragnienia w ciemnych tunelach. Melodyjny Trel jednak szybko wyrwała ją z tych myśli, swoim ruszeniem do przodu.
— Dobrze, dotarłyśmy, ja pójdę poszukać tam, a ty szukaj tu. — Oznajmiła i zniknęła za dużym kamieniem.
Młodsza kiwnęła głową i zaczęła obwąchiwać granicę z Klanem Nocy. Było przy niej parę kamieni, o które czekoladowa kotka się otarła, tak, by zostawić zapach na skałach. Dzięki swoim umiejętnościom, młoda uczennica od razu wyczuła, że ktoś również zbliża się do granicy. Przez piaskowate brzegi, koło wody, dreptał wysoki, chudy kot. Jasne było, że pochodził z Klanu Nocy. Pietruszkowa Łapa zmrużyła oczy i wycofała się o dwa kroki. Po chwili nieznajomy zauważył ją i szybko podbiegł do granicy. Uczeń był kocurem, świadczył o tym jego zapach. Miał czarne futro z białymi skarpetkami, brzuszkiem, końcówką ogona i mordką. Jego oczy były szmaragdowe.
Kotek był tu sam, a powodem tego była jego ciekawość. Młodziak opuścił oboz, by pozwiedzać świat. Kot spojrzał z pogardą na Pietruszkową Łapę i uśmiechnął się, jakby knuł jakąś intrygę. Czekoladowa kotka od razu zmrużyła oczy i napięła mięśnie. Czyżby ten chciał ją zaatakować? Kotka wiedziała, gdzie jest jej mentorka, ale dlaczego ta się nie zjawiała? Czy to był test? Jak poradzi sobie Pietruszkowa Łapa na granicy sama? Uczennica nie miała zamiaru pokazać ani grama lęku, bo nawet go nie odczuwała. Była niższa od uczniaka, ale zdecydowanie lepiej umięśniona i miała silniejsze łapy.
— Co tu robi kot z Klanu Klifu? — Odezwał się w końcu nieznajomy, z pogardą w głosie.
Pietruszka, widząc w nim kocięcą pewność siebie, zrelaksowała się.
Nie jest zagrożeniem — stwierdziła w myślach.
— A co mam robić? Oznaczam granicę i będę polować. — Wyjaśniła mu, spoglądając na piach, a potem wracając do wpatrywania się w szmaragdowe oczy ucznia.
— Lepiej tego nie rób! Najlepiej odejdź z terenów klanów! — Miauknął i ostrzegawczo najeżył ogon.
— O czym ty mówisz? — Mruknęła zmieszana kocica, jeżąc futro na karku.
— Czekoladowe koty jedynie co robią, to wpędzają klany w bagno! Przez ciebie będą głodować! — Warknął pewny siebie uczeń.
Źrenice Pietruszkowej Łapy zwęziły się w szparki.
— Co? — Wstała, jeżąc futro. — Jak śmiesz tak mówić! Co ma kolor futra do tego, jak ktoś stara się dla klanu! — Warknęła.
— Takie są czekoladowe koty! — Miauknął, stawiając pewniejszy krok do przodu.
— To nie ma sensu. Ja codziennie łapię coś dla klanu, oznaczam granice i trenuję, by go wspierać! Znam dużo leniwych kotów o takim futrze, jakie ty masz! — Burknęła kotka.
Na to uczeń przysiadł na piachu.
— To u was w klanie nie jest tak, jak w Klanie Nocy? — Zapytał zakłopotany.
— Tak, czyli jak? — mruknęła kotka, uspokajając się lekko. Pietruszkową Łapę bardzo łatwo było wywrócić z równowagi; wystarczyło wspomnieć coś złego o jej klanie lub o niej. A obelga na temat czekoladowych kotów ją dotknęła.
— Srocza Gwiazda opowiadała, że kiedyś świat był spowity Wieczną Nocą. — Zaczął kocur, na co uczennica nastawiła zaciekawione uszy. Historia? To brzmi dobrze! — Dopiero potem kawałki nieba zaczęły się łamać. Z czarnego nieba powstały koty czarne, a ze Srebrnej Skóry koty białe. Koty czarno-białe są oznaką harmonii! — Oznajmił kot, pusząc się jak paw. — Potem z kawałków księżyca i gwiazd wyłoniły się koty srebrne i szynszylowe. Następnie promienie słońca, a z nimi koty złote. Dzięki nim powstały koty liliowe, z pąków kwiatów. Z rzek i oceanów wyszły koty niebieskie. Z piasków wygrzebały się koty kremowe, a ze złotych traw koty rude. Z gleb powstały koty płowe. A czekoladowe… — Zatrzymał się uczeń. — Koty z błota i bagna! Które według Sroczej Gwiazdy ciągną klany na dno! Dlatego są najgorsze, leniwe i brudne! — Miauknął pewny siebie uczeń. — Ale nie wiem, czy to prawda, bo ty masz ładne futerko i właśnie bronisz swoich terenów i polujesz, a powinnaś przeszkadzać wszystkim. — Mruknął uczeń zmieszany całą sytuacją.
Pietruszkowa Łapa siedziała zaskoczona tą opowieścią.
Co to ma być? — pomyślała oburzona.
Przywódca mruknął coś pod nosem i skinął głową, po czym sam wybrał coś ze stosu i odszedł do swojego legowiska. Uczennica usiadła i spojrzała za przywódcą, lekko przekrzywiając łebek w prawą stronę.
Szybko jednak otrzepała się i wzięła nornicę, którą zjadła przy stosie zwierzyny, nie chcąc marnować czasu. Po ekstremalnie szybkim posiłku kotka pognała w stronę wyjścia z jaskini. Przed wodospadem siedziała jej niziutka mentorka.
— Już jestem! — Miauknęła, podskakując do kotki. Uczennica zbliżyła pysk blisko wody, tak by przyjemna bryza ją pomuskała. Jej mentorka w tym czasie wstała.
— Cieszę się, w takim razie idziemy! Dzisiaj do granicy z Klanem Nocy. — Oznajmiła starsza kotka i ruszyła przez kotlinę. Czekoladowa kotka szybko pognała za nią.
Obie kotki zawróciły przy dużych kamieniach, przeszły obok pogorzeliska i zwinnie pokonały rzekę, dzięki kamieniom. Idąc koło sowiego strażnika, zerknęły w górę, niestety nie dało się stwierdzić, jaki kot aktualnie patroluje okolicę. Dotarły do sekretnych tuneli, gdzie zatrzymała się szylkretowa kotka.
— Twój ostatni trening odbędzie się tutaj. Nauczę cię nawigować w tunelach. Jednak to nie dzisiaj… — Miauknęła kotka, ewidentnie przerażona wejściem do tuneli. Pietruszkowa Łapa słyszała opowieści o kotach, które nigdy z tych tuneli nie wróciły. Jej czekoladowa sierść nastroszyła się na karku na samą myśl o brutalnej śmierci z głodu i pragnienia w ciemnych tunelach. Melodyjny Trel jednak szybko wyrwała ją z tych myśli, swoim ruszeniem do przodu.
— Dobrze, dotarłyśmy, ja pójdę poszukać tam, a ty szukaj tu. — Oznajmiła i zniknęła za dużym kamieniem.
Młodsza kiwnęła głową i zaczęła obwąchiwać granicę z Klanem Nocy. Było przy niej parę kamieni, o które czekoladowa kotka się otarła, tak, by zostawić zapach na skałach. Dzięki swoim umiejętnościom, młoda uczennica od razu wyczuła, że ktoś również zbliża się do granicy. Przez piaskowate brzegi, koło wody, dreptał wysoki, chudy kot. Jasne było, że pochodził z Klanu Nocy. Pietruszkowa Łapa zmrużyła oczy i wycofała się o dwa kroki. Po chwili nieznajomy zauważył ją i szybko podbiegł do granicy. Uczeń był kocurem, świadczył o tym jego zapach. Miał czarne futro z białymi skarpetkami, brzuszkiem, końcówką ogona i mordką. Jego oczy były szmaragdowe.
Kotek był tu sam, a powodem tego była jego ciekawość. Młodziak opuścił oboz, by pozwiedzać świat. Kot spojrzał z pogardą na Pietruszkową Łapę i uśmiechnął się, jakby knuł jakąś intrygę. Czekoladowa kotka od razu zmrużyła oczy i napięła mięśnie. Czyżby ten chciał ją zaatakować? Kotka wiedziała, gdzie jest jej mentorka, ale dlaczego ta się nie zjawiała? Czy to był test? Jak poradzi sobie Pietruszkowa Łapa na granicy sama? Uczennica nie miała zamiaru pokazać ani grama lęku, bo nawet go nie odczuwała. Była niższa od uczniaka, ale zdecydowanie lepiej umięśniona i miała silniejsze łapy.
— Co tu robi kot z Klanu Klifu? — Odezwał się w końcu nieznajomy, z pogardą w głosie.
Pietruszka, widząc w nim kocięcą pewność siebie, zrelaksowała się.
Nie jest zagrożeniem — stwierdziła w myślach.
— A co mam robić? Oznaczam granicę i będę polować. — Wyjaśniła mu, spoglądając na piach, a potem wracając do wpatrywania się w szmaragdowe oczy ucznia.
— Lepiej tego nie rób! Najlepiej odejdź z terenów klanów! — Miauknął i ostrzegawczo najeżył ogon.
— O czym ty mówisz? — Mruknęła zmieszana kocica, jeżąc futro na karku.
— Czekoladowe koty jedynie co robią, to wpędzają klany w bagno! Przez ciebie będą głodować! — Warknął pewny siebie uczeń.
Źrenice Pietruszkowej Łapy zwęziły się w szparki.
— Co? — Wstała, jeżąc futro. — Jak śmiesz tak mówić! Co ma kolor futra do tego, jak ktoś stara się dla klanu! — Warknęła.
— Takie są czekoladowe koty! — Miauknął, stawiając pewniejszy krok do przodu.
— To nie ma sensu. Ja codziennie łapię coś dla klanu, oznaczam granice i trenuję, by go wspierać! Znam dużo leniwych kotów o takim futrze, jakie ty masz! — Burknęła kotka.
Na to uczeń przysiadł na piachu.
— To u was w klanie nie jest tak, jak w Klanie Nocy? — Zapytał zakłopotany.
— Tak, czyli jak? — mruknęła kotka, uspokajając się lekko. Pietruszkową Łapę bardzo łatwo było wywrócić z równowagi; wystarczyło wspomnieć coś złego o jej klanie lub o niej. A obelga na temat czekoladowych kotów ją dotknęła.
— Srocza Gwiazda opowiadała, że kiedyś świat był spowity Wieczną Nocą. — Zaczął kocur, na co uczennica nastawiła zaciekawione uszy. Historia? To brzmi dobrze! — Dopiero potem kawałki nieba zaczęły się łamać. Z czarnego nieba powstały koty czarne, a ze Srebrnej Skóry koty białe. Koty czarno-białe są oznaką harmonii! — Oznajmił kot, pusząc się jak paw. — Potem z kawałków księżyca i gwiazd wyłoniły się koty srebrne i szynszylowe. Następnie promienie słońca, a z nimi koty złote. Dzięki nim powstały koty liliowe, z pąków kwiatów. Z rzek i oceanów wyszły koty niebieskie. Z piasków wygrzebały się koty kremowe, a ze złotych traw koty rude. Z gleb powstały koty płowe. A czekoladowe… — Zatrzymał się uczeń. — Koty z błota i bagna! Które według Sroczej Gwiazdy ciągną klany na dno! Dlatego są najgorsze, leniwe i brudne! — Miauknął pewny siebie uczeń. — Ale nie wiem, czy to prawda, bo ty masz ładne futerko i właśnie bronisz swoich terenów i polujesz, a powinnaś przeszkadzać wszystkim. — Mruknął uczeń zmieszany całą sytuacją.
Pietruszkowa Łapa siedziała zaskoczona tą opowieścią.
Co to ma być? — pomyślała oburzona.
Co ma kolor sierści do… czegokolwiek! — warknęła do siebie w myślach kotka.
— To głupie, strasznie głupie. Pracuję ciężej niż koty, twoim zdaniem, o szlachetnym kolorze futra. Te czarno-białe. A ty co teraz robisz? Pomagasz swojemu klanowi? Polujesz? Czy siedzisz na granicy i śmiejesz się z innych? A może spacerujesz po plaży? — Warknęła poirytowana kocica. Nie było to do niej podobne. Cóż, Pietruszkowa Łapa była bardzo zła! Tak zła, że aż jej mentorka zza kamienia się zdziwiła.
— Sugerujesz, że Srocza Gwiazda jest głupia? — Mruknął podejrzliwie kocur.
— Nie, ale twierdzę, że to, co mówi, jest głupie! — Stwierdziła pewnie kotka.
W tym momencie czarno-biały uczeń oburzony takimi słowami w stronę jego przywódczyni wyskoczył w stronę Pietruszkowej Łapy. Ta zwinnie zrobiła unik i pchnęła ucznia na jego tereny. Mocno wbiła się w piach, gotowa na kolejny unik. Nie chciała mu robić krzywdy, bo wiedziała, że tym kieruje jedynie chęć obrony imienia przywódczyni. Ten znów był gotowy do ataku, gdy zza kamienia wyskoczyła Melodyjny Trel i rozdzieliła koty. Pomimo krótkich łapek była groźna! Dlatego czarno-biały kocurek skulił się w sobie.
— Uspokójcie się. Walka o poglądy nie ma żadnego sensu. Ty, młodzieńcze, jesteś uczony tego od urodzenia, nie będę ci mówić, czy to złe, czy nie. Masz swój umysł i serce. A ty, Pietruszkowa Łapo, jesteś wychowywana inaczej. Oczywiście rozmowy o tym, co jest dobre, a co złe, są dobre, jeśli się nie atakujecie. — Wyjaśniła spokojnie Melodyjny Trel. Dwójka uczniów spojrzała na siebie ze zmieszaniem.
— Dobrze… — Mruknął cicho kocurek, po czym obrócił się i zwiał do obozu.
Pietruszkowa Łapa spojrzała za nim, kładąc po sobie uszy.
— Nie przejmuj się Kijankową Łapą. To nie jego wina, że w Klanie Nocy panują takie zwyczaje. — Miauknęła szylkretowa kotka. — Myślę, że możemy wracać, przeszukałam plażę i niestety nie znalazłam żadnego kraba. A ty chyba chcesz sobie co nieco pomyśleć. — Stwierdziła starsza wojowniczka i zaczęła iść w stronę obozu.
Czekoladowa uczennica dreptała za nią, spoglądając w podłoże. Nie rozumiała, jak można wymyślać takie historie, tylko po to, by obrażać niewinne koty. Na samą myśl o tych wszystkich biednych kociakach, które przez kolor futra są nienawidziane, podniosła jej się sierść na karku. Z zmieszaniem na pysku wróciła do jaskini za wodospadem.
NPC: Melodyjny Trel, Kijankowa Łapa, Srokoszowa Łapa
— Sugerujesz, że Srocza Gwiazda jest głupia? — Mruknął podejrzliwie kocur.
— Nie, ale twierdzę, że to, co mówi, jest głupie! — Stwierdziła pewnie kotka.
W tym momencie czarno-biały uczeń oburzony takimi słowami w stronę jego przywódczyni wyskoczył w stronę Pietruszkowej Łapy. Ta zwinnie zrobiła unik i pchnęła ucznia na jego tereny. Mocno wbiła się w piach, gotowa na kolejny unik. Nie chciała mu robić krzywdy, bo wiedziała, że tym kieruje jedynie chęć obrony imienia przywódczyni. Ten znów był gotowy do ataku, gdy zza kamienia wyskoczyła Melodyjny Trel i rozdzieliła koty. Pomimo krótkich łapek była groźna! Dlatego czarno-biały kocurek skulił się w sobie.
— Uspokójcie się. Walka o poglądy nie ma żadnego sensu. Ty, młodzieńcze, jesteś uczony tego od urodzenia, nie będę ci mówić, czy to złe, czy nie. Masz swój umysł i serce. A ty, Pietruszkowa Łapo, jesteś wychowywana inaczej. Oczywiście rozmowy o tym, co jest dobre, a co złe, są dobre, jeśli się nie atakujecie. — Wyjaśniła spokojnie Melodyjny Trel. Dwójka uczniów spojrzała na siebie ze zmieszaniem.
— Dobrze… — Mruknął cicho kocurek, po czym obrócił się i zwiał do obozu.
Pietruszkowa Łapa spojrzała za nim, kładąc po sobie uszy.
— Nie przejmuj się Kijankową Łapą. To nie jego wina, że w Klanie Nocy panują takie zwyczaje. — Miauknęła szylkretowa kotka. — Myślę, że możemy wracać, przeszukałam plażę i niestety nie znalazłam żadnego kraba. A ty chyba chcesz sobie co nieco pomyśleć. — Stwierdziła starsza wojowniczka i zaczęła iść w stronę obozu.
Czekoladowa uczennica dreptała za nią, spoglądając w podłoże. Nie rozumiała, jak można wymyślać takie historie, tylko po to, by obrażać niewinne koty. Na samą myśl o tych wszystkich biednych kociakach, które przez kolor futra są nienawidziane, podniosła jej się sierść na karku. Z zmieszaniem na pysku wróciła do jaskini za wodospadem.
[1630 słów]
[przyznano 33%]
NPC: Melodyjny Trel, Kijankowa Łapa, Srokoszowa Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz