***
Dlaczego to wszystko było tak skomplikowane? Od wyznania Mrocznej Wizji, Mak starała się jej unikać. Dłużej siedziała w lesie, starała się więcej czasu spędzać w samym legowisku niż bezpośrednio na środku obozu. Brała więcej patroli, uciekała od rzeczywistości, ponieważ nie umiała sobie z nią poradzić. Nie umiała sobie poradzić z emocjami, które od tak dawna tłumiła. Nie było dnia, by nie myślała o Mrok. Wojowniczka siedziała w jej głowie, uczepiła się jej jak rzep, bawiący się jej sercem i umysłem. Liliowa nie rozumiała tego uczucia. Dokładnie jak w przypadku Bursztyn... Potrząsnęła głową. Musiała przestać o tym myśleć. Rozejrzała się po lesie. Cisza. Nikogo nie było w okolicy. Po chwili wstała i ruszyła na cmentarz. Po drodze zaczęła nucić znane z dzieciństwa piosenki. Jak zawsze, nic się nie zmieniało, jednak tym razem podczas śpiewania nie towarzyszyła jej sama myśl o rodzinie, ale też myśl o córce Błękitnej Gwiazdy. Mijała drzewa i krzewy, pogrążona w melodii. W końcu dotarła na miejsce. Rozejrzała się po okolicy, chcąc znaleźć miejsce, gdzie pochowali jej rodzinę. Gdy tylko zlokalizowała znajome miejsce, ruszyła w tamtą stronę, uważając, by po drodze się nie przewrócić jak zawsze.
- Cześć Tato, Naparstnico, Hortensjo i Ananasiku – mruknęła cicho, siadając przy grobach. Wzrok wbiła w ziemię, nie okazując przy tym żadnych uczuć. Będąc na cmentarzu, rzadko kiedy się odzywała. Zazwyczaj siedziała w ciszy, tylko rozmyślając, tym razem jednak było inaczej.
- Jak tam?– zapytała, spuszczając głowę. Rozumiała śmierć. Kiedyś musiała przyjść, ale jednak to bolało. Westchnęła cicho. Już jej nie odpowiedzą. Dopóki do nich nie dołączy, nie zobaczy się z nimi. Tak samo jak z mamą, Porannym Zewem, czy... Gwałtownie podniosła głowę. Coś wreszcie do niej dotarło.
- To uczucie... – zaczęła – Ja kochałam Bursztyn. A teraz... – zamilkła. W jej głowie znów pojawił się obraz Mrocznej Wizji. Serce mocniej jej zabiło. To uczucie było podobne do dawnego uczucia do Bursztyn. W pewnym stopniu zdawała sobie z tego sprawę wcześniej, jednak nie przyznała tego przed sobą. Nie w ten sposób. To była miłość? Znów się spięła. Nie mogła być. Wyciągnęła pazury i zaczęła drapać w ziemi. To nie mogła być miłość.
***
Starała się wyprzeć to uczucie. Unikała Mrocznej Wizji jeszcze bardziej, a przynajmniej się starała. Nie mogła w ogóle jej nie widzieć, w końcu były w jednym klanie, ale nie rozmawiała z nią. Starała się nie zwracać na nią uwagi, nie myśleć o niej, nie wdawać się w żadną interakcję. Nic, jakby żyły w dwóch różnych światach.
- Iskrząca Łapo kolejny trening jutro – oznajmiła Makowy Nów, odwracając się do swojej uczennicy. Ta kiwnęła głową z zapałem i ruszyła w stronę legowiska uczniów. Liliowa odprowadziła ją wzrokiem i znów odwróciła się do wyjścia. Patrol miała wieczorem, było jeszcze trochę czasu. Spojrzała tylko w niebo, analizując, czy będzie padać. Po chwili wyszła z obozu, idąc gdzieś przed siebie. Znów zaczęła śpiewać, nie zdając sobie sprawy, że w okolicy znajduje się ktoś jeszcze. Nagle poczuła, jak traci grunt pod łapami. Zobaczyła przed sobą ziemię i po chwili na niej wylądowała. Syknęła coś cicho. Potknęła się o korzeń, jak zawsze. Lekki ból promieniował z jej łapy, jednak się tym nie przejęła. Powoli zaczęła się podnosić i wtedy usłyszała znajomy głos.
- Wszystko dobrze? – zapytała Mroczna Wizja. Mak szybko się odwróciła, starając się odsunąć od wojowniczki.
- Co ty tu robisz? – zapytała ostrzej, niż zamierzała.
- Spacer – odparła młodsza kotka – To jak? – wróciła do swojego poprzedniego pytania.
- Oczywiście, że dobrze – syknęła liliowa – Nie musisz się martwić, najlepiej zostaw mnie w spokoju. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – oznajmiła. Nie potrafiła już trzymać tego wszystkiego. Sama przestała panować nad swoimi słowami.
- Żyjemy w jednym klanie Makowy Nowiu... – zaczęła Mrok, jednak Mak jej przerwała.
- I co? Przeszkadza ci to? – warknęła, tracąc panowanie – Zostaw mnie wreszcie w spokoju. Tylko mącisz mi w głowie! – powiedziała ostro – Naprawdę musisz? Tym swoim durnym wyznaniem nie pozwalasz mi myśleć. Nie mogę się w ogóle skupić, bo myślę tylko... Tylko o tobie! Próbuje cię unikać, a ty dalej tu jesteś. Nie chcę, by było jak z Bursztyn – syknęła, starając się opanować, jednak z marnym skutkiem – A stajesz się dla mnie jak ona! Już jesteś, więc zostaw mnie. Zostaw mnie! – krzyknęła, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że to znów zamienia się w to, co dawniej. Zamilkła i spojrzała na Mroczną Wizję. Po chwili w końcu się podniosła, stając naprzeciw niej – Nie to miałam na myśli – mruknęła tylko, wysuwając pazury i wbijając je w ziemię.
<Mrok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz