— Dzień dobry, Chryzantemowa Łapo. Czy udało ci się tej nocy wypocząć? To wszystko niezwykle męczące, nie uważasz? Musimy wędrować tak daleko, a nawet nie wiemy dokąd dokładnie idziemy. Nie wiemy, w jakim miejscu zasiądziemy i czy nie będzie ono bardziej śmiertelne od poprzedniego.
— Ta... to całkiem ciekawy scenariusz. Nikt nie wie co się stanie jutro. — mruknęła, gdy kocię przysunęło się do niej mimowolnie. Nie rozumiała dzieci. O co im chodzi? Wyglądały, jakby w każdym momencie mogły i chciały zjeść jej duszę.
— To troszkę straszne. Mam nadzieję, że inne wilczaki są w pełni sił. To o wiele bardziej zapewni nam bezpieczeństwo. — miauknęła dumnie Ważka, podczas gdy Chryzantemowa Łapa poczuła się jak na wykładzie. Nie będzie jej jakiś dzieciak filozofii wykładał, prawda?
— Na pewno. Jesteśmy silnym Klanem. — miauknęła, odwracając wzrok.
— Oczywiście że jesteśmy. Jedynie inni mogą się o siebie martwić o swoje zady, jednak nie my. Zawsze znajdujemy jakiś dobry sposób i dobrą taktykę. Inne Klany nie wydają się być tak inteligentne. Rządy naszej władzy muszą być lepsze od innych.
Gdy mała kotka rozwodziła się o różnych zaletach Klanu Wilka, jego niezwykłym społeczeństwu czy innych rzeczach związanych z tymi tematami, myśli Chryzantemy odleciały gdzieś daleko, nawet jeśli bardzo chciałaby się na tym skupić. Cóż, to nie była najciekawsza z rzeczy pod słońcem, więc nie przykuła do tego aż takiej uwagi. Zamiast tego spojrzała w niebo, tam gdzie świeciło jasne słońce. Gdzie wyblakłe obłoki szybowały, płasko leżąc na nieboskłonie. Tam, gdzie jeszcze wyżej, wśród gwiazd siedzieli i obserwowali ich nieskalani...
— Wychodzimy na zwierzynie... mamo! — wrzasnęła piskliwym głosem kociaka, gdy podeszła do niej Bezzębny Robal, by zająć się dzieckiem. Czekoladowa królowa jedynie posłała Chryzantemowej Łapie smętne spojrzenie, zanim odeszła, trzymając w pysku córkę. Uczennica położyła po sobie uszy. Inni są... dziwni.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz