*jeszcze zima*
Dzień po nocnej eskapadzie wstała, przeciągając kości. Tak jak wcześniej postanowiła, wybrała się w miejsce, w którym ostatnio Jeżyk słyszała dziwne dzwonki i kroki. Tym razem postanowiła na samotne wyjście. W pojedynkę łatwiej było się ukrywać w cieniu.Wschodziło słońce, gdy stara kocica przemknęła pod ogrodzeniem, po czym podążyła dalej.
W pobliżu miejsca ostrożnie obserwowała otoczenie, skanując je z cienia. A to zza kamienia, a to zza krzewu czy większej kępy trawy. Bezszelestnie posuwała się do przodu, szukając śladu istoty, której obecność na tych terenach wykryła jej wnuczka.
Po jakimś czasie zatrzymała się w cieniu pewnego krzewu, siadając i obserwując otoczenie z ukrycia.
I tym razem Bylica nic nie znalazła. W jej uszach jedynie dzwonił wiatr, który odbijał się między gałęziami. Może Jeżyk się przesłyszała?
Nie. Szybko wyrzuciła tę myśl z głowy…chociaż…
Co jeśli wnuczka tak jak reszta, chciała sprawić, by Bylica się ożywiła?
Jeśli próbowała znaleźć jej zajęcie które odciągnie ją…od…
Nie. Raczej nie…prawda?
Rodzinie w końcu musiała zaufać.
Przeczesywała więc jeszcze przez pewien czas teren, aż w końcu, bez rezultatów, za to z nornicą w pysku, wróciła do Drewnianego Gniazda.
- I jak? – spytała Skowronek.
- Nic. – miauknęła staruszka, odkładając piszczkę na stos ze zwierzyną – nic nie znalazłam.
- Hm…dziwne…
- To coś jest albo cwane, albo było tam tylko tego dnia. – mruknęła.
- Trudno…może chcesz tam się jeszcze kiedyś wybrać? – spytała Skowronek.
Czyli jednak… wykorzystali tą anomalię, by coś robiła i się wkręciła.
- Nie wiem. – mruknęła, odchodząc z powrotem w cień legowiska.
Usłyszała jeszcze tylko westchnięcie czekoladowej córki, ruszającej na polowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz