Zawiodła. Oblała test na wojownika i Łasicza Łapa zgarnął laury. Ten knypek, który zawsze miał do niej problem i się puszył. Syn Zakrzywionej Ości, która już dawno gryzła piach. Położyła po sobie uszy, dostrzegając swoją siostrę, która pomagała w pracach nad obozem. Czy powinna poprosić ją o radę? Zdawała się silna, może doradziłaby jej w kwestii lidera, bo po tym co od niego usłyszała, zaczęła się obawiać swojej przyszłości w tym klanie. Nie mogła po raz kolejny zawieść. Musiała zrobić co w swojej mocy, aby następne starcie o tytuł wojownika wygrać. Nie chciała zginąć...
- Szpetny Pysku - miauknęła do kotki, podchodząc. - Masz chwilę by porozmawiać?
- Zależy jak długo. - odpowiedziała.
Nie chciała wyrywać ją z myśli, ale naprawdę potrzebowała kogoś komu mogła się wygadać. Siostra jej zdaniem była odpowiednim wyborem. Miały w końcu tą samą krew i być może podobne problemy z pewnym czarnym vanem.
- Chwilę - Wzruszyła ramionami. - Mroczna Gwiazda powiedział mi, że... że będę musiała odpłacić przegranie z Łasicą i iść jak podrosnę z jakimiś kocurem w krzaki. Trochę się tego obawiam... Jak sądzisz? Kiedy się upomni, jeżeli tego nie zrobię? I czy będzie zły? Nie chcę jeszcze mieć kociąt.
- Przepraszam - szylkretka pokręciła ze zdumienia łbem. - Ile ty masz księżyców, przypomnij mi.
- Dwanaście - miauknęła. - Ale nie martw się, to uzależnione jest też od tego, kiedy zostanę wojownikiem. Chciałabym być nim szybko, ale... Ale... Powiedział, że znajdzie mi kocura...
Ta wizja była... straszna. Zrobiłaby dużo dla Mrocznej Puszczy, ale wizja uziemienia w żłobku na dwa księżyce, a potem kolejne sześć, nie brzmiała zbyt przyjemnie. To praktycznie połowa życia! A ona jeszcze chciała korzystać z wolności i tej niezależności, tylko... Jak miała to wytłumaczyć liderowi, który zdawał się już podjąć decyzję?
- ILE?! - Łasica wykrzyczała prawie na cały obóz, parę spojrzeń zwróciło się w jej kierunku, ale na szczęście niewiele. - Staruszek do reszty już oszalał?
Położyła po sobie uszy, słysząc jej krzyk. Ona również nie zgadzała się z jego decyzją, ale widziała jego wzrok. Nie przyjmował odmowy, zwłaszcza że zagroził, że połamie jej łapy.
- Ciszej - Machnęła ogonem. - Jeszcze nas usłyszy i będziemy mieć kłopoty.
- Jakbym ich nie miała już dosyć. Słuchaj no - Siostra przybliżyła się do niej. - Dał ci już kogoś?
- J-jeszcze nie. Ale boję się, że to będzie jakiś staruch. - miauknęła przejęta. - Bo on lubi staruszki, to uzna jeszcze, że i ja powinnam.
Wojowniczka skrzywiła się aż z odrazy.
- Dobra, nie mówiłam tego jeszcze nikomu, ale myślę, że jesteś godna zaufania. Nie jesteś z tym sama Bielicza Łapo. Bardzo nie chcę mieć kociąt, jednak ojciec strasznie na nie nalega i rozumiem cię w pełni. Od tej władzy trochę mu odwaliło. - wyszeptała.
Zamrugała zaskoczona. To ona też miała ten problem? Rozmawiała z kocurem na ten temat? Naprawdę będzie niedługo mieć potomstwo?
- A czy wybrał już ci kogoś? - zapytała, mając nadzieję dowiedzieć się, czy ten wybranek był bardzo stary. Bo jeśli nie, to miała większe szansę na dostanie kogoś młodego, co byłoby zbawienne. - Mnie ciocia Irga z jego rozkazu uczy opieki nad kociętami. Zajmuję się od czasu do czasu jej wnuczkami w ramach treningu.
- Moim "wybrankiem" ma być Trójoka Wrona. Szczerze jestem w szoku, że się na to zgodził. To straszny dziwak, tylko siedzi cicho i najchętniej by rozwiązywał wszystko pokojowo - prychnęła. - Co do Irgowego Nektaru nie martw się, też przerabiałam już te lekcje, musiałam słuchać jak plecie bzdury o wychowaniu kociąt.
Kojarzyła kocura. Nie był stary, wręcz prawie był z niego rówieśnik Łasicy. Odetchnęła z ulgą. Czyli jak już, to lider wybierze jej kogoś podobnego. Kamień spadł jej z serca!
- Trudno jest odmówić Mrocznej Gwieździe. Możliwe, że nie chciał mu podpaść. Pamiętasz co spotkało tego kocura, który został wygnany, bo nie chciał dać kociąt Stokrotkowej Polanie? Możliwe, że nie chciał pójść w jego ślady.
- N-nikt by nie chciał. Chyba jestem to jednak w stanie zrozumieć. - odparła cętkowana cicho, kładąc po sobie uszy.
- Damy radę - dodała jej otuchy. - Zawsze może nie wyjść, nie? Wtedy przecież nie będzie ganiać nas po krzakach, aż się uda. - powiedziała, nawet sobie tego nie wyobrażając. Skoro nie wyszło, to oznaczało, że taka była wola Mrocznej Puszczy!
<Łasico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz