*pora opadających liści*
- Moje koszmary? Od Klanu Burzy. Jednak się pogorszyło po tej kąpieli w jeziorze, gdzie Krucza Gwiazda kazała mnie zostawić na samym jego środku. Nie jestem świadomy, że kogoś krzywdzę, czy też siebie, kiedy śpię - wytłumaczył mu.
Rudy jednak nie wyglądał jakoś paskudnie, gorzej sprawa się miała z jego łapą, która nieco już obeschła z krwi. Miał nadzieję, że uda mu się w końcu to opanować, choć musiał przyznać szczerzę, że było to ciężkie.
Dawny zastępca skrzywił się.
- Przepraszam - wykrztusił z trudem. - Nie chciałem, żeby... Żeby ona skazała cię na takie męczarnie, szczególnie po tym, co przeszedłeś... - wymamrotał.
No tak. Trzeba było myśleć wcześniej, a nie mówić Kruczej o tym, że zdradził klan. Wtedy nie cierpiałby tak, może nawet doszedłby do siebie... Nadal czuł uraz do kocura, bo gdyby nie on... To mógłby żyć normalnie. Teraz jednak było po ptakach, więc mógł wykorzystać rudego do pozyskania informacji. Im bardziej dowie się o czarnej i nastrojach do niej skierowanych, tym będzie miał co przekazać Piaskowej Gwieździe.
- Jest nienormalna - syknął pod nosem. - Co o niej sądzisz? Pamiętam, że kiedyś nie pozwalała ci się zbliżać jako zastępca do Niezapominajkowej Gwiazdy.
- I dalej nie pozwala mi się zbliżyć. Nie wiem nigdy, z jakiego powodu nadała sobie jako jedynej prawo zbliżania się do niego - rzucił z lekkim bulwersem. - Mimo wszystko wydaję mi się, że to mi Niezapominajkowa Gwiazda zawsze bardziej ufał. Jest moim wspaniałym wujkiem i jestem pewny, że gdyby naszła okazja, dałby mi wytłumaczyć się z mojej długiej nieobecności - westchnął. - Poza tym jestem zniesmaczony tym, że zrobili sobie dzieci. Ja akurat nie przepadam za kotkami, ale gdybym miał do wyboru być z Kruczą albo być wiecznie sam, to już wolałbym umrzeć z tej samotności.
- Myślę podobnie. Jest... - zawahał się. - Jest sadystką. Powiedziałem jej to w pysk. Chciałem by się wytłumaczyła, odpowiedziała na zarzuty, a ona... a ona mnie kazała wyprowadzić. - syknął. - Podła suka.
Wojownik otworzył szerzej oczy i uchylił pysk z zaskoczenia. Aż tak mocnych słów z jego pyska, najwidoczniej się nie spodziewał.
- Wiesz, mi na władzy nie zależy, ale nie podoba mi się, że to ona ją ma. Nie wiem, jak bardzo Niezapominajkowa Gwiazda musiał być zmęczony po wojnie, ale nieźle się naćpał, jeśli była jego wyborem.
Och tak. Ich kochany lider, który przepadł jak kamień w wodę. Nadal mu coś tu śmierdziało. Nawet jeżeli byłby chory, to ktoś przecież by go widział.
- O ile żyje - prychnął. - Nikt go nie widział. Krucza Gwiazda twierdzi, że żyje, tylko jest... chory i miał złamane... łapy - Zadrżał. - Ale i tak... nie ma go. Nie wierzę, że żyje. Zabiła go. Na pewno.
- Nie mów tak - pisnął rudy, prostując się nagle. - To był... Znaczy jest - poprawił się, czując, jak gadanina Pęda zaczyna przechodzić na niego - silny i wspaniały wojownik, byle wariatka nie dałaby rady go zabić. Na pewno jest w tym swoim legowisku, trzeba się tylko pozbyć zazdrośnicy i straży i odszukać go - mruknął.
- Byłem w legowisku lidera. Po powrocie z Klanu Burzy. Nie widziałem go. - powiedział do niego z powagą. - Więc na pewno go tam nie trzyma o ile żyje. Czy chciałbyś... poobserwować ją? Może dowiemy się wtedy, gdzie może go trzymać.
Widział zawahanie na pysku kocura, ale pokiwał głową. Czyli było ich już dwóch. Niedługo znajdą sposób na pozbycie się tej szumowiny z posady lidera. No i może dowiedzą się, tak naprawdę stało się z jej poprzednikiem. A ta dodatkowa para uszy i oczu na pewno się przyda, gdyby nie był w stanie cały czas jej obserwować.
- Jest jedynym widokiem, za którym nie tęskniłem jeśli chodzi o Klan Nocy - przyznał Rudzikowy Śpiew, spoglądając na niego. - Teraz i tak siedzi z dzieciakami, ale dobra, spróbuję mieć na nią oko.
- Jakbyś zobaczył czy usłyszał coś o niej ciekawego, to mów. Może odzyskamy Niezapominajkową Gwiazdę.
- Musi nam się udać! - wykrztusił starszy. - Nie chcę by umarł przez tę wariatkę. Nie wiem, co z nim jest i nie mogę przez to normalnie funkcjonować. Krucza mogłaby już paść i tak jest stara, po co jeszcze dycha na tym świecie… - burknął, niezadowolony.
- Ja też nie wiem co z nim. Podobno widuje go Muchomorzy Jad. Chciałbyś go o to wypytać? Każda informacja nam się przyda.
Wojownik przełknął ślinę, ale niemrawo pokiwał głową.
- Zajdę do niego, jeśli zrobi się luźniej w legowisku medyków. Ostatnio było wielu chorych. Przecież Krucza sama co ledwo chodziła, myślałem, że już padnie... - westchnął z żalem.
- Byłoby... cudownie. Szkoda, że ją wyleczyli. No nic. Dzięki za popilnowanie mnie. Już jest lepiej. Teraz moja kolej na robienie pożytecznych rzeczy dla klanu - Wstał, rozciągając się i wylizując łapę z krwi.
- Zamierzasz zrobić coś konkretnego? - spytał, wahając się na chwilę. - Pomóc ci w czymś jeszcze? Tak naprawdę patrol poranny odbębniłem, na polowaniu też byłem, więc... Mam trochę czasu - wymamrotał, niepewny, czy czekoladowy zniesie jego obecność przez chociaż jedną kolejną chwilę.
- Będę szedł na polowanie. Robię to nocą, by was nie budzić swoimi krzykami. Wiem... dziwny tryb życia, ale jest korzystny. Pilnuje obozu, poluje i wszyscy mają rano świeże piszczki.
- Cóż, ja w nocy wolę spać, ale jeśli ci to nie przeszkadza, to chętnie ci potowarzyszę chwilę i... Zobaczę, jak funkcjonujesz w ten sposób - mruknął, uśmiechając się do niego przyjaźnie. - Nie będę cię długo dręczył, może też uda mi się coś upolować, to wtedy zawrócę.
- Dobrze - zgodził się na towarzystwo kocura. Wyszedł z legowiska, a widząc nadal śpiącego Bażanta, przewrócił oczami. No nic. Pójdzie dzisiaj bez niego. Zagłębili się w las, który robił się coraz ciemniejszy.
<Rudzik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz