Błoto lepiło mu się do łap, gdy wracał z treningu z mentorem. Chłodne powietrze muskało jego sierść, przypominając im, że niedługo nadejdzie Pora Nagich Drzew. Nigdy nie widział śniegu. Będzie to dla niego coś nowego, nieznanego. Słyszał jednak opowieści od Jaskółki, że był biały, zimny i mokry, a kociaki uwielbiały się w nim bawić. Czy Lukrecja też będzie chciał, by z nim coś porobili? Nie... Był na niego obrażony. Starał się go unikać... Wanilia został sam z katem. Pewnie dostał niezłe manto, po tym jak sprzeciwił się kremowemu.
Nie miał przyjaciół. Rozglądając się po obozie nikt na niego nie spojrzał, nie podszedł, nie zapytał jak minął trening. Wszyscy zajęci byli swoimi sprawami. Krwawnik odszedł zostawiając go samego. Ruszył powoli do legowiska uczniów. Na szczęście nikogo tam nie było, więc odnalazł z łatwością swój mech, na którym czekał na niego Skorupek. Ślimak jadł kawałek świeżego listka, co go zdziwiło. Ktoś go dokarmiał? Pewnie Agrest... Wojownik był miły i sprezentował mu przyjaciela. Dziwiło go to, że ktoś zainteresował się jego wymyślonym, martwym ślimakiem. To było... miłe. Pogłaskał Skorupka po muszli, a ten natychmiast się schował. Westchnął. Wspaniale, nawet zwierzak go nie lubił. A może bał? Był wielki i przerażający z kłami i pazurami dla takiego stworzonka. Nachylił się do niego pyszczkiem, chcąc by zrozumiał, że nie był wrogo nastawiony.
- Hej spokojnie, Skorupku. - miauknął czując zażenowanie, że rozmawia ze ślimakiem. - Nie zjem cię, obiecuje.
Stworzonko jednak nie uwierzyło mu na słowo, bo nadal siedziało w swoim bezpiecznym domku. Położył po sobie uszy. Jak nisko już upadł, by szukać pocieszenia w ślimaku? Krwawnik jak nic się z niego teraz naśmiewał. Był beztalenciem i tyle.
Wyszedł z legowiska i udał się w stronę wyjścia z obozu. Może spacer mu pomoże? Tyle razy już się wymykał, korzystając ze swojej niewidzialności, że nie spodziewał się, że ktoś go zatrzyma. Szpak zastąpił mu drogę, a on zamarł.
- Dokąd to? - zapytał. - Znów marzy ci się kąpiel?
Pokręcił szybko głową, wycofując się. Wojownik zmierzył go chłodnym wzrokiem, ale nie ruszył za nim, by mu przylać. Stanął na środku obozu, nie mając pojęcia co robić.
Bo co mógł robić sam? Bez przyjaciół?
Jego wzrok padł na stos ze zwierzyną. Zemdliło go. Nie... Musiał walczyć z żołądkiem. Nie tknie mięsa. Sztywnym krokiem wrócił do legowiska uczniów, a widząc Skorupka jedzącego dalej liścia, łzy zebrały mu się w oczach. Doskonale zdawał sobie sprawę, że lepiej mu się żyło bez niego. Gdy tylko podchodził, chował się.
Nawet on nie chciał być jego przyjacielem.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz