*uwaga! to opowiadanie zawiera przemoc fizyczną, brutalne sceny i gwałt, czytasz na własną odpowiedzialność*
Rześkie powietrze okalało nowego lidera Klanu Wilka. Czuł na języku przyjemny posmak władzy, zmieszanej ze słodkim smakiem zemsty. Chociaż... Nie każdego ta zemsta dosięgnęła.
Rozejrzał się po legowisku, a gdy z niego wyszedł, powitały go promienie światła padające na pysk. Obmierzył wzrokiem klan. Rozmarzone spojrzenia wojowników... Dostrzegł Wróblowe Skrzydło, na którego pysku czaił się uśmiech, gdy skłonił się przed liderem w wyrazie szacunku. Jeszcze nie wiedzieli co ich czeka. Mroczna Gwiazda miał w planach sprawienie, by Klan Wilka stał się silny. Silniejszy niż dotąd. By inni uginali łapy przed ich siłą, a Wilczacy już zawsze budzili respekt. Dotąd byli poniżani, więzieni... On nie zamierzał pozwolić, by historia zatoczyła koło. Nie zamierzał być delikatny w swoich środkach.
Najpierw miał jednak do załatwienia ważną sprawę. Wyszukał wzrokiem Irgowy Nektar. Swoją nową zastępczynię. Uważał, że kotka nadawała się idealnie. Potrafiła manipulować, a w klanie uchodziła raczej za miłą, dobrą kotkę, a w dodatku niezwykle urodziwą. Miała też przydatną wiedzę i duże doświadczenie, a więc zdecydował, że będzie dobrym wyborem.
— Irgo? Widziałaś Trójoką Wronę?
— Wyszedł na patrol. Powinien niedługo wrócić. Do czego jest ci potrzebny? — spytała, nadstawiając uszy.
— To dobry moment, by zrekrutować kolejne koty do naszego kultu. Już długo czekaliśmy — mruknął, rzucając jej swoje obojętne spojrzenie, z którego ciężko wyczytać jakąkolwiek emocję.
Irgowy Nektar skinęła głową.
— Ach, tak... Trójoki by się nadawał. Widać, że moja córka dobrze go wyszkoliła.
— Oczywiście. Powiedz mu, żeby przyszedł do mojego legowiska, jak już wróci z patrolu. Jeśli rozmowa pójdzie zgodnie z planem, możesz się go spodziewać o zachodzie słońca, gdy będziemy zaczynać polowanie. Zaprowadzisz go na miejsce — miauknął kocur, a gdy Irga skinęła głową, odwrócił się, znikając za progiem legowiska przywódcy. Czekało go dużo księżyców pracy... Ale był gotów się tego podjąć. Nie zawiedzie Jastrzębiej Gwiazdy.
* * *
Dojrzał żółtookiego kocura w wejściu. Czarny van skinął głową, zapraszając kocura do środka i każąc mu usiąść.
— Tak, Mroczna Gwiazdo? — mruknął wojownik. Przywódca przez chwilę świdrował ucznia Stokrotkowej Polany wzrokiem. Podobało mu się to, jak potrafił ukrywać emocje. Będzie przydatny do kultu.
— Widzisz, mój drogi. Obserwowałem cię przez pewien czas, a teraz, gdy wyrosłeś, nie mam wątpliwości, że jesteś okazem prawdziwej siły. Jesteś inteligentny i potrafisz pokonać przeciwnika, nie podnosząc na niego łapy. Do czego zmierzam? Otóż, mam dla ciebie interesującą propozycję, o ile obiecasz mi, że będziesz gotów zabić kota, gdy zajdzie potrzeba i masz na tyle zimną krew, by nie ruszał cię widok śmierci.
Trójoka Wrona zdawał się być zaskoczony, jednak ledwo pokazał po sobie oznaki tej emocji.
— Oczywiste, że mógłbym to uczynić.
— Skrzywdziłeś kiedyś kogokolwiek? — spytał. Był ciekaw, czy Trójoki miał na swoim koncie jakieś winy.
— Kłamstwami i oszczerstwami... Tak. I mógłbym to zrobić niejeden raz.
— W takim razie nadajesz się idealnie do naszej grupy — wymruczał. — To co robimy nie jest moralne, więc oczekuję, że zachowasz milczenie. Irgowy Nektar przyjdzie po ciebie o zachodzie słońca. Pójdź z nią, a wtedy dowiesz się co i jak.
Czarny z bielą powoli pokiwał głową.
— Obiecuję nikomu nic nie mówić.
Lider ogonem wskazał mu wyjście, a wojownik odwrócił się i zniknął z jego pola widzenia. Mroczna Gwiazda uśmiechnął się lekko. Tak więc załatwił jedną z dwóch spraw.
Ale to nie wszystko.
* * *
Łapy poprowadziły przez obóz. Zakrzywiona Ość - a teraz bardziej Słodka Myszka, bo takie karne imię jej wybrał, kręciła się blisko wyjścia. Obserwował ją, gdy szla z suchym mchem w pysku, a jej liliowa kita zniknęła za ogrodzeniem. Najpewniej szła namoczyć mech. Teraz, gdy miała karę, miała dodatkowe obowiązki. Musiała między innymi wymieniać legowiska, a było to czasochłonne.
Jednak... Ta kara mu nie wystarczała. O nie. Pragnął widzieć coś więcej. Pragnął widzieć jej gorycz i cierpienie. Zabił jej partnera, odebrał jej godność i prawa, ale to było za mało.
Mroczna Gwiazda podreptał za kotką, posuwając się za nią bezszelestnie. Nie informując o swojej obecności. Kilka uderzeń serca milczał, zanim się odezwał.
— Wyglądasz na dość przygnębioną, Słodka Myszko — wymruczał cynicznie. — Cóż takiego się stało? Może straciłaś partnera?
Liliowa w mgnieniu oka położyła po sobie uszy i odwróciła się, warcząc na niego.
— Ty... Zabiłeś go! Jak mogłeś! Jesteś potworem! — kotka postąpiła w przód, jednak lider stał twardo z niewzruszoną miną. Była naćpana i osłabiona ziołami. Nie sprawiała dla niego zagrożenia.
— Potwór, psychopata... Nie jednym takim epitetem mnie określano — mruknął, wywracając oczami. — A, a, Myszko, radziłbym ci się do mnie nie zbliżać, chyba, że chcesz skończyć jak twój partner.
— Jak możesz! — syknęła. — Nie mów tak do mnie! Zabiłeś go na moich oczach! Mojego partnera!
Przywódca bez słowa rzucił się na kotkę, przygwożdżając ją do ziemi. Zaskoczona zaczęła się szarpać, ale brakowało jej sił. Nie mogła się z nim równać. Mroczna Gwiazda złapał jej łapę i wykręcił ją nienaturalnie, a wrzask kotki był jak miód dla jego uszu. Zginał jej kończyny, aż wszystkie nie wydały z siebie trzasku łamanych kości. Na sam koniec złapał nieporadną kotkę za kark, targając ją przez trawę i nie zwracając uwagi na ból, jaki z pewnością czuła. Jego łapy stanęły na krawędzi rowu; wykopanej dziury. Nadawała się świetnie na gnicie tutaj. Miejsce było niedaleko obozu, a więc idealnie. Położył kotkę na trawie i uśmiechnął się, widząc, jak łzy ciekły z jej oczu. Wygięte łapy uniemożliwiały jej ucieczkę, złamane kości powodowały ból, gdy tylko chciała się szarpać. Kocur ustanął nad nią, łapiąc ją za kark.
— C-co robisz?! — syknęła, a jej głos rodził się w panikę, gdy zrozumiała zamiary kocura.
*
Zszedł z niej, nachylając się nad jej uchem. Przygwoździł jedną łapą jej łeb do ziemi.
— Niech to będzie dla ciebie nauczka, by ze mną nie zadzierać, myszko — wyszeptał. — Nagle straciłaś odwagę? Żałosne... Ciekawe, czy teraz wciąż będziesz ze mnie drwić.
— P-przegrasz, zabiją cię, wygnają, jesteś tylko zdrajcą!
Kocur zaśmiał się, przyciskając mocniej jej łeb.
— Oni? Oni uważają mnie za wybrańca, który da im światło i nadzieję. Ze mną na czele Klan Wilka będzie silny. A ciebie... cóż, nie czeka dobra przyszłość — wymruczał, po czym bez słowa zepchnął połamaną i zgwałconą kotkę do dziury. Usłyszał jej jęk pełen bólu, ale go to nie ruszyło.
Mroczna Gwiazda odwrócił się, pozostawiając kotkę samą. Wrócił do obozu jak gdyby nigdy nic. Teraz miał Słodką Myszkę na swoją własną wyłączność. Miała świadomość, jak kończy się zadzieranie z nim - że jej los jest zależny od niego. Kochał to uczucie. Władzy nad innymi, zwłaszcza nad swoimi wrogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz