Oddalił się od ojca podczas ich treningu. Pognał za myszą. Chciał ją złapać i pokazać ojcu, że opanował polowanie do perfekcji. Przebiegając tak przez las, coś rzuciło mu się w oczy. Tylko na moment zerknął w bok, przez co zderzył się z drzewem. Posiłek nawiał, ale nie zwracał już na to uwagi. Wpatrywał się w wiewiórkę, której ciało w prostej linii zwisało z gałęzi. Taka łatwa zdobycz? Niepewnie się zbliżył. Coś mu tu nie pasowało. Pod stworzeniem były rozłożone ciernie. Pułapka? Nikt by w coś tak głupiego przecież nie wpadł! A może to był ten znak, który ktoś zostawiał w lesie? Ostatnio było ich sporo i każdy zaczął się bardzo przejmować. Mroczny Omen sam bardzo się w to wczuł, szukając sprawcy, który go przyozdobił w ciernie. Spojrzał na pysk wiewiórki i dopiero teraz dojrzał żółtego fiołka. Niepokój ścisnął jego trzewia. Nie podobało mu się to coraz bardziej. Słysząc wołanie ojca, szybko skierował się w stronę jego głosu. Nie minęła chwila, a się z nim zderzył.
- Znak! Tam! - Wskazał kierunek. - Kolejny!
Wojownik ruszył tam, spojrzał, po czym odszedł, ciągnąc go z powrotem do obozu. Bał się? Trudno było stwierdzić. Jego mina była jak zawsze niczym skała, trudna do odczytania.
***
Wielka Gwiazda była w ciąży. To był szok dla całego klanu. Jak to możliwe?! Kunia Łapa jednak potwierdziła słowa liderki. Ośnieżona Łąka w tym czasie siedziała u Borówkowego Krzewu, której coś się pogorszyło. Już wszyscy w klanie szeptali o jej tajemniczej chorobie.
- Sam Klan Gwiazdy sprawił ten cud! - miauczała. - Ten kto próbuje nas zastraszyć niech wie, że nie wygra! My mamy po swojej stronie przodków! MY! Te kocięta przyniosą klanowi zbawienie! Dobrobyt nadejdzie, zobaczycie! - krzesiła swoje słowa w serca, coraz bardziej osowiałych i zmęczonych wojowników. Ktoś ziewał, ktoś powoli przysypiał. Taka była cena jaką płacili, przez ciągłą czujność. Poznał wszystkie znaki, które dotychczas zostały zebrane, ale nie miał pojęcia co oznaczały.
- Zanieś tą piszczkę Wiśniowemu Świtowi - polecił mu ojciec, podając mu mysz.
Westchnął, ale to zrobił. Udał się do żłobka, a widząc swoje przyrodnie rodzeństwo, tylko się skrzywił.
- To dla ciebie - Położył posiłek przed łapami kotki, aż nagle jakaś mała istotka w niego nie uderzyła.
Zdumiony spojrzał na Bielik, która otrzepała się i przeszyła go zbyt bardzo inteligentnym spojrzeniem jak na kociaka.
- Cześć! - przywitała się z nim. - Widziałeś kolejny znak? Lubię o nich słuchać. - zaczęła.
Nieco się zmieszał, bo nie miał pojęcia jak rozmawiać z dziećmi. Pokiwał jednak głową. Niepewnie opowiedział jej o znakach i swoich domysłach, powoli się rozluźniając, widząc jak siostra słucha go z uwagą. Gdy skończył malutkiej błysnęły oczka, a jej łapka pomachała do niego, by się nieco pochylił. Zaciekawiony nadstawił ucho. To co mu powiedziała sprawiło, że przez chwilę siedział jak wryty.
- Skąd możesz to wiedzieć?
Posłała mu tylko chytry uśmieszek, nim zniknęła za mamą.
Czy ona wiedziała kto był sprawcą? Niemożliwe, by sama doszła do takich wniosków! Miała z nim kontakt? Kto odwiedzał jego młodsze rodzeństwo? Musiał porozmawiać na ten temat z ojcem. Możliwe, że mieli szansę dowiedzieć się, kto za tym wszystkim stał.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz