Bolał go brzuszek. Gdy tylko otworzył ślepka, poczuł jak go rwie. Zwinął się w kłębek, nie mając ochoty wstawać. Jednak co zamykał oczy, sen nie nadchodził, przerywany kolejnym bólem. Mama zauważyła, że coś z nim było nie tak, bo skierowała na niego zmartwiony wzrok.
- Co się dzieje, Jelonku? - mruknęła, liżąc go po łebku.
Spojrzał na nią ze łzami w oczach, bo to wcale nie chciało przestać go dręczyć! Nigdy nie czuł się tak bardzo źle!
- Boli mnie bzuszek - wyjaśnił, pociągając noskiem.
Kotka od razu poderwała się na równe łapki, rozglądając za czymś. Okazało się, że szukała Diament, która bawiła się kulką mchu niedaleko nich.
- Diament, chodź. Zrobimy wycieczkę - zachęciła córkę, lecz ta jak zawsze podniosła krzyk, że nie zamierza nigdzie iść. Współczuł mamie takiego problemu. Nie zasługiwała na kąśliwy język młodszej.
Tygrysia Smuga wyjrzała ze żłobka, prosząc kogoś, aby popilnował na chwilę jego siostry. Nieznana wojowniczka zgodziła się, po czym skierowała kroki do Diament. On w tym czasie został podniesiony za skórę na karku przez mamę i wyszli na światło dzienne.
Zamrugał, rozglądając się od razu po otoczeniu, ale brzuszek nie pozwalał się skupić. Podkulił nóżki, zaciskając pyszczek. Chciał by się to już skończyło! Podróż w nowe miejsce zajęła im chwilę. Pachniało tu dziwnie... Tak... miło? Na pewno nie śmierdziało.
Mama położyła go na świeżym mchu, po czym ze łzami w oczach, zaczęła błagać jakąś panią o pomoc. Skierował wzrok na medyczkę, która od razu do niego podeszła, sprawdzając co mu jest.
- B-b-oli bzuszek - wystękał, nie chcąc by dotykała tego miejsca.
- Wyjdzie z tego? Proszę, Wiśniowa Iskro pomóż mu - miauczała bardzo przejęta ruda.
Przez to wszystko zaczął się niepokoić. Był aż tak chory? Czy umrze skoro mama wręcz wylewała nad nim łzy?
- U-umle? - zapytał starszą panią z niepokojem wymalowanym w ślepiach.
<Wiśnia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz