Razem z Kasztanowym Dołem oraz Skoczną Rybą nadzorowała pracę całej, jakże przyjaznej, gromadki więźniów, która mimo śniegu, miała kopać doły. Uczennica skocznego w tym czasie odbywała trening z innym mentorem, swoim wujem, Niezapominajkiem. Pogoda nie była paskudna jak przez ostatnie wschody słońca, Zboże nawet nazwałaby ją całkiem ładną, szczególnie, że jedynym mankamentem było białe paskudztwo, które skrzypiało pod łapami.
A tak to było całkiem ciepło i przyjemnie.
Nastawiła uszu, widząc jak czarno-biała kotka szepcze coś klifiakowi na ucho.
— Jakiś problem? — warknęła. Wronia Strawa popatrzyła na nią morderczym wzrokiem, uderzając ogonem o ziemię. Spojrzenia kotek się spotkały, obie z zaciętą miną ani drgnęły, mrugając jedynie raz po raz. Atmosfera dookoła była cholernie gęsta, Zboże mogłaby przysiąc, że można by było kroić ją pazurem.
Widziała jak młodsza kotka szykuje się do ataku, samemu spięła więc mięśnie, jednakże nic takiego nie nastąpiło. Zgniły Pysk szepnął coś jej na ucho a sama kocica odpuściła.
Zboże rozluźniła mięśnie, nadal jednak będąc gotową do obrony.
Parszywe wronie padliny.
Przez chwilę obserwowała ich w milczeniu, zaraz jednak jej uwagę zwrócił patrol wracający do obozu. Dwa koty dziwnie szły, jednakże parły na przód. W jednym z nich kotka wypatrzyła swojego syna. Kiwnęła im na powitanie głową, zaś ci odpowiedzieli tym samym.
— Zbożowa Gwiazdo! — Zbożowe Pole wydarł do przodu, podbiegając do liderki. No tak, zupełnie zapomniała, że to on dzisiaj prowadził patrol — Dziwny ślad zapachowy ciągnął się przez część naszych terenów. Od granicy klanu klifu aż do tej, która należy do klanu burzy. Ciągnęła się również przez miejsce zgromadzeń.
Milczała, pogrążona w swoich rozmyślaniach, co jeśli ten zapach był podobny do tego klifiackiego smrodu, który roznosił się dookoła zwłok, które znalazła cztery wschody słońca temu? Strzepnęła uchem, informacja o tym, że ślad ciągnął się do klanu burzy srogo ją zaniepokoiła, nie chciała jednak tego dać po sobie poznać.
Kaszlnęła, otwierając pysk.
— Dobra robota, Zbożowe Pole — miauknęła, patrząc na syna z góry, ten napuszył się z dumą. Dopiero teraz zobaczyła jednak, że kocur dygocze na całym ciele. Był przemarznięty — Idź do medyków a następnie weź tłustą mysz ze stosu i odpocznij — poleciła, na moment zerkając na więźniów. Na całe szczęście dwoje wojowników miało ich pod kontrolą. Ruchem ogona przywołała do siebie Jesiotra, który kulejąc, podszedł bliżej.
— Wszystko dobrze, Jesiotrowa Łusko?
— Tak, wszystko jest dobrze, to tylko przemrożenie, Zbożowa Gwiazdo
— Idź z tym do medyka jak tylko będziesz mieć chwilę — miauknęła spokojnie — Powiedz przy okazji Kruczemu Futru oraz Bezchmurnemu Niebu, że mają zebrać gałązki, liście oraz mech. Trzeba będzie zabezpieczyć podłoże w legowiskach — dodała, myślała, że warstwa suchej trawy się sprawdzi, jednakże najwidoczniej się myliła — Powiedz im, że wszystko mają zanieść pod legowisko wojowników, Sowi Lot, Wrzoścowy Cień, Jagodowa i Rzeczna Łapa zajmą się układaniem wszystkiego w legowiskach. Pomogą im te gagatki — ruchem ogona wskazała więźniów, zaś kocur skinął jej głową, kierując się w stronę wejścia do obozu.
Kocica ponownie pogrążyła się w swoich myślach, owijając łapy ogonem.
Zapach wiódł od granicy klifiaków do burzaków.
Po ciele kotki przeszedł dreszcz. Będzie musiała wybrać się na wycieczkę.
wyleczeni: Jesiotrowa Łuska, Zbożowe Pole
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz