Bluszczowe Pnącze ciepło zaprosił ją bliżej i po wymianie informacji o tym co bura już wiedziała, młody medyk zaczął tłumaczyć jej kolejne działania danych roślin.
***
Była gotowa. Powie jej. Powie jej dzisiaj. Zabierze na spacer, może polowanie i nareszcie podzieli się swoimi uczuciami z kotką do której tyle już wzdychała. Bała się odrzucenia czy negatywnej reakcji, jednak jeśli nie powie Perliczce tego co czuje, potem ciągle będzie sobie wypominała jakim tchórzem była i rozmyślała o tym, co mogło być.
Wrzosowa Pogoń rozejrzała się po obozowisku, szukając kremowej najpierw wzrokiem. Potem zaczęła pytać, czy ktoś jej nie widział. Nic. Perliczy Grzebień jakby rozwiała się w powietrzu.
Zastrzygła uchem, gdy ktoś wszedł do obozu. Miętowa Gwiazda z zagadkowym wyrazem pyska skierował się do swojego legowiska. Chwilę za nim nareszcie pojawiła się Perliczka.
Wrzos od razu zauważyła jej rozmarzony uśmiech i potargane futro, w którym ukryły się połamane gałęzie i liście. Bura delikatnie zaniepokojona aż nienaturalnym widokiem Perliczego Grzebienia w takim stanie, podeszła bliżej, w jednym momencie tracąc całą pewność siebie sprzed chwili.
- Wrzoskuu, ale ty szybko tuptasz! Za szybko… tak nagle uciekłaś… - wymiauczała niewyraźnie cętkowana, stawiając parę chwijnych kroków w stronę młodszej.
- Ale ja nigdzie… - zaczęła skonfundowana, jednak Perliczka przerwała jej głośnym "shhhhhh".
- Było cudownie Wrzosku!~ - zamruczała, potykając się o własne łapy. Wpadła na burą kotkę i zanużyła nos w jej sierści. Wrzosowa Pogoń zdziwona zamrugała parę razy, a gdy za moment do jej nosa dotarł słodki, kuszący zapach zmieszany z wonią jakiegoś kocura z Klanu Burzy. Zmarszczyła brwi, próbując jakoś logicznie wyjaśnić tą sytuację. Przecież… Perliczy Grzebień nigdy nie zadawała się z innymi klanami. Więc co na jej futrze robił zapach burzaków? I to tak ostry, przytłaczający aż, jakby… nie, na pewno nie. Przecież kremowa nie zdradziłaby Klanu, nie zdradziłaby… jej. Bicolor zostawiła po chwili zielonooką wojowniczkę, tłumacząc się chęcią odpoczęcia po tym wszystkim. Wrzosowa Pogoń stała w miejscu, czując, jak do jej oczu napływają łzy. Prosiła o to, by się pomyliła. Że zapach jaki poczuła to tylko urojenie. Nie rozumiała, co się dzieje. Brak wiedzy, brak możliwości zapanowania nad tą sytacją przerażał ją. Gdy zwiesiła głowę, ukrywając swój żałosny pysk, zauważyła parę listków które musiały wypaść z futra kremowej kotki. Słodki, kuszący aromat który znalazła na sierści Perliczego Grzebienia musiał wydobywac się z nich. Może… może one były powodem dziwnego zachowania Perliczego Grzebienia? To jedyne normalne wytłumaczenie. To musiały być one, nie ważne jak głupio brzmiała myśl, że liście mogły tak wpłynąć na kocicę.
Wpadła do legowiska medyków, zaniepokojona rozglądając się po jamie w poszukiwaniu Bursztynowego Pyłu bądź Bluszczowego Pnącza. Słodki zapach wydobywający się z liścia w jej pysku drażnił przyjemnie jej mos, jednak kotka była zbyt poruszona by zwrócić na niego uwagę. Szybko położyła roślinę, nie zaprzestając rozglądania się.
- Bluszczowe Pnącze? - zawołała, a widząc wychodzącego ku niej kocura, od razu jej przestraszone, niepewne spojrzenie skupiło się tylko i wyłącznie na nim. - Bluszczu, co to za liście? Jakie mają działanie? Proszę, musisz wiedzieć - wypaliła szybko, wskazując na skrawek nieznanego jej krzewu. Jej błagalne spojrzenie zdradzało, że chciała usłyszeć potwierdzenie swoich przypuszczań, o ktorych Bluszczowe Pnącze jednak nie miał pojęcia.
<Bluszczowe Pnącze? Perliczka została wpechnięta w kocimiętkę, o te liście chodzi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz