Śnieg tańczył na niebie nim opadł na zamrożoną ziemię. Pochmurny horyzont nie zapowiadał dobrego dnia. Niezapominajkowy Sen westchnął cicho, otulając się ogonem. W Klanie Nocy doszło do tragedii. Kolejnej. Puszyste Futro uparcie oskarżała o śmierć swojego potomstwa każdego kto znalazł się w jej wzroku. Brak dowodów nie ułatwiał sprawy. Mały Miodek zdawał się sam odejść z tego świata pomimo słów rodzicielki.
— Mówiłem, żebyś nie nazwał mnie Czarną Łapą. — pełne złości prychnięcie przerwało ciszę w obozie.
Wzrok niejednego kota powędrował ku dwójki kotów. Ognisty Język i Czarna Łapa, który sam ostatnio okrzyknął się Czarną Owcą posądzając swojego mentora o zbędne zwlekanie i niekompetencje, stali blisko linii brzegu. Zamarznięte jezioro zostawało niewzruszone.
— Tak się nazywasz i nie będę do ciebie mówił inaczej. Nie moja wina, że Kaczuszka nie chce cię mianować. — miauknął prześmiewczo kocur.
Syn Lisiego Łajna machnął ogonem.
— Pożałujesz. Zobaczysz. — warknął. — Mój niewarty ułamanego mysiego ogona mentor zamiast zając się porządnym woli segregować sobie listki do usranej śmierci. Niech się nimi wypcha, a nie siedzi na dupsku, blokując innym ścieżkę rozwoju.
Ognisty Język parsknął śmiechem. Poczochrał Czarną Łapę po łbie.
— Jesteś taki uroczy jak się złościsz. Mały kartofelek. — drażnił się z nim.
— Zabieraj to łapsko! Nie daruję ci tego, Ognisty Srako. — warknął uczeń medyka, posyłając nienawistne spojrzenie dawnemu zastępcy.
Cichy szept rozległ się po legowisku wojowników. Ognisty Język wyżywał się na każdym. Nie podobało mu się, że mógł stracić ucznia. Było to po nim widać. Złośliwości wobec Czarnej Łapy zdawały się jedynie początkiem wybryków wojowników.
— Tak się nazywasz i nie będę do ciebie mówił inaczej. Nie moja wina, że Kaczuszka nie chce cię mianować. — miauknął prześmiewczo kocur.
Syn Lisiego Łajna machnął ogonem.
— Pożałujesz. Zobaczysz. — warknął. — Mój niewarty ułamanego mysiego ogona mentor zamiast zając się porządnym woli segregować sobie listki do usranej śmierci. Niech się nimi wypcha, a nie siedzi na dupsku, blokując innym ścieżkę rozwoju.
Ognisty Język parsknął śmiechem. Poczochrał Czarną Łapę po łbie.
— Jesteś taki uroczy jak się złościsz. Mały kartofelek. — drażnił się z nim.
— Zabieraj to łapsko! Nie daruję ci tego, Ognisty Srako. — warknął uczeń medyka, posyłając nienawistne spojrzenie dawnemu zastępcy.
Cichy szept rozległ się po legowisku wojowników. Ognisty Język wyżywał się na każdym. Nie podobało mu się, że mógł stracić ucznia. Było to po nim widać. Złośliwości wobec Czarnej Łapy zdawały się jedynie początkiem wybryków wojowników.
* * *
Wtulone w siebie kotki szeptały do siebie cicho. Pszczela Pręga zaśmiała się bezgłośnie, a Chore Ucho wykrzywiła pysk w coś w rodzaju uśmiechu. Widząc na sobie jego wzrok zamilkły. Niezapominajek wyszedł z legowiska wojowników, aby nie krępować ciotki oraz jej partnerki. Niewiele kotów spędzało czas porą nagich drzew na dworze. Jesiotrowa Łuska, Deszczowy Taniec i Rzeczna Łapa wrócili z patrolu łowieckiego. Po ich pyskach było widać, że nie złapali za wiele. Dwa ptaki i trzy myszy trafiły na stos ze zwierzyną. Tym nie wykarmią nawet połowy mieszkańców kociarni.
— Świetnie ci poszło, Rzeczna Łapo. — miauknęła młoda wojowniczka. — Czuję, że lada dzień zostaniesz wojownikiem, czy wojowniczką, jak tam wolisz.
W odpowiedzi otrzymała nieco niezgrabny uśmiech.
— Są ciekawsze rzeczy niż polowanie... Gdyby wszystkie klany zjednoczyły się nie trzeba byłoby się martwić o pożywienie porą nagich drzew. Moglibyśmy sobie pozwolić na więcej czasu dla siebie i rozwój społeczności zamiast ćwiczyć techniki walki, czy...
— Tak, tak. Idź tym do Zbożowej Gwiazdy, a nie do mnie. — przerwała przemowę kotka. — Niezapominajkowy Śnie, znajdź dla mojego ucznia jakieś zajęcie, żeby szybciej udało nam się ukończyć szkolenie.
Kocur uniósł brwi zdziwiony i poszedł do wojowniczki. Nie miał zbyt dobrej relacji z siostrzeńcem. Niemal nie znał Rzecznej Łapy. Ostatni raz gdy rozmawiali uczeń był jeszcze w żłobku.
— Możesz zmienić mech w kociarni. Odkąd mamy tam tylu mieszkańców często to trzeba robić.
Rzecznej Łapie ten pomysł nie przypadł szczególnie do gustu.
— Mogę wziąć kogoś do pomocy? Jagodowa Łapa zdaje się nudzić...
Wzrok Niezapominajka powędrował w stronę jego ucznia. Nauczał go od niedawna. Dziwnie się czuł ucząc syna siostry Kruczego Futra.
— Jagodowa Łapo, chcesz potowarzyszyć Rzecznej Łapie czy wolisz wybrać się ze mną na polowanie?
<Jagodowa Łapo?>
— Świetnie ci poszło, Rzeczna Łapo. — miauknęła młoda wojowniczka. — Czuję, że lada dzień zostaniesz wojownikiem, czy wojowniczką, jak tam wolisz.
W odpowiedzi otrzymała nieco niezgrabny uśmiech.
— Są ciekawsze rzeczy niż polowanie... Gdyby wszystkie klany zjednoczyły się nie trzeba byłoby się martwić o pożywienie porą nagich drzew. Moglibyśmy sobie pozwolić na więcej czasu dla siebie i rozwój społeczności zamiast ćwiczyć techniki walki, czy...
— Tak, tak. Idź tym do Zbożowej Gwiazdy, a nie do mnie. — przerwała przemowę kotka. — Niezapominajkowy Śnie, znajdź dla mojego ucznia jakieś zajęcie, żeby szybciej udało nam się ukończyć szkolenie.
Kocur uniósł brwi zdziwiony i poszedł do wojowniczki. Nie miał zbyt dobrej relacji z siostrzeńcem. Niemal nie znał Rzecznej Łapy. Ostatni raz gdy rozmawiali uczeń był jeszcze w żłobku.
— Możesz zmienić mech w kociarni. Odkąd mamy tam tylu mieszkańców często to trzeba robić.
Rzecznej Łapie ten pomysł nie przypadł szczególnie do gustu.
— Mogę wziąć kogoś do pomocy? Jagodowa Łapa zdaje się nudzić...
Wzrok Niezapominajka powędrował w stronę jego ucznia. Nauczał go od niedawna. Dziwnie się czuł ucząc syna siostry Kruczego Futra.
— Jagodowa Łapo, chcesz potowarzyszyć Rzecznej Łapie czy wolisz wybrać się ze mną na polowanie?
<Jagodowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz