— Chcę też przywrócić ci dawne imię. Nie będziesz już dłużej znany jako Jesionowa Gwiazda czy Jesionowy Upadek. Powrócisz do imienia Jesionowego Wichru, udając się do starszyzny na zasłużony odpoczynek. Dziękuję, że robiłeś dla nas wszystko, co w twojej mocny — szepnęła, zaś w jej oczach na kilka uderzeń serca zatańczyły łzy, które szybko starła.
Uśmiechnął się do niej dumny. Teraz to ona miała nieść na barkach ten ciężar. Oczywiście miał zamiar jej pomagać, gdy nie będzie dawała sobie z czymś rady. Cieszył się jednak, że dość szybko podjęła decyzję odnośnie swojego zastępcy. Niezapominajkowy Sen bardzo dużo dla nich zrobił. Oby był dobrym zastępcą, który w przyszłości przyniesie Klanowi Nocy pokój.
Teraz mógł zrobić to, na co czekał od tylu księżyców. Wypatrzył wzrokiem Brzoskwiniową Bryzę. Stała na uboczu. Zmieniła się. Na jej pysku dostrzegł wiele nieprzespanych nocy i wylanych łez.
Dość szybko znalazł się tuż obok niej.
- Brzoskwinko... - zaczął, lecz ta uciszyła go nieoczekiwanym przez niego tulasem.
Czuł na futrze jej łzy. Wsiąkały w jego sierść. Nie pozostało mu nic innego, jak ją objąć ogonem i poczekać, aż jej przejdzie.
- M-myślałam, że nie ży-żyjesz i ju-już nie wrócisz - załkała. - Na Klan Gwiazdy... - Uniosła głowę, dobrze przypatrując się jego pyskowi. - Co się stało? Twoje uszy...
- Ja... - zaczął, wzdychając z bezsilności. To była naprawdę długa opowieść. Odszedł z kotką na ubocze i tam streścił przebieg jego wygnania. Zapewnił zresztą już setny raz, że nic go nie łączyło ze Zbożowym Kłosem. Opowiedział o spisku Borsuczego Warkota...
- Przepraszam cię... Mogłam się domyślić... Nie wierzę... Ja... byłam zazdrosna, bałam się, że cię stracę i ... i doprowadziłam do tego...
- Nie... ty...
- Przestań! To moja wina! Gdybym ci uwierzyła, nie skłóciłabym rodziny.
Nie wiedział co na to odpowiedzieć. Chciał zapewnić ją, że tak nie było, ale okłamywałby siebie i ją. Nie chciał patrzeć na jej cierpienie. Poczucie winy i tak nadal ciążyło im oboje jak obusieczny pazur. Przytulił ją do siebie mocno, chcąc nacieszyć się na powrót jej zapachem. Nie zmienił się... nadal był przyjemny.
- Po prostu... po prostu spędźmy nasze ostatnie księżyce razem... Tylko tego pragnę - wyznał kotce.
Nie rozstając się na krok, udali się do żłobka, gdzie też mieli spędzić jakiś czas, póki winni nie zostaną ukarani.
***
Nie spodziewał się, że zostanie znów dziadkiem. Kiedy... jak... Malinowy Pląs... Był dumny, nie mógł się doczekać maleństw, ale też wściekły na kocura, który śmiał zbliżyć się do jego córeczki! Przez ten czas, dobrze przepytał szylkretke i dowiedział się o tym kocurze wiele. Dlatego też wyszedł na zewnątrz, rozglądając się za Wrzościowym Cieniem. Tak się złożyło, że jego kroki zaprowadziły go do Zbożowej Gwiazdy, która zawołała go na powitanie.
- Co się stało, że mordujesz wszystkich wzrokiem? - zapytała.
- Szukam kogoś. Wrzościowy Cień. Taki samotnik, co do nas dołączył za panowania Lisiego Łajna.
- No i co z nim?
- Co z nim? Zrobił mojej córki kocięta! To jasne, że muszę z nim poważnie porozmawiać. Jeżeli go widziałaś, wskaż mi drogę.
<Zbożowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz