*chronologicznie jeszcze sprzed miłosnego wyznania Sokoła*
― Cieszę się, że wtedy na ciebie wpadłam ― westchnęła cicho Szyszka.
Te słowa były niczym ukojenie, łagodny balsam na piekące rany. On też się cieszył. Była dla niego potwornie ważna, ważniejsza niż jakakolwiek inna współklanowiczka; miał nadzieję, że pewnego dnia dostrzeże, jak dobrze do siebie pasują.
Szyszka westchnęła i pokręciła głową. Podzielał jej wahanie. Teraz, kiedy wrócili do obozu, ważniejsza była jego odbudowa niż jakaś relacja powoli budująca się pomiędzy dwójką młodych kotów.
Krótko mówiąc, nie było tu miejsca na uczucia.
***
*teraźniejszość, księżyc po narodzinach Gąski i Koguta*
― Gąsko, złaź ze mnie! Ała! Koguciku, nie za ogon! ― Sokół z serdecznym śmiechem obrócił się i pacnął łapą dymną kotkę. Gąska pisnęła i zeskoczyła z jego grzbietu, po czym podreptała w kierunku śpiącej kilka długości ogona dalej jego matki, Płomykówki. Potrząsała nią lekko, zapewne w celu wniesienia skargi na brata, który przestał służyć jako pełnoetatowa poduszka z mchu. Brat poszedł w jej ślady i teraz razem jojczeli w kierunku Płomykówki, a jego matka uchyliła ze zmęczeniem jedno oko.
Zgarbił się nieco, przyglądając się tej scenie. Świadomość, że jego matka nie jest już pierwszej młodości, prześladowała go z każdym dniem coraz bardziej. Zanim odszedł jego ojciec, Sokół nie zwracał uwagi na kilka pojedynczych, siwych włosów, które wyskoczyły jej na nosie. Jednak koty nie są wieczne, nawet te tak bardzo mu drogie. Nie znosił myśli, że pewnego dnia jego matka odejdzie, zapewne zostawiając te dwie przeurocze kulki praktycznie same na tym wielkim świecie. Kto się nimi wtedy zajmie, jeśli nie on? Wszak był jej najstarszym synem. Co prawda miały jeszcze „ciocię Czereśnię” i trochę dalszą rodzinę w klanie, ale jednak po matce to on był teraz ich najbliższym żyjącym krewnym.
Rozmyślania przerwała mu wizyta nieoczekiwanego gościa w żłobku. Odwrócił głowę i zachłysnął się z zaskoczenia. Owym gościem był nie kto inny jak Szyszka. Ciekawe, czy przyszła pogratulować mentorce kociaków, czy może spędzić z nim trochę czasu? A może obie te rzeczy?
<Szyszko? Czy Sokół może już nazywać Szyszkę swoją partnerką? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz