Jego uwagę odwróciła krztusząca się Nostalgia. Przerwał rozmowę z Szyszką i odwrócił się do uczennicy, która była już poklepywana po plecach przez Iskrę. Napad kaszlu był co najmniej niepokojący, jednak nie dał tego po sobie poznać.
― N-Nostalgio ― pisnęła Szyszka, gdy owa uczennica odkaszlnęła jeszcze dwa razy i usiadła na ziemi, wpatrując się ze zmęczeniem przed siebie. Czarna kotka doskoczyła do niej i przejechała językiem po jej uszach ― C-co się stało?
― Coś mi wpadło do gardła ― powiedziała, wpatrując się z obrzydzeniem w Sokoła. W mig dotarło do niego, w co ta smarkula sobie pogrywa. Jeśli jakiekolwiek uczucie, które żywił do jakiegoś kota było w stu procentach szczere, to na pierwszym miejscu była głęboka niechęć w stosunku do Nostalgii. Podszedł do niej i pobieżnie sprawdził, czy nic jej się nie stało.
― Nic ci nie będzie ― „Niestety”, dodał w myślach. Zobaczyła, że ich pogawędka jest nie tylko przyjacielska, i już musiała zwrócić na siebie całą atencję, żeby aby na pewno nic z tego nie wyszło. A może rzeczywiście coś jej się stało? Nie, niemożliwe. Wciąż miał szczerą ochotę złoić jej skórę. Siłą woli się powstrzymał, jednak wciąż miał w planach zepsuć jej cały dzień. I ona jemu zapewne też.
― Myślę, że możemy już iść ― powiedziała Szyszka ― Nie będziemy tu przecież stać cały dzień.
Najciekawsze dopiero się zacznie, przemknęło mu przez myśl, gdy zatrzymał wzrok na plamiastej uczennicy i jej zirytowanym spojrzeniu.
***
― Źle, źle, źle! ― warknął, pokazując Nostalgii prawidłową pozycję łowiecką ― Ty prawie leżysz na ziemi i zaczepiasz o wszystko. Będzie cię słychać z kilometra i nic nie złapiesz. Nostalgio, ponad dziesięć księżyców na karku, a ty nie potrafisz myszy upolować.
― To pokaż mi może jak, lisi bobku ― warknęła, przewracając żółtymi ślepiami.
Zawahał się. Przecież jemu polowanie wychodziło podobnie jak jej samej, jeśli nie dwa razy gorzej. Jeśli mu się nie uda złapać myszy – co było nad wyraz prawdopodobne – Nostalgia nie omieszka rozpowiedzieć tego w całym obozie. Będzie pełnoetatowym pośmiewiskiem.
― Szyszka złapie ― mruknął ― Ja niedawno złapałem ciernia w łapie. Nów mówiła, że nie mogę się przemęczać.
Iskra zatrzymała się gwałtownie i spojrzała na niego z przerażeniem wymalowanym w oczach.
― Oh! ― powiedziała cicho, wyrzucając z siebie słowa niczym potoki wody ― To musiał być naprawdę duży cierń, Sokole… Wczoraj widziałam cię, jak biegałeś z Myszołowem na patrolu. Na pewno nic ci się nie stało? Może dasz mi sprawdzić…
Skrzywił się z rozdrażnieniem i końcówką ogona zasłonił mordkę Iskry, posyłając błagalne spojrzenie w kierunku Szyszki. Czarna wojowniczka spojrzała na niego pogodnie i zaczęła skradać się w stronę pobliskich gąszczy, aby chwilę później wykonać duży skok. Krzewy zatrzęsły się, a uderzenie serca później wyszła z nich Szyszka trzymająca w pysku burą mysz.
Wojowniczka podeszła i położyła ją przed Iskrą, ruchem ogona zachęcając pozostałych, aby usiedli do drobnego posiłku. Już kierował się w ich stronę, gdy jakby znikąd pojawiła się Nostalgia i błyskawicznie usiadła dokładnie w miejscu, które uprzednio sobie upatrzył. Koło Szyszki.
― Lisi bobek ― warknęła z zadowolenie, przeżuwając mysz.
<Nostalgio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz