Po śmierci Turkawki, a także po mianowaniu Zmierzcha Miedziana Iskra miała aż nadto wolnego czasu. Na co go wykorzystywała? Cóż, w większości na rozpacz i użalanie się nad życiem. Ah, ileż ona łez już wylała! Możnaby się dziwić, że jeszcze nie wyczerpała swoich zapasów. Do tej pory chyba nie było dnia, w którym kocica by nie płakała. Codziennie też chodziła nad grób kochanej Turkawki, a poza tym spała z jednym ze znalezionych turkawich piór. A pomimo takiej ilości wolnego czasu, zaczęła również mniej jeść, a dawniej lśniąca sierść teraz zmatowiała, gdyż nie było jej poświęcane odpowiednio dużo uwagi. Gdzież się podziała ta wiecznie wesoła Miedziana Iskra? Miała wrażenie, że jej pozytywne emocje zostały pogrzebane razem z medyczką. Hartowna wojowniczka przerodziła się w beksę gotową załzawić się z lada powodu. Nie potrafiła już się cieszyć jak dawniej.
- Miedziana Iskro? - z zamyślenia wyrwał ją głos nadchodzącej Cętki.
- Lepiej zmieńcie mi imię na Rozdarte Serce, albo coś w tym stylu - mruknęła w odpowiedzi, nie podnosząc się z legowiska.
Cętkowany Liść wydawała się zaskoczona.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Nie.
Miedziana ostentacyjnie przewróciła się na drugi bok, oznajmiając przy tym, że nigdzie się nie wybiera.
Jednak nie tak wyglądały wszystkie dni wojowniczki. Coraz częściej zdarzały się takie, podczas których rusza na samotne polowania lub przechadzki, a nawet zaczęła więcej uczęszczać w patrolach.
Dziś był jeden z takich dni.
Kotka powoli spacerowała, a raczej skakała między zaspami śniegu, nie wiedząc, czym zająć myśli. Usilnie starała się, aby nie krążyły wśród tych bolesnych tematów, ale było to nad wyraz trudne zadanie. Z łzami cisnącymi się do oczu też walczyła.
Usiłowała skupić się na drodze, na drzewach, zapachach, dźwiękach. Jeśli trafiłoby się jakieś zwierzę, zapolowałaby. Niestety ostatnio nawet w tym się pogorszyła. Kiedy doszła do granicy, kroczyła dalej wzdłuż niej. Po kilku uderzeniach serca zauważyła kogoś stojącego po drugiej stronie, stosunkowo niedaleko. Wojowniczka przystała na chwilę, aby lepiej się przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka nie kojarzyła tego osobnika, może kiedyś przemknął jej na zgromadzeniu.
I wpatrywała się tak w niego do czasu, aż ten nie spojrzał się w jej stronę, wtedy odwróciła wzrok.
- Miedziana Iskro? - z zamyślenia wyrwał ją głos nadchodzącej Cętki.
- Lepiej zmieńcie mi imię na Rozdarte Serce, albo coś w tym stylu - mruknęła w odpowiedzi, nie podnosząc się z legowiska.
Cętkowany Liść wydawała się zaskoczona.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Nie.
Miedziana ostentacyjnie przewróciła się na drugi bok, oznajmiając przy tym, że nigdzie się nie wybiera.
***
Dziś był jeden z takich dni.
Kotka powoli spacerowała, a raczej skakała między zaspami śniegu, nie wiedząc, czym zająć myśli. Usilnie starała się, aby nie krążyły wśród tych bolesnych tematów, ale było to nad wyraz trudne zadanie. Z łzami cisnącymi się do oczu też walczyła.
Usiłowała skupić się na drodze, na drzewach, zapachach, dźwiękach. Jeśli trafiłoby się jakieś zwierzę, zapolowałaby. Niestety ostatnio nawet w tym się pogorszyła. Kiedy doszła do granicy, kroczyła dalej wzdłuż niej. Po kilku uderzeniach serca zauważyła kogoś stojącego po drugiej stronie, stosunkowo niedaleko. Wojowniczka przystała na chwilę, aby lepiej się przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka nie kojarzyła tego osobnika, może kiedyś przemknął jej na zgromadzeniu.
I wpatrywała się tak w niego do czasu, aż ten nie spojrzał się w jej stronę, wtedy odwróciła wzrok.
<Kim jesteś, nieznajomy?>
Klep Pszenicą aka Chudzielcem
OdpowiedzUsuń