Wyznanie kotki wielce zdziwiło Borsuka. Oczywiście wiedział, że liderka coś do niego czuła, ale nie podejrzewał, że wyzna mu to tak szybko, jeszcze w tak krytycznej sytuacji jak się znajdował. Zrozumiał, że miał u niej ulgę, inny lider za obcowanie z samotnikiem wyrzuciłby go z klanu, a ona? Zaślepiona miłością dała mu szansę, szansę której nie mógł zmarnować. Od tego razu kiedy poszedł ją odwiedzić w żłobku poczuł, że coś go do niej ciągnie. Potem przyszły ciężkie dni gdzie jego jedyną podporą był on sam. Mimo to nie chciał zostać na zawsze samotny, pragnął miłości jak każdy zdrowy kocur. Chciał mieć blisko siebie kogoś komu może ufać, był pewien, że Milcząca Gwiazda jest szczersza niż Ukrywająca Łasica, miała większe doświadczenie i nie mogła go zdradzić, bo jak? Plusem był także fakt, że oboje byli w tym samym klanie, związek nie byłby łamaniem kodeksu i mógłby przynieść nową siłę klanowi wilka. Kocięta.
Borsuczy Goniec potrząsnął lekko łbem i posłał uśmiech Milczącej Gwieździe, zasługiwała na niego. Oboje mieli prawo do spokojnej miłości u boku kogoś kto rozumie ich potrzeby. Mimo różnicy wieków chyba mogli stworzyć szczęśliwy związek, czemu nie można spróbować? Lecz nadal kocur miał duże wątpliwości co do swoich uczuć, wydawało mu się, że wie za mało o liderce aby obdarzyć ją miłością. Zauroczenie to bardziej trafne słowo którym można opisać to co czuł.
- Milcząca Gwiazdo- zaczął powoli próbując dobrać jak najlepsze słowa- jest mi naprawdę miło słyszeć takie rzeczy. Oboje zasługujemy na miłość, to pewne. Ale nie wolałabyś kogoś starszego? Kogoś kto zna lepiej życie? Bądź co bądź jestem zwykłym młodzikiem, przybłędą która nie odznaczyła się lojalnością.
- Nie mówmy o tym, wiem, że jesteś lojalny, to był tylko wybryk. Tak, jesteś młody ale wiem, że wycierpiałeś swoje w twoim jakże krótkim życiu. Nie obchodzi mnie to ile liczysz sobie księżyców, obchodzi mnie to kim jesteś- odpowiedziała mu głosem przepełnionym emocjami, strachem, szczęściem, niepewnością.
- Dobrze, dobrze…mimo to nie wiem czy w tej chwili mogę odpowiedzieć ci to samo. Tak, czuję coś, może to początek miłości, ale znam cię zbyt krótko, chciałbym z tobą spędzić więcej czasu, dowiedzieć się czegoś o tobie. Dopiero wtedy będę mógł zrozumieć co naprawdę czuję.
Srebrna kotka kiwnęła lekko łepkiem, w jej błękitnych oczach odbijało się szczęście. Nie była zła na kocura, nie miała za co. Uzyskała odpowiedź która płynęła prosto z serca, i dobrze dla niej, znaczyła, że Borsuk jest zdolny do pokochania jej. Milcząca Gwiazda podeszła do wojownika i przytuliła swój łeb do jego szyi. Kotem poruszył przyjemny dreszcz, tym razem udało mu się uniknąć okropnych konsekwencji i przy okazji mógł powiedzieć całą prawdę.
- Dziękuje- mruknęła cicho liderka odrywając się od niego- jutro wyjdziemy na polowanie, zgoda? Porozmawiamy trochę.
Borsuk kiwnął łbem po czym, po pożegnaniu się, wyszedł z legowiska liderki. Na zewnątrz odetchnął z ulgą, to była druga najcięższa rozmowa w jego życiu. Wszystkie emocje go opuściły, nareszcie mógł być spokojny. Przeszedł kilka kroków po czym został zaatakowany przez małą kulkę. Spojrzał w dół na swoje łapy po czym ujrzał szylkretową kotkę która patrzyła na niego swymi żółtymi oczkami. Borsuk zaśmiał się po czym ruszył do zabawy ze swoją małą towarzyszką. Po chwili dołączyła do niego pozostała dwójka. Kiedy w końcu ,,udało” się im powalić wojownika kociaki zaczęły miauczeć triumfalnie. Szepcik skakała po Borsuczym Gońcu krzycząc ,,mamy więźnia, mamy więźnia! Będziesz teraz nam służył!”. Czasem kocurowi wydawało się jakby on sam był ich ojcem. Szczerze? Bardzo mu się to podobało.
Kolejnego dnia, zgodnie z zapowiedzią liderki, Borsuczy Goniec wybrał się z nią na poranne polowanie. Rozmowa jakoś się kleiła, głównie opowiadali o sobie. A to o upodobaniach, a to o przyjaciołach. W końcu temat zszedł na przeszłość. Borsuk próbował się wykręcić od opowiadania o swej historii lecz Milcząca Gwiazda nalegała aby ten coś o sobie opowiedział.
- Niech będzie, jak muszę uparciuchu to opowiem- zażartował kocur przysiadając pod drzewem- nie mam pojęcia skąd się wziąłem. Wiem tyle, że ktoś zostawił mnie abym umarł. Mnie i moje dwie siostry. Los chciał, że one miały więcej siły niż ja, wypełzły z nory i ktoś je zabrał, jakiś kot z klanu. A ja? Zostałem sam, umierałem z głodu. Chwała Gwiezdnym, odnalazła mnie Mgiełka…to moja wybawczyni, moja ,,matka”. Nauczyła mnie wszystkiego, opiekowała się mną i kochała jak swoje dziecko. Potem znalazłem patrol waszego klanu i…no wiesz co było dalej.
Milcząca Gwiazda spojrzała na kocura zaskoczona, prawdopodobnie myślała, że Borsuczy Goniec ma jakąś ciekawszą historię do opowiedzenia. Mimo to nie wyśmiała go za to, że nie wie skąd pochodzi, skinęła mu łebkiem i wpatrzyła się w swoje łapy.
- Pewnie teraz ja mam coś o sobie opowiedzieć?
- Jakbyś mogła- zachęcił ją wojownik wlepiając wzrok w srebrzystą kotkę.
<< Milcząca Gwiazdo?>>
Borsuczy Goniec potrząsnął lekko łbem i posłał uśmiech Milczącej Gwieździe, zasługiwała na niego. Oboje mieli prawo do spokojnej miłości u boku kogoś kto rozumie ich potrzeby. Mimo różnicy wieków chyba mogli stworzyć szczęśliwy związek, czemu nie można spróbować? Lecz nadal kocur miał duże wątpliwości co do swoich uczuć, wydawało mu się, że wie za mało o liderce aby obdarzyć ją miłością. Zauroczenie to bardziej trafne słowo którym można opisać to co czuł.
- Milcząca Gwiazdo- zaczął powoli próbując dobrać jak najlepsze słowa- jest mi naprawdę miło słyszeć takie rzeczy. Oboje zasługujemy na miłość, to pewne. Ale nie wolałabyś kogoś starszego? Kogoś kto zna lepiej życie? Bądź co bądź jestem zwykłym młodzikiem, przybłędą która nie odznaczyła się lojalnością.
- Nie mówmy o tym, wiem, że jesteś lojalny, to był tylko wybryk. Tak, jesteś młody ale wiem, że wycierpiałeś swoje w twoim jakże krótkim życiu. Nie obchodzi mnie to ile liczysz sobie księżyców, obchodzi mnie to kim jesteś- odpowiedziała mu głosem przepełnionym emocjami, strachem, szczęściem, niepewnością.
- Dobrze, dobrze…mimo to nie wiem czy w tej chwili mogę odpowiedzieć ci to samo. Tak, czuję coś, może to początek miłości, ale znam cię zbyt krótko, chciałbym z tobą spędzić więcej czasu, dowiedzieć się czegoś o tobie. Dopiero wtedy będę mógł zrozumieć co naprawdę czuję.
Srebrna kotka kiwnęła lekko łepkiem, w jej błękitnych oczach odbijało się szczęście. Nie była zła na kocura, nie miała za co. Uzyskała odpowiedź która płynęła prosto z serca, i dobrze dla niej, znaczyła, że Borsuk jest zdolny do pokochania jej. Milcząca Gwiazda podeszła do wojownika i przytuliła swój łeb do jego szyi. Kotem poruszył przyjemny dreszcz, tym razem udało mu się uniknąć okropnych konsekwencji i przy okazji mógł powiedzieć całą prawdę.
- Dziękuje- mruknęła cicho liderka odrywając się od niego- jutro wyjdziemy na polowanie, zgoda? Porozmawiamy trochę.
Borsuk kiwnął łbem po czym, po pożegnaniu się, wyszedł z legowiska liderki. Na zewnątrz odetchnął z ulgą, to była druga najcięższa rozmowa w jego życiu. Wszystkie emocje go opuściły, nareszcie mógł być spokojny. Przeszedł kilka kroków po czym został zaatakowany przez małą kulkę. Spojrzał w dół na swoje łapy po czym ujrzał szylkretową kotkę która patrzyła na niego swymi żółtymi oczkami. Borsuk zaśmiał się po czym ruszył do zabawy ze swoją małą towarzyszką. Po chwili dołączyła do niego pozostała dwójka. Kiedy w końcu ,,udało” się im powalić wojownika kociaki zaczęły miauczeć triumfalnie. Szepcik skakała po Borsuczym Gońcu krzycząc ,,mamy więźnia, mamy więźnia! Będziesz teraz nam służył!”. Czasem kocurowi wydawało się jakby on sam był ich ojcem. Szczerze? Bardzo mu się to podobało.
Kolejnego dnia, zgodnie z zapowiedzią liderki, Borsuczy Goniec wybrał się z nią na poranne polowanie. Rozmowa jakoś się kleiła, głównie opowiadali o sobie. A to o upodobaniach, a to o przyjaciołach. W końcu temat zszedł na przeszłość. Borsuk próbował się wykręcić od opowiadania o swej historii lecz Milcząca Gwiazda nalegała aby ten coś o sobie opowiedział.
- Niech będzie, jak muszę uparciuchu to opowiem- zażartował kocur przysiadając pod drzewem- nie mam pojęcia skąd się wziąłem. Wiem tyle, że ktoś zostawił mnie abym umarł. Mnie i moje dwie siostry. Los chciał, że one miały więcej siły niż ja, wypełzły z nory i ktoś je zabrał, jakiś kot z klanu. A ja? Zostałem sam, umierałem z głodu. Chwała Gwiezdnym, odnalazła mnie Mgiełka…to moja wybawczyni, moja ,,matka”. Nauczyła mnie wszystkiego, opiekowała się mną i kochała jak swoje dziecko. Potem znalazłem patrol waszego klanu i…no wiesz co było dalej.
Milcząca Gwiazda spojrzała na kocura zaskoczona, prawdopodobnie myślała, że Borsuczy Goniec ma jakąś ciekawszą historię do opowiedzenia. Mimo to nie wyśmiała go za to, że nie wie skąd pochodzi, skinęła mu łebkiem i wpatrzyła się w swoje łapy.
- Pewnie teraz ja mam coś o sobie opowiedzieć?
- Jakbyś mogła- zachęcił ją wojownik wlepiając wzrok w srebrzystą kotkę.
<< Milcząca Gwiazdo?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz