- P-przepraszam, Zimorodko — szlochała, ocierając łzy łapą. — Tak bardzo żałuję!
Vanka nie wiedziała o co chodzi partnerce, jednak próbowała ją uspokoić mimo wszystko.
- Spokojnie Fiolet... - mruczała delikatnie. - Co się stało? Czego żałujesz?- N-nie będę spokojna, n-nie mogę!- płakała dalej. - P-przepraszam!
Biało czarna zaczęła głośniej mruczeć starając się tym samym uspokoić rozdrażnioną partnerkę. - Dobrze, ale za co mnie przepraszasz? - Dopytywała dalej czule gładząc szylkretkę po czole.
- Z-za to co zrobiłam...Uśmiechnęła się do niej szeroko starając wyrzucić z szylkretowej negatywne emocje.
- No już, już... - wymruczała. - Po prostu mi powiedz, nigdy nie będę na ciebie zła, nieważne co to będzie.
- S-spodziewam się k-kociaków - wyjąkała, cofając się.Zanim dotarła do niej ta informacja vanka zamrugała kilkukrotnie. Jak kociaki? Z kim? Czy Fiolet ją zdradziła?
- Z kim?!
- Wiedziałam, że będziesz zła! - zawyła, kuląc się.- N-nie jestem zła! Ja tylko... - speszyła się. - Po prostu nie wiedziałam... - wymruczała ciszej, czuła jak policzki pieką ją pod futrem mimo niskiej temperatury otoczenia.
- P-przepraszam - skomlała szylkretowa najwidoczniej nie wiedząc co mówić. Zimorodek więc podeszła do niej znowu i przytuliła się raz jeszcze. - Wiesz, ze możesz mi wszystko powiedzieć. - miauknęła nabierając bardziej poważnego tonu.
- Z L-Lamparcim Rykiem i Jelenią Cętką...- Rozumiem... Co było tego powodem? - zapytała z niezwykle stoickim spokojem w głosie. Martwiła się o Fioletowe Spojrzenie, jednak była gotowa zająć się razem z nią kociętami.
- Ch-chciałam, ż-żebyśmy miały kociaki, n-nie przemyślałam tego... - mówiła szylkretka, a głos się jej załamywał. Vanka zamruczała i polizała partnerkę za uchem. - Spokojnie, nic nie dzieję się przypadkowo. Wychowamy je razem. - zapewniła z blaskiem w oku.
- A nie porzucisz ich?- No co ty głuptasie! To są nasze dzieci. - miauknęła radośnie.
<Fiolet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz