Grzyb gdy szli coś tam marudził pod nosem, a Krewetka non stop próbowała poprawić mu humor. Ta dwójka zdecydowanie miała inne charaktery, które mimo wszystko w jakiś sposób się uzupełniały.
- Ciekawa czy znajdziemy jakiegoś wróbelka! - wymruczała radośnie uczennica na co jej mentor tylko prychnął z niezadowolenia. Czarna vanka próbowała utrzymywać miłą atmosferę pomiędzy nimi.
- Na pewno coś się znajdzie. - Zapewniła młodszą kotkę.
Docierając na umówione miejsce wojownicy popatrzyli po sobie i usiedli w ciszy.
- Zaproponował bym rozdzielenie się. - mruknął Grzybowa Ścieżka.
- To dobry pomysł! - Wykrzyczała Krewetkowa Łapa poprzedzając słowa wojowniczki.
- W takim razie spotkamy się na granicy z Klanem Wilka i Burzy. - ustaliła. - Trzymajcie się. Ruszyli.
Dotarła do rzeki dzielącej oba klany. Ku jej zaskoczeniu poczuła delikatny zapach, którego nie czuła już od bardzo dawna. Tak znajomy, że wbił się w jej pamięć. Czy to możliwe? Chłodna Łapa? Pognała wzdłuż granicy i po drugiej stronie rzeki zauważyła już całkiem pokaźnych rozmiarów biało rudego kocura.
- Chłodna Łapo? To ty? - Zapytała niepewnie. Ruda sylwetka uniosła łeb do góry.
- Zimorodkowy Śnie? Jesteś sama?Nie będąc pewna czy ma mówić prawdę czy nie zdecydowała się jednak na nieokłamywanie już teraz "wroga".
- Jestem, jestem. A ty? - Zawołała.
- Też jestem... Czemu mnie zawołałaś? Twój klan chcę mnie zabić, miałaś świetną na to okazję.Vanka podeszła bliżej granicy.
- Nigdy, przenigdy nie śmiałabym cię zabić. Nawet, jeśli któregoś dnia stanęlibyśmy do walki.
Wymruczała te słowo w całkiem spokojnym tonie, były one prawdą, nigdy by nie zabiła swojego ucznia, poza tym było by to wbrew Kodeksowi Wojownika.
- Dobrze wiedzieć - Strzepnął uchem. - Nic się nie zmieniłaś... Nadal wyglądasz tak jak cię zapamiętałem.- Za to ty wyglądasz zgoła inaczej. - przyznała wlepiając wzrok w blizny byłego terminatora. - K-kto ci to wszystko zrobił?
Położył po sobie uszy.
- Mój ojciec. Porwał mnie ze zgromadzenia do Klanu Wilka. Próbowałem uciec i cóż... - westchnął. - Stare dzieję. Po tym jak Cętkowana Gwiazda z Lamparcim Rykiem przyszli nas odzyskać, a raczej sprzedali nas wilczakom, grożąc że stracimy życia jak nas spotkają, straciłem nadzieję i zostałem tu.
Załamana wojowniczka również położyła po sobie uszy. Nie chciała wierzyć w słowa niedoszłego ucznia, teraz już nie dziwiła się dlaczego jej brat się tak obwiniał. - Może taka była wola Klanu Gwiazdy...
- Tu nie było woli Klanu Gwiazdy. Po prostu napiętnowali mnie winami mojej matki. Lśniący Księżyc ci powie. Groził mi śmiercią i uznał za zdrajcę, chociaż mu wytłumaczyłem wszystko, tak jak tobie. Mówił ci, kogo jestem synem? Jak nie, to ci powiem i na pewno też mnie znienawidzisz jak on.- Tak, wiem. Rysiego Puchu... Tak mi przykro... - załkała lekko. - Ja jednak nie uważam ciebie, ani Łasicy czy reszty twojego rodzeństwa winnych za grzechy waszej matki... To nie jest sprawiedliwe. - przyznała ze smutkiem.
- Prawda. Nie jest. - rozluźnił się nieco na te słowa. - Byłaś dobrą mentorką i szanuję, że nie idziesz za chęcią zemsty jak twój brat...Skuliła się lekko, gdy Chłód wypowiedział te słowa, też jej było żal, że nie udało jej się zatrzymać rodzeństwa w klanie.
- A ty byłeś wspaniałym uczniem, nie mogłam sobie lepszego wymarzyć. - uśmiechnęła się niezręcznie.
- Tak... Jednak teraz wszystko się pozmieniało. Szkolisz teraz kogoś, czy po mnie nie dostałaś nikogo? - zapytał zainteresowany jak ułożyło się po tym jej życie.- Owszem, kilka księżyców po tym dostałam na ucznia Iglastą Łapę. Ma swoje za uszami, ale dobrze się uczy. - przyznała. - A ty już pewnie zakończyłeś swój trening prawda? Nie pytałam jak brzmi teraz twoje imię.
<Chłód?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz