Obudził go kopniak w żebra. Skulił się, krzywiąc pysk i kierując morderczy wzrok na Tulipanowy Płatek. Kotka obrzuciła go wywyższającym spojrzeniem, a zaraz za nią w polu jego widzenia, zjawił się Orzechowe Serce.
- Koniec spania robaku - ogłosiła. - Czas wziąć się do pracy.
Wstał, biorąc głęboki oddech. Jak on nie cierpiał tej zapyziałej jędzy. Wyszedł jednak poza legowisko wojowników, podchodząc do stosu ze zwierzyną. Nie dotarł tam jednak, bo jego siostrzeniec pociągnął go za ogon, wskazując mu inny kierunek. Spojrzał tam i zamarł. No chyba sobie z niego żartują. Widząc jego minę, wojowniczka uśmiechnęła się szeroko.
- Właśnie tak, Zdradziecka Rybko. Dzisiaj pomożemy ci pozbyć się twojego strachu na zawsze - ogłosiła.
Od razu zahamował, a ta dwójka widząc to, wzięła go pod boki.
- Jesteś Nocniakiem czy Burzakiem? - syknął kremowy. - Nie przynoś naszej rodzinie wstydu!
Położył na te słowa uszy. Cholerny Rudzikowy Śpiew! Zaczął żałować, że niedawno zaczął się z nim dogadywać. Przecież to właśnie przez niego, wszyscy uważali go za zdrajcę! Powinien za to zapłacić! Teraz jednak to musiało zaczekać, bo wojownicy byli nieugięci. Spojrzał na jaśniejącą tafle jeziora, krzywiąc pysk. Da radę. Piaskowa Gwiazda była przy nim. Obiecał jej, że będzie dla niej pływał. Martwiło go jednak coś innego. Poszerzający się uśmiech kotki, która przez ostatnie dnie, próbowała go wiele razy zabić. Nie miał zamiaru dać się jej utopić. Zaczął więc się szarpać, czując jak ślizga się na błotnistym gruncie.
- To chyba odpowiedź na to drugie, Orzech - miauknęła Tulipan. - Ale nie szkodzi sprawdzić - dodała, wgryzając mu się w skórę na karku. To samo zrobił jego siostrzeniec, a następnie w całą trójkę weszli do wody. Szok to za mało powiedziane. Ból w karku od ich szarpania go coraz głębiej, chlupot cieczy oraz podnoszący się jej coraz bardziej poziom, niezbyt pomagał uspokoić jego szalejące serce. We śnie zdawało się to prostsze, bo przecież tam nie dało się umrzeć. Tutaj panika powracała. Jednak i tak było lepiej, bo nie wyrwał się im. Chociaż pewnie, gdyby tylko spróbował, to oderwałby sobie skórę, która zostałaby w ich pyskach. Woda zalała mu powoli szyję, a grunt zaczął znikać. Właśnie wtedy Tulipan wcieliła w życie swój plan na morderstwo. Pociągnęła go w dół, powodując że wyrwał mu się z pyska krzyk. Wpadł pod wodę, od razu zaczynając łykać ciecz, która wpadała mu przez nos i gardło. To było tak nagłe, że nawet nie zdążył złapać powietrza. Poczuł kopnięcie, a uścisk na skórze zniknął. Dotknął łapami od razu dna, odbijając się od niego automatycznie, wypływając nad powierzchnie. Zakaszlał wypluwając ciecz, próbując utrzymać się na powierzchni. Widział jak jego opiekunowie wyszli na brzeg i przyglądali się jego panicznej próbie przeżycia. Wpadał w panikę. Nie mógł jednak sobie na to pozwolić. Jeżeli tylko straci jasność umysłu to umrze. Musiał widzieć ją. Piaskową Gwiazdę. Uratuje go. Obiecała. Wziął głęboki oddech, po czym zanurkował. Rozejrzał się po ciemnym dnie, po czym machnął łapami. Przesunął się.
Skoro umiał tylko tonąć... mógł spróbować i też pływać. Znów odbił się od dna, by wziąć oddech. Z gardła wydał mu się charkot, gdy starał się nie połknąć wody. Fale raz po raz, zalewały mu pysk, a łapy coraz bardziej traciły siły. To była walka z żywiołem.
"Płyń" Tak. Powinien płynąć, a nie stać w miejscu. Wziął ostatni oddech, po czym ruszył w stronę brzegu. Raz był pod wodą, raz na wodzie, machając mocno łapami, by dostać się na płyciznę. Umiał przecież pływać. Uczył się tego. Teraz musiał to wykorzystać, by nie zostać karmą dla ryb.
To niezadowolenie na pysku Tulipan, gdy wygramolił się ociężale, ciągnąc swoje łapy, było tego wartę. Czując ziemię, mokrą i błotnistą, padł na nią i rozryczał się ze szczęścia. Przeżył. Naprawdę przeżył!
- Żałosne! - Kotka odwróciła się wkurzona, dając mu ogonem po pysku.
Uśmiechnął się na to. Nie pozwoli, by udało jej się go zabić. Był w końcu wojownikiem. Orzechowe Serce spojrzał na niego z góry okiem.
- Pływałeś - zauważył. - Może jeszcze jest dla ciebie nadzieja.
- Pamiętaj, nadzieja matką głupich - odpowiedziała mu Tulipan. - Jutro to powtórzymy. Zobaczymy czy tym razem, będzie miał takie szczęście.
O nie! Nie ma mowy, by go tam zaciągnęli ponownie! Musiał ich jakoś przechytrzyć. Zgubić. Może i Piaskowa Gwiazda wskazała mu drogę, lecz nie zamierzał świadomie pakować się do jeziora. Już i tak, leżąc tam wyglądał jak siedem nieszczęść.
Uniósł się ciężko na łapy, wciąż smakując powietrze. Nie miał pojęcia, ile uderzeń serca brakowało do jego całkowitej śmierci. Wywinął się jej, dlatego też udał się do stosu ze zwierzyną, by coś zejść. O dziwo, nikt go teraz przed tym nie powstrzymał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz