Miał dość bycia tak wykorzystywanym przez nierudych. Harował jak wół, przynosząc im jedzenie, pomagając w obozie i doglądając starszych. Czuł się jak niewolnik, którego tylko Kamienna Gwiazda poganiała, widząc jak próbuje chwilę odsapnąć. Był zmęczony. Rozmowy z Tygrysią Smugą powoli zaczęły do niego przemawiać. Powoli, bo nadal miał pewne opory, przed porzuceniem swojego dawnego ja. Kiedyś był silny, a teraz? Słaby, pokonany. A to wszystko wina czarnej, która ocknęła się ze snu i przestała zgrywać trzęsący się worek kości. Stanęła na czele klanu, wprowadzając rewolucje.
Wieczorem łapy same powlokły go na posłanie, gdzie od razu padł jak kamień. Szczypiorkowa Łodyga coś mu szeptała, ale nie był w stanie się na tym skupić. Był zmęczony i marzył tylko o śnie, a nie jakiejś paplaninie. Westchnęła, poddając się, po czym przywarła do niego jak żywica do drzewa. Czuł jej ciepły oddech na karku, ale nie miał sił, by się odsunąć. Zasnął.
Sen był niezwykły, ponieważ spotkał ją. Babcie. Nie wyglądała jednak tak jak ją zapamiętał. Emitowała czerwonym blaskiem, a jej oczy jarzyły się złotem. Z rany na szyi, spływała jej krew. Potworny widok, na który jego serce się ścisnęło.
- Rozżarzony Płomieniu - odezwała się do niego. - Witaj, mój wspaniały.
Tak to ona. Rozpoznał jej głos, jej słowa, którymi zawsze go witała.
- Babciu? To naprawdę ty? Przecież... umarłaś. To sen? - zauważył.
- Tak, to sen, skarbie. Jednak nie martw się. Plan Kamiennej Agonii był tak żałosny, że jedyne czego dokonała, to pozbyła się swojego ukochanego Zająca na dobre - zamruczała, podchodząc do niego.
Czyli ona żyła? Jaka ulga! Przeżywał w Klanie Burzy istne piekło, gdy dowiedział się, że odeszła. Dobrze było wiedzieć, że to nie było prawdą. Nie miał pojęcia co by zrobił, gdyby stracił ją raz na zawsze. Czy musiałby ulec przemianie, do której pchała go Tygrysia Smuga?
- To... to nie zabiła cię? - zadał to pytanie dla pewności. Znów jego wzrok skierował się na jej rany powodując, że się skrzywił - To ona ci to zrobiła? Krew... z twojego gardła... Nie. To... to Zajęcza Gwiazda? Wtedy, gdy pierwszy raz cię zabił? - Wysunął pazury, wbijając je w ziemię, czując chęć zemsty na białym draniu, nawet jeżeli ten umarł na zawsze. To przez niego jego babcia straciła swoją cielesną powłokę. Przez niego trafiła do Mrocznej Puszczy i wyglądała... tak.
- Oboje mi to zrobili, Żarze - westchnęła, dotykając łapą ranę na gardle. - Jednak już nie boli. Już nie - mruknęła, kładąc po sobie uszy. Zaraz jednak jej wyraz pyska złagodniał, a kocica zbliżyła się do rudego jeszcze bardziej. - Tęskniłam za tobą, mój wnuczku.
To były najwspanialsze słowa jakie usłyszał po tylu księżycach.
- Ja też tęskniłem. Nadal tęsknie. Bez ciebie... jest tu tak pusto. Okropnie. Nie wiem czy widziałaś co się dzieje... Kamienna Agonia jest liderką. Sieje swój chaos wśród nas. Każdy kto był ci wierny został zdegradowany do rangi ucznia. Grozi nam wygnaniem, jak nie będziemy jej posłuszni - zwierzył się jej.
- Nie słuchaj jej. Ani żadnego z jej popleczników. Nie bierz sobie ich rad do serca - nakazała. - Będą próbowali cię zmienić, zniszczyć, spowolnić. Ale nie możesz im wierzyć. Jesteś idealny taki, jaki jesteś. Musisz być posłuszny, jednak tylko sztucznie. Nie możesz dać sobie wyprać mózgu, mój płomieniu.
Uwielbiał, gdy używała jego drugiego członu, gdy do niego się zwracała. Brzmiało tak inaczej, dostojniej. Było zarezerwowane to tylko dla niej.
Położył po sobie ucho.
- Staram się babciu. Ale... ale jestem teraz sam. Nie mam nikogo. Wszyscy się na mnie wypięli. Mam dość swojego życia. Tęsknię za tym co było kiedyś... - westchnął, przytulając się do niej. - Będę silny, obiecuje. Postaram się cię nie zawieść. Tygrysia Smuga... jednak mówi o tobie wiele okropnych rzeczy, które łamią mi serce. Nie widzi ile zrobiłaś dobrego twierdzi, że to wszystko było udawane.
Przytuliła go, otulając ogonem i cichym, uspokajającym mruczeniem.
- Już, już... - miauczała, liżąc wnuczka po łebku. - Nie słuchaj jej. Chce cię obrócić przeciwko mnie. Ale ja nigdy na to nie pozwolę. Jesteś moim wnuczkiem, nie wybaczyłabym sobie, gdyby cię przekabacili na nierudy plebs.
To było takie przyjemne. Brakowało mu tego. Takiego wsparcia, czułości, po prostu trwania. Była dla niego niczym matka. Kochał ją nawet w takiej potwornej postaci. Jak mógłby nawet pomyśleć, by się jej wyrzec? Oni nie rozumieli go. Nie rozumieli ich. Piaskowa Gwiazda to była jego jedyna rodzina. Kochał ją, a ona nie wątpiła w jego szczere uczucia. Zawsze mu ufała, zawsze.
- Nie chcę być nierudym plebsem. Chcę by Kamienna Gwiazda była. A ona... ona jest liderem. - Wtulił się w nią bardziej, ciesząc z jej bliskości. - Co mam robić, babciu? Doradź mi. Czuję się jak więzień. Moje dzieci dostały popleczniczków Kamień... Pokonała nas.
- Oh, nie bój się. Ktoś jej pokroju nigdy nas nie pokona. Już nad tym pracuję. Nie byli wdzięczni za moją pomoc, więc teraz będą patrzeć, jak wszystko lega w gruzach przez rządy tej pokraki.
A ty, mój skarbie, bądź silny. Nie trać ducha. Odżywiaj się porządnie. Udawaj, że udało im się ciebie złamać. Wtedy odpuszczą po jakimś czasie. A potem, zniszczymy ich z podwójną siłą.
Te słowa były kojące. Wiedział, że jej plan się powiedzie. Była przecież potężna i silna. Zniszczy ją, zniszczą ją razem.
- Mogę jeść dopiero jak skończę pracę. Czyli wieczorem. Bym poznał jak to było za twoich rządów, gdybym był nierudy - poskarżył się jej. - Czuje się zmęczony babciu. Kamień grozi mi, że mnie wygna. Postaram się udawać. To nie takie trudne, bo już mi przestało na wszystkim zależeć...
- Serce mnie boli, gdy widzę cię tak przygnębionego, skarbie - miauknęła, opatulając kocura mocniej. - Ale zobaczysz. Kamień jeszcze zobaczy, że bycie liderem nie jest takie łatwe jak myślała. Jeszcze przyzna nam rację.
- Jak planujesz ją zniszczyć? Opętasz ją jak Zająca? - miał nadzieję, że nie. Nie chciał tulić czarnej nawet ze świadomością, że była w niej jego babcia. - Wrócisz jeszcze kiedyś do mnie?
- Sama się zniszczy, mój drogi. Trzeba jej tylko pokazać, jak słaba tak naprawdę jest. I że nie nadaje się do niczego innego, niż przekopywanie tuneli pod terenami - Polizała go po główce. - I tak, wrócę, oczywiście. Nie wiem czy w śnie czy na jawie, jednak zawsze będę gdzieś obok. Nie martw się o to.
Uśmiechnął się na to, lecz zaraz to zniknęło, gdy przypomniał sobie o swojej karze.
- Mi kazała kopać tunel - Skrzywił się. - Nie możesz już kogoś opętać? - zdziwił się. - I ją zabić?
- Niestety, potrzebuję obecnie mojego niematerialnego ciała bardziej niż kolejnej kukiełki. I chociaż jest to kusząca opcja, Kamienna Agonia nie da się tak łatwo zabić, prawdopodobnie - westchnęła.
Nie podobało mu się to, ale musiał uszanować jej wolę. Wierzył, że skoro tak mówiła, to był w tym jakiś większy cel. Nawet jak sprawiło mu to przykrość, nie dał po sobie tego poznać.
- Niestety... - westchnął. - To co zamierzasz zrobić? Jak chcesz ją zniszczyć bez ciała?
- Już się o to nie martw - zamruczała. - Jednak wiedz, że czasy rządów Kamiennej Gwiazdy - od niechcenia wypowiedziała nowe imię czarnej - będą trudne dla całego klanu. Z niekompetentną liderką nie może być inaczej.
Będzie jeszcze ciężej? Jak miałby to przetrwać? Jednak patrząc w jej złote ślepia, przestał się o to zamartwiać. Nie dałaby mu cierpieć.
- Dla mnie już jest ciężko - westchnął. - Odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś? Brakuje mi ciebie.
- Wiem, skarbie... ale musisz być silny. Jeszcze nadejdą lepsze czasy dla nas - zamruczała, kładąc łeb na kocurze. - Odwiedzę, oczywiście, że odwiedzę. Jak tylko znów będziemy mieli oboje chwilę. Żałuję, że nie mogę być cały czas przy tobie, wnuczku, jednak wiedz, że prędzej czy później przyjdę na każde twoje zawołanie.
Uśmiechnął się, a wibrysy zadrżały mu miło. Też tego żałował, lecz sam fakt, że do niego przyszła, odtrącał wszelkie inne smutki.
- Kocham cię babciu. Nie zawiodę cię, obiecuje. Nie wyprę, nawet jak miałbym zostać do końca życia wiecznym uczniem. Tyle dla mnie zrobiłaś... więcej od mojej własnej matki.
- Ja też cię kocham, Żarze - zamruczała. - Ty byś mnie nigdy nie zawiódł, skarbie. Nie ważne, co zrobisz - miauknęła, powoli zanikając w sennej marze.
Został sam, budząc się ze snu.
Zamrugał. Był w legowisku uczniów. Powoli wszyscy zbierali się do rozpoczęcia swoich obowiązków. Leżał tak jeszcze chwilę, rozkoszując się wspomnieniem babci i jej niematerialnego futra. To był piękny sen. Miał nadzieję, że Kamienna Gwiazda dzisiaj nie zepsuje mu tak dobrego humoru.
co to za tajne plany obalenia mnie :czekajsmierdzielu:
OdpowiedzUsuńSpadaj Kamień, ja tu z babcią mam miłe chwile, nie psuj ich
Usuń