*przed obaleniem Cętkowanej Gwiazdy*
Srokosz wpatrywał się tępo w mizdrzącego się do matek Bizona. Coś skręcało się w nim, widząc obraz kochającej się rodziny. Czuł się odmieńcem. Przygarnięty siłą, niechciany. Widział ich spojrzenia. Niechęć jaką do niego żywiły. Obrzydzenie. Rozczarowanie. Nie był nawet do nich podobnych. Od razu było widać, że nie był "ich".
Położył łeb na łapach. Nienawidził tego miejscach. Nienawidził tych wszystkich kotów. Było tu jeszcze gorzej niż w domu.
W brzuchu kocurka zabulgotało. Był głodny. Zmęczony i zdenerwowany tym wszystkim.
— Srokoszku, chcesz się pobawić? — zawołał Bizon, podchodząc do niego.
Niebieski zignorował go, odwracając się do niego dupą.
— Srokoszku? Halo? — zmartwił się tamten.
Niebieski zignorował go, odwracając się do niego dupą.
— Srokoszku? Halo? — zmartwił się tamten.
— Zostaw mnie w spokoju! — syknął zły, odpychając burasa.
Nie dało to zbyt dużego efektu, gdyż pomimo że Bizon był młodszy to i tak był większy. Kociak jedynie pisnął smutno.
— Srokoszu. — zawołała Cętkowana Gwiazda. — Nie możesz tak traktować brata. — oznajmiła, siadając przed kocurem.
Niebieski zburzył się, zjeżając lekko sierść.
— On nie jest moim bratem! — ogłosił głośno i donośnie. — A ty nie jesteś moją matką, żeby mi rozkazywać! Ani jego! Nie masz prawa mną rządzić!
Bizon spojrzał smutno na liderkę, która wzięła głębszy wdech. Żółte ślepia spojrzały na niego karcąco - sprawiając, że Srokosz położył po sobie uszy.
— Srokoszu, zajmuje się tobą i karmię. To daje mi prawo cię wychowywać. Odwołaj proszę te słowa. — mruknęła. — Jak będzie się tak dalej zachowywać to dostaniesz karę. — podkreśliła.
Nie dało to zbyt dużego efektu, gdyż pomimo że Bizon był młodszy to i tak był większy. Kociak jedynie pisnął smutno.
— Srokoszu. — zawołała Cętkowana Gwiazda. — Nie możesz tak traktować brata. — oznajmiła, siadając przed kocurem.
Niebieski zburzył się, zjeżając lekko sierść.
— On nie jest moim bratem! — ogłosił głośno i donośnie. — A ty nie jesteś moją matką, żeby mi rozkazywać! Ani jego! Nie masz prawa mną rządzić!
Bizon spojrzał smutno na liderkę, która wzięła głębszy wdech. Żółte ślepia spojrzały na niego karcąco - sprawiając, że Srokosz położył po sobie uszy.
— Srokoszu, zajmuje się tobą i karmię. To daje mi prawo cię wychowywać. Odwołaj proszę te słowa. — mruknęła. — Jak będzie się tak dalej zachowywać to dostaniesz karę. — podkreśliła.
Srokosz pisnął, czując jak coś nim wrze. Nie zasługiwał na karę. To ten Bizon nie chciał mu dać spokoju! Ciągle żebrał o atencje i zawracał mu tyłek. Ale nie to była oczywiście wina Srokosza, jak ZAWSZE. Tupnął wściekły łapą w przemarzniętą ziemię. Po uderzeniu serca pożałował tego, czując jak ból rozchodzi się po kończynie.
— To niesprawiedliwe! Nigdy ich nie odwołam! Nigdy nie będziesz moją matką! — nakręcał się tylko kocurek.
Łzy zmoczyły poliki.
—... Nienawidzę cię! — wykrzyczał, zamierając po chwili.
Przerażony spojrzał na liderkę. Pewnie zaraz go zamorduje. Zniszczy. Pożre w całości. Lecz jedyne co ujrzał to smutek przeszywający jej pysk. Coś zakuło go w piersi. Nieśmiało otworzył pysk, by to odwołać, lecz kotka odwróciła wzrok.
— Masz do kąta. — oznajmiła jedynie.
Z położonymi uszami skierował się tam. Uderzył łbem o ścianę. A potem kolejny raz i kolejny.
Tak bardzo nienawidził siebie.
— To niesprawiedliwe! Nigdy ich nie odwołam! Nigdy nie będziesz moją matką! — nakręcał się tylko kocurek.
Łzy zmoczyły poliki.
—... Nienawidzę cię! — wykrzyczał, zamierając po chwili.
Przerażony spojrzał na liderkę. Pewnie zaraz go zamorduje. Zniszczy. Pożre w całości. Lecz jedyne co ujrzał to smutek przeszywający jej pysk. Coś zakuło go w piersi. Nieśmiało otworzył pysk, by to odwołać, lecz kotka odwróciła wzrok.
— Masz do kąta. — oznajmiła jedynie.
Z położonymi uszami skierował się tam. Uderzył łbem o ścianę. A potem kolejny raz i kolejny.
Tak bardzo nienawidził siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz