Każdy dzień minął… Spokojnie. Aż nazbyt spokojnie. I pomijając noce, które naprawdę przeszkadzały mu w funkcjonowaniu, było naprawdę chyba dobrze. Miał przy sobie Agresta, każdy miał go gdzieś. Nie czuł, że zawodzi. Był to zdecydowanie lepszy okres w jego życiu. Choć chodził na patrole niewyspany, czuł szczęście. I…
To było dziwne uczucie.
Bardzo dziwne.
Obóz zdawał się być aż za cichy, nawet jeżeli każdy wydawał się być poruszony atakiem na patrol Klanu Nocy i było słychać pojedyncze rozmowy. Po prostu nic innego się nie działo, żadnych morderstw, żadnych kryzysów. A Plusk… Co mógł więcej powiedzieć, bardzo jej współczuł, choć trochę się bał. Bał się tego, że ktokolwiek bliski mógł się odwrócić przeciwko niemu. Co jeżeli to to coś? Podmieniono Plusk? Przecież zdarzało się chyba tak, ale nikt tego nie widział. Ruda pewnie gdzieś zniknęła a to był jej sobowtór, a każdy w dzieciństwie się wyśmiewał, że z tym wymyśla. Tak naprawdę miał rację?
Powoli wstał ze swojego legowiska. Wszędzie były kałuże, które niezmiernie raniły go w oczy. Były strasznie dekoncentrujące, a poza tym odbijały czyiś wygląd. Patrzył tak na wodną toń i skrzywił pysk z obrzydzeniem. Wyglądał jak kotka. Aż za bardzo. Przypominał ją tak bardzo, a nie chciał. Ten durny wysoki, piskliwy głos wcale nie pomagał. Zestresowany machnął łapą w wodę, mącąc ją i powodując, że jego odbicie zniekształciło się. Nienawidził siebie tak bardzo, a nawet kałuże mu pokazywały jak okropnie wyglądał? Tak jakoś… Zbyt jak samica. Mała kotka bez ambicji.
Spojrzał przed siebie na małego kociaka. No może nie kociaka, tylko ucznia, ale dalej był mały, albo raczej była mała, bo obserwowany przez niego kot, to była oczywiście kotka. Z wyglądu przypominała tego malucha, o którym tak dyskutowali, że jest dzieckiem Doli i kota z Klanu Nocy, który ją zgwałcił, ale… Nie przypomniał jego. Widział tego dzieciaka już kilka razy, ale to nie mógł być on! Wyglądała identycznie, lecz coś tu nie pasowało. Inne rozmieszczenie plam? Kolor oczu? To jej brat? Nie, bo brat gdzieś poszedł. Czyli wszystko było jasne.
To znowu te sobowtóry.
Zbliżył się zaniepokojony do dziecka. Czym to było? Co to? Gdzie był prawdziwy maluch? A co najważniejsze, jaki był tego cel? Z dygoczącymi łapami stanął przed małym kotkiem.
- K-kim jesteś? G-gdzie j-jest t-ten p-prawdziwy kociak? P-powiedz mi!- miauknął głośno, czując, że za chwilę spali się ze wstydu. Mała odsunęła się do tyłu zaskoczona. Oczywiście, będzie ukrywać!
- N-no powiedz!- pisnął coraz bardziej się stresując. Znowu wszystko zepsuje? Powoli zbliżył się do kotki, jednak jego łapy straciły oparcie. Krzyknął, by po chwili przeturlać się aż do kałuży. Drżąc zobaczył malucha wciśniętego w mulistą wodę. Z paniką odsunął się ślizgając i ochlapując ciałko uczennicy.
- P-przepraszam!- wrzasnął.- T-to nie było celowe! N-naprawdę! W-wszystko okej?- zapytał się z szeroko otwartymi oczami. Zabił ją? On nie chciał! To był tylko wypadek!
To było dziwne uczucie.
Bardzo dziwne.
Obóz zdawał się być aż za cichy, nawet jeżeli każdy wydawał się być poruszony atakiem na patrol Klanu Nocy i było słychać pojedyncze rozmowy. Po prostu nic innego się nie działo, żadnych morderstw, żadnych kryzysów. A Plusk… Co mógł więcej powiedzieć, bardzo jej współczuł, choć trochę się bał. Bał się tego, że ktokolwiek bliski mógł się odwrócić przeciwko niemu. Co jeżeli to to coś? Podmieniono Plusk? Przecież zdarzało się chyba tak, ale nikt tego nie widział. Ruda pewnie gdzieś zniknęła a to był jej sobowtór, a każdy w dzieciństwie się wyśmiewał, że z tym wymyśla. Tak naprawdę miał rację?
Powoli wstał ze swojego legowiska. Wszędzie były kałuże, które niezmiernie raniły go w oczy. Były strasznie dekoncentrujące, a poza tym odbijały czyiś wygląd. Patrzył tak na wodną toń i skrzywił pysk z obrzydzeniem. Wyglądał jak kotka. Aż za bardzo. Przypominał ją tak bardzo, a nie chciał. Ten durny wysoki, piskliwy głos wcale nie pomagał. Zestresowany machnął łapą w wodę, mącąc ją i powodując, że jego odbicie zniekształciło się. Nienawidził siebie tak bardzo, a nawet kałuże mu pokazywały jak okropnie wyglądał? Tak jakoś… Zbyt jak samica. Mała kotka bez ambicji.
Spojrzał przed siebie na małego kociaka. No może nie kociaka, tylko ucznia, ale dalej był mały, albo raczej była mała, bo obserwowany przez niego kot, to była oczywiście kotka. Z wyglądu przypominała tego malucha, o którym tak dyskutowali, że jest dzieckiem Doli i kota z Klanu Nocy, który ją zgwałcił, ale… Nie przypomniał jego. Widział tego dzieciaka już kilka razy, ale to nie mógł być on! Wyglądała identycznie, lecz coś tu nie pasowało. Inne rozmieszczenie plam? Kolor oczu? To jej brat? Nie, bo brat gdzieś poszedł. Czyli wszystko było jasne.
To znowu te sobowtóry.
Zbliżył się zaniepokojony do dziecka. Czym to było? Co to? Gdzie był prawdziwy maluch? A co najważniejsze, jaki był tego cel? Z dygoczącymi łapami stanął przed małym kotkiem.
- K-kim jesteś? G-gdzie j-jest t-ten p-prawdziwy kociak? P-powiedz mi!- miauknął głośno, czując, że za chwilę spali się ze wstydu. Mała odsunęła się do tyłu zaskoczona. Oczywiście, będzie ukrywać!
- N-no powiedz!- pisnął coraz bardziej się stresując. Znowu wszystko zepsuje? Powoli zbliżył się do kotki, jednak jego łapy straciły oparcie. Krzyknął, by po chwili przeturlać się aż do kałuży. Drżąc zobaczył malucha wciśniętego w mulistą wodę. Z paniką odsunął się ślizgając i ochlapując ciałko uczennicy.
- P-przepraszam!- wrzasnął.- T-to nie było celowe! N-naprawdę! W-wszystko okej?- zapytał się z szeroko otwartymi oczami. Zabił ją? On nie chciał! To był tylko wypadek!
<Nic? xD?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz