Frustracja ją zżerała. Nie potrafiła już tak żyć. Ciągle coś ją dekoncentrowało, skupiała się na całym otoczeniu, a nie jednym punkcie, jak powinien zwykły kot. Miała już tego dość. Coraz bardziej zazdrościła Chryzantemie normalności. Nawet jeśli nie potrafiła kojarzyć faktów, oddałaby jej swoją inteligencje za taką chwilę spokoju.
Próbowała już wszystkiego. Biegała, skakała, bawiła się, ale nadal jej oczy dostrzegały szczegóły, takie jak malutki ruch w kącie żłobka, spowodowany przez pająka. Co jej ta wiedza da, że ten pajęczak tam siedział? Absolutnie nic! Wiedziała jednak, że był, że co noc tka swoją pajęczynę, ozdabiając ją coraz bardziej w kolejne szczegóły. Na dodatek Łasica zaczął się z niej nabijać, widząc jak dopada ją frustracja. Teraz siedział z nim jego ojciec; Ostowy Pył. Rzucał jej i jej rodzinie niezbyt miłe spojrzenie. Wręcz czuła nienawiść, która od niego biła. Nie miała pojęcia dlaczego, przecież nic mu nie zrobiły. A może obraził się za to, jak się na niego gapiła? Ta jego agresja była ciekawa, więc nic dziwnego, że próbowała go przeanalizować i dojść do jakichś wniosków.
- Co jest, Bielik? - głos imiennika jej starszej siostry, rozległ się tuż obok niej. - Już zwariowałaś doszczętnie? - zakpił.
Posłała mu niezadowolone spojrzenie, prostując się dumnie. Nie miała zamiaru dać się temu mysiemu bobkowi wyprowadzić z równowagi. Chciała w końcu być jak Jastrzębia Gwiazda i ciocia Irga; zimna i opanowana. Czekoladowa, cętkowana sierść starszego kolegi, nie była zbyt zadbana. Widać było, że to fleja, dokładnie tak samo jak jego bracia. A może to wina ich ojca, który nie czuł odpowiedzialności za dbanie o potomstwo? Cóż... skąd ona to znała...
- Jedyny wariat, którego widzę, siedzi tuż przede mną - odbiła jego kpinę.
Kocurek zjeżył sierść, sycząc na nią wrogo.
- Nie pozwalaj sobie! Jestem starszy, miej do mnie szacunek smarkulo Mrocznego Palanta!
- Lepiej wiej do mamusi, bo przydałaby ci się kąpiel. Nie myła cię od trzech dni, a po bójce z Gradem, po której wpadliście do kałuży, capisz gorzej od wroniej strawy - prychnęła.
Widziała jak Łasica zaciska pysk, próbując powstrzymać złość. Nie zaatakowałby jej jednak, nie ośmieliłby się, gdy w pobliżu była jej mama.
- Nie masz nic innego do roboty? Musisz podglądać nasze zabawy? A może ci się podobamy, co? Zakochałaś się?
Tego było już za wiele. Otworzyła z oburzeniem pysk, wracając do Wiśniowego Świtu. Wcale ich nie obserwowała! To, że widziała jak wracali do żłobka w błocie, dysząc jak po szaleńczym biegu, było wystarczające, by dojść do takich wniosków. Na szczęście kociak odpuścił, czując się wygrany. Mysi móżdżek...
Położyła się przy matce, ze skwaszoną miną. Potrzebowała odpocząć, ale nie potrafiła. Poczuła szorstki język na grzbiecie, który muskał jej sierść. To jej nie pomoże.
- Spokojnie, Bielik. Zaraz przyjdzie ciocia Irga z ciocią Sosną, to się razem pobawicie. - starała się dodać jej otuchy.
Wspaniale... One i tak jej nie pomogą. Była wadliwa. A gdy ktoś jest wadliwy, zazwyczaj kończył jako wyrzutek lub wygnaniec. Zwinęła się tylko w kulkę, przeklinając swoją ułomność. Zamknęła oczy, by odciąć się od świata. Wzrok było łatwo stracić, lecz słuch nadal był postawiony w stan czujności. Słyszała bicie serca mamy. Było miarowe i jednostajne. Okropne. Nie pozwalało jej się wyciszyć. Chciała zasmakować ciszy. Spokoju. Nie chciała pędzić tak przed siebie.
Doskonale zdawała sobie sprawę, ile tak trwała przy boku karmicielki. Liczyła te uderzenia serca, a raczej... jej głowa sama to robiła, nie pozwalając jej przez chwilę przestać myśleć. Ciocia Sosna i Irga przyszły w odwiedziny, akurat w momencie, gdzie złapała ją senność. Już miała nadzieję odpłynąć, ale nie. Świat znów ją wzywał. Mama trąciła ją nosem, zmuszając do otwarcia oczu.
Dwie kotki siedziały tuż przed nią. Złota jak zawsze była nie do odczytania, za to bura... cóż. Chyba została zmuszona, aby do nich przyjść. Ten wyraz pyska kojarzył jej się tylko z zniesmaczeniem.
- Coś się stało, Bielik? - Starsza kocica, zwróciła się do niej, na co się skrzywiła.
Nie odpowiedziała jej. Była zmęczona i zła. Pragnęła tylko chwili spokoju.
- Pokłóciła się z Łasicą - wyjaśniła jej matka Irdze.
Tak... jakby to miało zepsuć jej humor. Widać było, że Wiśniowy Świt nie zdawała sobie sprawy z jej problemu.
- Zaraz poprawie jej humor - mruknęła wojowniczka, chwytając ją za kark i przenosząc na ubocze.
Chciała się sprzeciwić i wyszarpnąć, bo nie miała ochoty na kolejne nauki, jednak nie mogła nic zrobić! Czuła się jak unieruchomiona. Dopiero, gdy starsza ją odłożyła na ziemię, czucie w łapach wróciło. Zwróciła na nią niezadowolony pyszczek, żądając wyjaśnień.
- Nie rób tak! Czego ode mnie chcesz? Ja nie mam ochoty się bawić!
- Bielik, uspokój się. Powiedz mi co się dzieję.
Potuptała łapkami niezadowolona w miejscu, przenosząc wzrok na pysk zakręcono uchej.
- Chcę tylko spokoju! Być jak inni... - Spuściła po sobie uszy.
- Rozwiń myśl. - poprosiła, chcąc zrozumieć jej problem.
Wzięła oddech i jej wszystko wyjaśniła. Jak się czuła na co dzień, gdy bodźce zalewały ją z każdej strony. Że brakowało jej spokoju, odpoczynku. Nie chciała czuć tego napięcia, widzieć i analizować wszystko co wpadło jej w oczy. To była klątwa. Jak nic była przeklęta.
- To nie słabość, Bielik - mruknęła Irgowy Nektar. - To dar. Nie każdy może poszczycić się tak wnikliwym umysłem.
- Wcale nie! Ja go nie chcę! Chcę być jak Chryzantema, ona patrzy na ptaki i nie musi zastanawiać się, czy teraz skręcą w prawo, czy w lewo! - Pociągnęła nosem.
- Bielik, nie płacz - miauknęła zimno, posyłając jej również takie spojrzenie. - W dorosłości ci się to przyda. Twoja pamięć, analityczny umysł i strategiczne podejście, to cechy, które dają ci przewagę na polu bitwy. Teraz uważasz, że to wada, lecz przekonasz się, jak bardzo się mylisz. W świecie, gdzie rządzi polityka, dostrzeganie szczegółów jest na wagę złota. Każdy lider chowa emocje za maską, lecz nie każdy potrafi to robić umiejętnie. Potrafisz wydedukować, czy ktoś gdzieś był, po samym spojrzeniu na kota. Jeżeli zaczniesz rozwijać tą umiejętność, to możliwe, że i pewnego dnia zauważysz kogoś, kto będzie planował zamach na lidera. Nie chciałabyś wtedy go zdemaskować i stać się bohaterką?
Nie patrzyła na to z tej strony. Brzmiało znacznie ciekawiej i rzeczywiście mógł to być jej atut.
- Ja... Chciałabym...
- Jeżeli świat cię przytłacza... Spróbuj odwrócić to na swoją korzyść. Jesteś dopiero kocięciem, więc nie wymagam od ciebie nie wiadomo ile. Nie możesz jednak popaść w histerię.
Skinęła głową. Czyli musiała spróbować to kontrolować? Zaakceptować?
- A jak... jak mam to zrobić? - zapytała, bo nie miała pojęcia w jaki sposób coś takiego osiągnąć.
- Jesteś kocięciem, prawda? Baw się. Wchłaniaj każdy obraz, dźwięk i czerp z tego radość. Dla ciebie świat to miejsce pełne sekretów, które należy odkryć.
Zamrugała, patrząc na złotą z podziwem. Racja. Musiała po prostu uznać to za zabawę, wyzwanie, które sprawi, że będzie tylko silniejsza. Na jej pyszczku pojawił się uśmiech; na pysku Irgowego Nektaru również. Udało jej się poprawić jej humor. Niesamowite.
Wróciły do mamy i Sosny, gdzie wraz z siostrą znów dostąpiły zaszczytu, posłuchania o Mrocznej Puszczy. Zostały również przepytane z tego co już powinny pamiętać. Ona oczywiście wiedziała wszystko! Kochała swoją wiarę i z każdymi naukami, zatracała się w mroku coraz bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz