- Żbik, Tęcza i Niezapominajka. Jacy oni są piękni. - Wymruczała radośnie jedna z kotek przybliżając nos do niego i reszty. Obie zaczęły dokładnie wylizywać maluchy. Ciepły i za razem szorstki język był bardzo przyjemny w dotyku i delikatnie mierzwiąc futro kociąt idealnie usuwał różnego rodzaju zabrudzenia. Bury kocurek nieświadomie rzucił się pod jedną z kotek w poszukiwaniu pokarmu, jednak tylko jedna z nich była tą, która ich karmiła.
- Po mleczko to do drugiej mamusi! - Zawołała nieśmiało. Kocię mrugnęło dwa razy oczami po czym zmieniło kierunek i udało się do Jaskółki, która już kładła się na ziemię przygotowując do karmienia. Głodne kocię ułożyło się wygodnie kładąc łapki na brzuchu mamy, dociskając go mruczało i chłeptało zdrowe mleko.
- Jestem w nich po prostu zakochana. - Powiedziała Jaskółka stykając się czołem z Krecik, obie wyglądały na bardzo dumnie z tego, że udało im się dopiąć swego, czyli posiadać własne kocięta.
Po opiciu brzuszka nadeszła pora na krótką drzemkę, która okazała się zająć pół dnia, lecz to nie przeszkadzało maluchowi by rozprostować kończyny. Żbik powstał na wszystkie łapki, a jego krótki ogonek sterczał radośnie. Zaczął zaczepiać swoje rodzeństwo, które chętnie dołączyło do zabawy. Kocięta wymachiwały łapkami na wszystkie strony, każde z nich bacznie obserwowało ruchy drugiego mając przy tym niesłychaną frajdę.
- Hej! Puszczaj mój ogon! - Syknął Tęcza do brata, widocznie chcąc odpłacić mu pięknym za nadobne.
- Ani mi się śni!
- To pożałujesz Żbik, że z nami zadarłeś! - Odparła Niezapominajka skacząc na kocura przygważdżając go do ziemi. Kocięta z tryumfalnymi minami uśmiechały się do burego.
- Następnym razem z wami wygram. - Prychnął niezadowolenie.
- Chciałbyś. A masz z szyszki! - Krzyknęła i ni stąd ni z owąd o głowę Żbika rozbiła się niezbyt pokaźnych rozmiarów szyszka. - To cię nauczy nie zadzierać z rodzeństwem i potęgą szyszek!
Bury otrzepał łeb strząsając z niego kawałki szyszki. Naprawdę? Jego brat i siostra byli bardzo dziwni, mimo to bardzo ich kochał, nie miał im za złe tego, że się tacy urodzili, on też nie był idealny.
Całą zabawę i rozmyślenia przerwał szmer, kocięta znowu pognały do mamy, a Żbik usiadł czujnie wypatrując gościa. Nikt się jednak nie zjawił, co skłoniło kocura do zbadania całej sytuacji, krok za krokiem z lekkim stresem opuścił norkę i rozejrzał się po terenie, który był mu właściwie obcy. Dostrzegł chuderlawą kotkę o zabrudzonej sierści ciągle gapiącą się w stronę żłobka.
- A ty to kto? - Syknął próbując udawać odważnego, co niekoniecznie mu wychodziło. Jednak udało mu się wybudzić kotkę z transu, ta pokiwała łbem w obu kierunkach jakby "schodząc na ziemię" i nieśmiałym krokiem ruszyła bliżej kocięcia.
- Mhm. - Mruknęła jakby próbując się przedstawić.
<Nic?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz