— Długa historia — odparł spokojnie, poprawiając mech na swoim legowisku. — Opowiem ci później, ale najpierw ty musisz mi powiedzieć coś o sobie, Chłodna Łapo. Wydajesz się okej, lubię cię — dodał z lekkim uśmiechem.
Czyli kocur, nie wróć, kotka była miła i zechciała spróbować z nim się zakolegować. Brzmiało to dobrze. Nie miał pojęcia jaki miała stosunek z jego ojcem, ale możliwe, że jej nie lubił. W sumie... to ojciec mało kogo lubił, jak tak przyjrzał się jego relacji w Klanie Wilka. Ich przyjaźń mogła się źle skończyć, ale go to nie obchodziło. Nie będzie mu jeszcze dziadyga dyktował z kim mógł się kolegować.
— Cieszę się, że tak myślisz — miauknął również się uśmiechając. — Moim ojcem jest Mroczny Omen, a moją matką Rysia Pogoń — skrzywił się z niesmakiem. — Przez nią właśnie, Klan Klifu mnie wyrzucił na zbity pysk, bo ten dureń im to powiedział. Ona... nie była dobrym kotem — dodał widząc jak już na pysk młodszej, pojawia się pytanie. — Ale nie jestem taka jak ona! Jestem lepszym kotem, wierz mi. Mam też siostrę, Łasiczą Łapę. Śpi tu z nami, nie wiem czy ją poznałaś.
Kotka zastanowiła się chwilę, kiwając głową.
— Tylko z widzenia.
— No i może dobrze... Jest... specyficzna i dziwna. Lepiej nie zaprzątaj sobie nią głowy, bo cię kopnie i opluje — przypomniał sobie jak kotka właśnie to ostatnie zrobiła, gdy był pod wpływem podejrzanych ziół, podczas porwania ze zgromadzenia. — Chciałbym zostać silnym wojownikiem. Wiesz, że potrafię złapać ptaka siedzącego na gałęzi? — pochwalił się. — Nauczyłem się tego w Klanie Klifu. Było ciężko, ale mogę ci pokazać co i jak jeśli chcesz.
— Właściwie to bardzo chętnie — rzuciła z lekkim uśmiechem na pysku, przeciągając się — A co do twojego pochodzenia... — zaczęła, widząc, jak na pysku Chłodu maluje się lekka niepewność oraz nerwy. — To się nie martw, moja matka też jest pierdolnięta. Dlatego jest nas dwóch — parsknęła śmiechem, wymijając starszego ucznia. Szturchnęła go barkiem, nim rzuciła się truchtem przed siebie.
Odetchnął z ulgą. Czyli udało się kogoś poznać, kto z chęcią chciał spędzić z nim czas i nie drzeć się przez cały dzień na dorosłych, jak to miał w zwyczaju Szczurza Łapa. Ruszył za kotką, przyspieszając kroku. Na szczęście w obozie Klanu Wilka było mnóstwo drzew, dzięki czemu nie musieli łamać zasad, wychodząc gdzieś samotnie w teren. Zatrzymali się przed rozłożystym drzewem, gdzie gałęzie były solidne i wisiały nisko przy ziemi. Idealne do trenowania.
— A więc... — zaczął. — To bardzo trudne. Trzeba skradać się po ziemi o tak — zaprezentował, przypadając do gruntu. — Jakbyś czaiła się na mysz. Różnica jest taka, że musisz obserwować gałąź i ptaka. Nie może cię ani usłyszeć, ani zobaczyć. Potem podchodzisz od tyłu do drzewa — Przywarł do kory. — I tu najtrudniejsza część. Trzeba powoli się wspiąć lub też szybko, zależy jak z twoją zręcznością. Jak wybierzesz to pierwsze, musisz uważać, by nie spłoszyć ptaka, a następnie skoczyć na gałąź. A jak to drugie to... musisz być szybka. Wspinasz się, skaczesz na gałąź i łapiesz go. — skończył tłumaczyć, po czym pokazał jak on to robił. Sprawnie wspiął się na drzewo i szybkim skokiem, znalazł się na gałęzi, udając łapanie piszczki. — No i lepiej nie spaść. — dodał jeszcze, zeskakując na ziemię.
<Gęsia Łapo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz