- Ach! Tu jesteś drogie dziecko! - Wymruczała zadowolenie czekoladowa arlekinka wstając i otrzepując się ze ściółki. Jej roztrzepanie było widoczne na pierwszy rzut oka, widać było, że nie była silną liderką.
- Tak Wielka Gwiazdo. Co robimy? - Zapytała pewnie nie wykazując żadnych emocji, chciała pokazać się liderce od jak najlepszej strony, nie koniecznie tej prawdziwej.
- Ponieważ jest to twój pierwszy trening ze mną chciała bym ci pokazać granice.
Uczennica kiwnęła łbem, pasowało jej to, gdyż nie musiała zbędnie brudzić swoich łap. Obie udały się do wyjścia z obozu, choć szylkretka bardzo nie chciała patrolować granicy z Klanem Klifu.
- Opowiedz mi coś o sobie moja droga. - Zaczęła Wielka Gwiazda gapiąc się radośnie tymi swoimi żółtymi ślepiami, od wyrazu jej twarzy Łasicę aż skręcało w żołądku. Przełknęła ślinę i zaczęła mówić.
- No więc... Jestem bardzo pozytywnie nastawioną do życia kotką, a przede wszystkim bardzo skromną. - Skłamała choć na pierwszy rzut oka było widać, że są to same bujdy.
- Rozumiem, to bardzo dobrze. W Klanie Wilka brakuje kotek o złotym sercu. - Wymiauczała, jednak jej pysk nie zamierzał się zamknąć i już szykowała następne pytanie. - Ile masz księżyców? - Dopytywała.
- Dziesięć. - Odparła.
- W takim razie trzeba ci szykować już ceremonię... Kurczę nie wiedziałam, że jesteście już w takim wieku. - Co ona miała na myśli? Jaką ceremonię skoro nawet nie ukończyła treningu? Arlekinka szybko zdała sobie sprawę, że musi przegadać kotkę tak, by dała jej więcej czasu na trening. W końcu przysięgała sobie, że będzie najlepsza, a to bez treningu nigdy nie wypali.
- Wielka Gwiazdo... - Zaczęła - Tak lubię z tobą trenować, czy mogłabyś mnie dłużej uczyć? Nie trzeba szykować na razie żadnej ceremonii. - Zasugerowała widząc zdziwienie na pysku czekoladowej. Ta jednak szybko zmieniła mimikę twarzy i wypięła dumnie pierś niczym kogut.
- Właściwie to jesteś wspaniałą uczennicę Łasico, schlebiasz mi. Chyba mogę przełożyć tę ceremonię. - Mruknęła w odpowiedzi dalej się pusząc. Jak dobrze, że było tak łatwo ją do tego namówić, może w przyszłości udało by się ją owinąć koło pazura? Kto wie?
***
Wracając z treningu obie kotki szły napuszone niczym ptaki ukazujące swe wdzięki. Wielka Gwiazda rzuciła uczennicy ciepłe spojrzenie, po czym udała się w swoją drogę. Zaś do niebieskookiej podbiegł czym prędzej ojciec z zgorzkniałą miną.
- Czego ona cię uczy?
- A gadała coś na temat mianowania kotek w wieku dziesięciu księżyców. Jednak nie martw się, szybko ją spławiłam. - Wyjaśniła ojcu szylkretka widząc jak w jego oczach maluje się duma pomieszana z zdziwieniem.
- Co zrobiłaś? - Dopytywał szorstkim tonem głosu.
- Załatwiłam sobie trening. Chciała mnie mianować wcześniej, ale powiedziałam jej, że bardzo chcę z nią ćwiczyć. Nawciskałam jej parę kitów przy okazji. - Wytłumaczyła szyderczo się uśmiechając, ten sam cyniczny uśmiech zagościł na pysku ojca.
- Bardzo dobrze, że chcesz się uczyć, jesteś całkowitym przeciwieństwem swojego brata. Jestem naprawdę pełen podziwu. - Wymruczał, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Młoda bardzo wzięła sobie do serca jego słowa, gdyż ponownie dumnie wypięła pierś i wygięła ogon w subtelnym łuku.
- Możesz na mnie polegać ojcze.
- Chociaż szkoda, że uczy cię właśnie ona... - Chlapnął posyłając chłodne spojrzenie w stronę legowiska liderki.
- Czego ona cię uczy?
- A gadała coś na temat mianowania kotek w wieku dziesięciu księżyców. Jednak nie martw się, szybko ją spławiłam. - Wyjaśniła ojcu szylkretka widząc jak w jego oczach maluje się duma pomieszana z zdziwieniem.
- Co zrobiłaś? - Dopytywał szorstkim tonem głosu.
- Załatwiłam sobie trening. Chciała mnie mianować wcześniej, ale powiedziałam jej, że bardzo chcę z nią ćwiczyć. Nawciskałam jej parę kitów przy okazji. - Wytłumaczyła szyderczo się uśmiechając, ten sam cyniczny uśmiech zagościł na pysku ojca.
- Bardzo dobrze, że chcesz się uczyć, jesteś całkowitym przeciwieństwem swojego brata. Jestem naprawdę pełen podziwu. - Wymruczał, a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Młoda bardzo wzięła sobie do serca jego słowa, gdyż ponownie dumnie wypięła pierś i wygięła ogon w subtelnym łuku.
- Możesz na mnie polegać ojcze.
- Chociaż szkoda, że uczy cię właśnie ona... - Chlapnął posyłając chłodne spojrzenie w stronę legowiska liderki.
<Omenie?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz