- Nie martw się, kiedyś skończysz trening i nie będziesz musiał się nim przejmować- pocieszyła go, siadając obok. Wierzyła, że Rudzik da sobie radę, bo Ognisty Język to naprawdę był dziwny typ. Musiała wspierać swojego brata.
- L-lepiej o-opowiadaj, j-jak t-tobie i-idzie. Z p-pewnością j-jesteś ś-świetna, p-prawda?- miauknął do niej, a ona zamarła na moment. Co mu powiedzieć? Że jest źle? Czy może skłamać, że jest całkowicie okej? Szło jej trochę średnio, ale… Po prostu nie chciała, żeby Rudzik się przejął jej sytuacją.
- Jest… Znośnie- odparła dość niepewnie, jednak poprawiła się, próbując naśladować stanowczy ton głosu. - Tak, jest okej. Daję jakoś radę. Chcesz się przejść? - zaproponowała szybko, odwracając uwagę brata, od sprawy jej treningu. To nie była rzecz, którą chciała się chwalić. Widziała, że Rudzik potrzebuje jej towarzystwa. Ognisty Język był niesamowicie nieznośnym kotem. Nie chciała, by tak obchodził się z jej bratem.
- M-możemy- miauknął cicho rudy, a ona uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- No to chodźmy.
***
Czasy teraźniejsze
Oszołomienie, zamieniło się na szczęście. Choć dalej była bardziej nerwowa niż zwykle, a na dotyk reagowała dość ostro, to była wniebowzięta. W końcu jej uwierzono, a koty które popierały Lisie Łajno, otrzymały karę. Widziała ten wzrok Łasicy. Wiele razy patrząc na Echo, przejeżdżała pazurem po gardle (oczywiście by siebie nie zranić, to delikatnie), pokazując jasny przekaz. "Już nie żyjesz". Nie przejmowała się nią. Nie miały po co spędzać ze sobą czasu, więc starała się uspokoić zawsze, gdy ta postanowiła odwrócić głowę, wychodząc by pracować.
Echo przejął paniczny strach przed wałami. Nie chciała na nie patrzeć, nie chciała ich dotykać. Zawsze kuliła się sama w sobie widząc to coś. Starała się zrównać oddech i udawało jej się. Poza tymi minusami, cieszyła się znowu życiem. Prawdziwym życiem. Koszmary przestały ją nawiedzać, już ogarnęła swoje futro, by wyglądało dość dobrze… Jednak coś tu brakowało. Jak tu spojrzeć w twarz rodzinie, gdy tamci dalej mogą sobie coś złego myśleć? Śnieżna Chmura to była poważna strata, a ona przecież tam była. Miała mocne wyrzuty sumienia, że go nie złapała. Była zbyt krucha by to zrobić, starała się, lecz nie wyszło.
Siedziała ze spuszczoną głową. Była już po treningu, próbowała się przełamać z łapaniem zwierzyny i obecnie trochę że wstrętem patrzyła na mysz u jej łap. Musiała przecież zjeść. Przełknęła ślinę.
-H-hej! - usłyszała cichy odgłos z jej prawej strony. Odwróciła się z paniką, ale zobaczyła tylko Rudzika. Jej kochanego brata. Tak bardzo chciała o niego dbać, a jej się nie udawało. Widziała tą bliznę, podejrzewała co się stało. Spuściła lekko głowę i zaczęła grzebać łapą w ziemi. Nie wiedziała zbytnio co powiedzieć.
- Cześć? - miauknęła niepewnie, spoglądając oszołomiona na rudego. Jakim cudem nie słyszała, że idzie? Jakim cudem go w ogóle nie zauważyła? Była chyba zbyt rozkojarzona.
- L-lepiej o-opowiadaj, j-jak t-tobie i-idzie. Z p-pewnością j-jesteś ś-świetna, p-prawda?- miauknął do niej, a ona zamarła na moment. Co mu powiedzieć? Że jest źle? Czy może skłamać, że jest całkowicie okej? Szło jej trochę średnio, ale… Po prostu nie chciała, żeby Rudzik się przejął jej sytuacją.
- Jest… Znośnie- odparła dość niepewnie, jednak poprawiła się, próbując naśladować stanowczy ton głosu. - Tak, jest okej. Daję jakoś radę. Chcesz się przejść? - zaproponowała szybko, odwracając uwagę brata, od sprawy jej treningu. To nie była rzecz, którą chciała się chwalić. Widziała, że Rudzik potrzebuje jej towarzystwa. Ognisty Język był niesamowicie nieznośnym kotem. Nie chciała, by tak obchodził się z jej bratem.
- M-możemy- miauknął cicho rudy, a ona uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- No to chodźmy.
***
Czasy teraźniejsze
Oszołomienie, zamieniło się na szczęście. Choć dalej była bardziej nerwowa niż zwykle, a na dotyk reagowała dość ostro, to była wniebowzięta. W końcu jej uwierzono, a koty które popierały Lisie Łajno, otrzymały karę. Widziała ten wzrok Łasicy. Wiele razy patrząc na Echo, przejeżdżała pazurem po gardle (oczywiście by siebie nie zranić, to delikatnie), pokazując jasny przekaz. "Już nie żyjesz". Nie przejmowała się nią. Nie miały po co spędzać ze sobą czasu, więc starała się uspokoić zawsze, gdy ta postanowiła odwrócić głowę, wychodząc by pracować.
Echo przejął paniczny strach przed wałami. Nie chciała na nie patrzeć, nie chciała ich dotykać. Zawsze kuliła się sama w sobie widząc to coś. Starała się zrównać oddech i udawało jej się. Poza tymi minusami, cieszyła się znowu życiem. Prawdziwym życiem. Koszmary przestały ją nawiedzać, już ogarnęła swoje futro, by wyglądało dość dobrze… Jednak coś tu brakowało. Jak tu spojrzeć w twarz rodzinie, gdy tamci dalej mogą sobie coś złego myśleć? Śnieżna Chmura to była poważna strata, a ona przecież tam była. Miała mocne wyrzuty sumienia, że go nie złapała. Była zbyt krucha by to zrobić, starała się, lecz nie wyszło.
Siedziała ze spuszczoną głową. Była już po treningu, próbowała się przełamać z łapaniem zwierzyny i obecnie trochę że wstrętem patrzyła na mysz u jej łap. Musiała przecież zjeść. Przełknęła ślinę.
-H-hej! - usłyszała cichy odgłos z jej prawej strony. Odwróciła się z paniką, ale zobaczyła tylko Rudzika. Jej kochanego brata. Tak bardzo chciała o niego dbać, a jej się nie udawało. Widziała tą bliznę, podejrzewała co się stało. Spuściła lekko głowę i zaczęła grzebać łapą w ziemi. Nie wiedziała zbytnio co powiedzieć.
- Cześć? - miauknęła niepewnie, spoglądając oszołomiona na rudego. Jakim cudem nie słyszała, że idzie? Jakim cudem go w ogóle nie zauważyła? Była chyba zbyt rozkojarzona.
<Rudziku, ukochany bracie? <33>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz