Myślami wróciła do czasów, kiedy wszystko jakoś tak było łatwiej. Orzeł był Orzełkiem, uganiał się za Piorunem, zaś ona i Bielik nieśmiało okazywały sobie uczucia.
Właśnie... Bielik...
Od ostatniej awantury jaka zaszła w legowisku medyków, kotka przestała przychodzić odwiedzić nawet kocięta brata. Albo po prostu przychodziła wtedy, kiedy Owieczka spała. Kotka nie miała jednak zamiaru roztrząsać tego tematu dalej i mimo paskudnego bólu, który rozrywał je serce, starała się zepchnąć uczucia do srebrzystej na bok.
— Owieczko... — zwinęła się jeszcze mocniej w kulkę, słysząc głos przyjaciela. Dlaczego nie chciał po prostu dać jej świętego spokoju? Czy prosiła o tak wiele?
— Daj mi spokój — mruknęła w odpowiedzi, nie mając ochoty słuchać kazań. Słyszała jak kocur wzdycha ciężko. Liczyła, że sobie odpuści, jednakże czuła jego obecność tuż za sobą.
— Jest coś co mogę dla ciebie zrobić? Widzę, że nie czujesz się najlepiej
Milczała, poruszając niespokojnie końcówką ogona. Chciała mu odpyskować, jednakże wiedziała, że dymny nie zrobił niczego złego i po prostu chciał dobrze. Westchnęła ciężko, nie ruszając się z miejsca.
— Zajmiesz się Perkozem i Miodkiem kiedy wrócę do swoich obowiązków? Za dwa księżyce — w odpowiedzi usłyszała jedynie ciche, twierdzące miauknięcie, przygłuszone przez gwar bawiących się kociąt.
— Jeszcze wszystko się ułoży, zobaczysz. Coś na to poradzimy — miauknął spokojnie, chcąc podnieść przyjaciółkę na duchu. Ta jedynie prychnęła w odpowiedzi, chowając mordkę między łapami.
— Nie możesz niczego obiecać.
Później została sama, ponownie pogrążając się w swoich myślach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz