Kociak powoli formował swoją wiedzę na temat otaczającego świata. Wszystko dzięki wspaniałej... Pszólce? Przczeli? Nie zdołał zapamiętać jej imienia, niezależnie, ile razy przybrana matka miauczała to do Ostrzenia. Nazywał ją Rudą, Rudzielicą, tylko tak zdołał zapisać sobie we własnej głowie, kim była dla niego królowa.
Biologiczna karmicielka Ostrzenia zabiła, zabiła z zimną krwią. Wnuk Orlikowego Szeptu gardził nią, zresztą jak gardził wszystkimi nierudymi i niekremowymi kotami.
Znał swoje miejsce w hierarchii, dziedzicząc niestety prawie że identyczny wygląd po dziadku Białasku. Jedyne, co różniło spokrewnionych ze sobą, to oczy. Felerny zastępca posiadał niebieskie ślipia, kociak zielone. Poza tym futro, uszy... Wszystko dobitnie wskazywało na pokrewieństwo między nimi.
Nie lubił tego, Ostrzeń nienawidził tego koloru. Nienawidził białego, przez co wolał chodzić oblepiony kurzem czy pyłem innych roślin, by chociaż na chwilę zakryć hańbę genową. Urodził się jako gorszy, gorszy w hierarchii. Trzymał się tego, bo tak przekazała mu mądra Ruda. Ufał jej, w przeciwieństwie do nieżyjącej już Susu.... Nawet nie zdołał zapamiętać podwójnego członu tej, która wydała go na świat.
Posiadał również ojca, również białego, o oczach brązowych. Ostrzeń doświadczył od niego miłości, co z jednej strony bardzo mu się spodobało, w końcu zdołał polubić kogoś z najbliższej rodziny. Mimo to... Rodzic płci męskiej również posiadał biel na ciele, przeklętą biel.
Kocur postanowił, kiedyś zwiąże się z partnerką po to, aby postarać się o kremowe i rude kocięta. Chciał tego, stało się to jego marzeniem, pomimo małej ilości księżyców na karku.
Inne kolory nie mogły istnieć.
Gdzieś w tle Przczeli Pyłek uśmiechała się perfidnie, wychowała otoczonego propagandą kocura. Piaskowa Gwiazda powinna hojnie jej wynagrodzić ową pracę...
Biologiczna karmicielka Ostrzenia zabiła, zabiła z zimną krwią. Wnuk Orlikowego Szeptu gardził nią, zresztą jak gardził wszystkimi nierudymi i niekremowymi kotami.
Znał swoje miejsce w hierarchii, dziedzicząc niestety prawie że identyczny wygląd po dziadku Białasku. Jedyne, co różniło spokrewnionych ze sobą, to oczy. Felerny zastępca posiadał niebieskie ślipia, kociak zielone. Poza tym futro, uszy... Wszystko dobitnie wskazywało na pokrewieństwo między nimi.
Nie lubił tego, Ostrzeń nienawidził tego koloru. Nienawidził białego, przez co wolał chodzić oblepiony kurzem czy pyłem innych roślin, by chociaż na chwilę zakryć hańbę genową. Urodził się jako gorszy, gorszy w hierarchii. Trzymał się tego, bo tak przekazała mu mądra Ruda. Ufał jej, w przeciwieństwie do nieżyjącej już Susu.... Nawet nie zdołał zapamiętać podwójnego członu tej, która wydała go na świat.
Posiadał również ojca, również białego, o oczach brązowych. Ostrzeń doświadczył od niego miłości, co z jednej strony bardzo mu się spodobało, w końcu zdołał polubić kogoś z najbliższej rodziny. Mimo to... Rodzic płci męskiej również posiadał biel na ciele, przeklętą biel.
Kocur postanowił, kiedyś zwiąże się z partnerką po to, aby postarać się o kremowe i rude kocięta. Chciał tego, stało się to jego marzeniem, pomimo małej ilości księżyców na karku.
Inne kolory nie mogły istnieć.
Gdzieś w tle Przczeli Pyłek uśmiechała się perfidnie, wychowała otoczonego propagandą kocura. Piaskowa Gwiazda powinna hojnie jej wynagrodzić ową pracę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz