*bardzo, bardzo dawno temu, jeszcze przed karą Szeptu*
Zielona trawa tworzyła miękkie legowisko dla każdego. Miło było tak poleżeć i się powygrzewać.
Szepcząca Łapa leżała na wspomnianej już trawie. Pora nagich drzew niedawno się skończyła, co było dla niej dość smutne, gdyż była to chyba jej ulubiona pora. Jednak Pląsająca Sójka bardzo się cieszyła z tego powodu, więc młoda kotka cieszyła się z nią. Mokra Gwiazda ruszył spokojnym krokiem, po drodze witając się z klanowiczami. Po krótkim odcinku czasu wpadł na niebieską uczennicę.
- Witaj, Szepcząca Łapo. - Miauknął spokojnie.
Kotka nie odpowiedziała, jedynie kiwnęła głową. Zazwyczaj srebrny kocur ignorował ją, przez nadmiar obowiązków, dziś jednak znalazł dłuższą chwilę na interakcję z uczennicą Narcyzowego Pyłu.
- Przejdziesz się ze mną? - Zapytał.
Zgodziła się ruchem głowy, wstając. Pokierował więc ich poza obóz, na rozległe równiny. Idąc krok w krok z przybraną córką Orzechowego Futra, pomyślał, że może warto zacząć jakiś temat.
- Jak ci idzie trening? – Zapytał tygrysio pręgowany kocur. - Nie dajesz Narcyzowi w kość? Albo raczej on tobie?
Dawny uczeń Ciernistej Gwiazdy pozwolił sobie się zaśmiać. Znał Narcyza od małego i wiedział, że czasem bywa z nim ciężko. Wyszkolił już jednak kilku uczniów i niebieski lider nie miał obaw przed kolejnym.
Kocur czekał na odpowiedź. Sądził, że kotka prędzej czy później się odezwie. W końcu rozmawiała z liderem klanu.
Natomiast ta nie wiedziała co ma począć.
Zielonooka od początku miała gdzieś z tyłu głowy, że lider w końcu będzie oczekiwał od niej odpowiedzi na jakieś pytanie, jednak trudno było się nie zgodzić na spacer. W końcu jak by miała mu wytłumaczyć jakąś wymówkę bez słów? Mokra Gwiazda pewnie by jej nie zrozumiał. Nagle, jakby poratowanie z Klanu Gwiazdy tuż przed dwójką kotów z Klanu Burzy przebiegł królik. Kotka wskazała na uciekające zwierzątko głową. Było to pytanie, czy może na nie zapolować. Kocur skinął na tak, więc kotka bez dalszej zwłoki ruszyła za królikiem. Dostrzegła go niedługo później i upolowała szybko i sprawnie. Najpierw oczywiście się podkradła, a potem skoczyła. Po chwili dołączył do niej lider.
- Dobra robota. Widzę, że robisz postępy.
Kotka na te słowa uśmiechnęła się delikatnie.
Niedługo później wracali już z przechadzki. Kocur ku uldze wnuczki Pląsającej Sójki niemal cały czas opowiadał coś i nie wymagał od niej odpowiedzi. Na szczęście najwyraźniej zapomniał o możliwości pytania kotki o różne sprawy. Albo po prostu wiedział, że trudno będzie jej odpowiedzieć ze zwierzyną w pyszczku. W obozie po tym jak srebrna odłożyła królika na stos rozeszli się w swoje strony, gdyż niebieski kocur miał pewnie jeszcze dużo obowiązków przywódcy Klanu do wykonania.
***
*no i teraz przechodzimy do ostatniej zimy, w której Szepcząca była uczennicą*
Kocica skradała się właśnie do pewnej piszczki. Obserwowała zwierzątko uważnie. Nagle nornica podniosła głowę. Szept już myślała, że została zauważona przez niewielkie zwierzątko, jednak to już po chwili z powrotem pochyliło się nad ziemią, najpewniej w poszukiwaniu czegoś zdatnego do zjedzenia. Kotka wykorzystała jego nieuwagę by podkraść się jeszcze bliżej. Gdy tylko wyczuła odpowiedni moment skoczyła, jednakże coś zderzyło się z nią. Srebrna upadła na ziemię, rozchlapując wodno-śnieżno-błotną mieszaninę na wszystkie strony. Po chwili zorientowała się co, a raczej kto się z nią zderzył.
- Ups, bardzo przepraszam! Nic ci nie jest? – spytała Borówkowa Łapa, podczas gdy nornica uciekła w popłochu. – Naprawdę nie chciałam!
Szepcząca Łapa spojrzała na młodszą od siebie szylkretkę. Pokiwała przecząco głową po czym lekko się uśmiechnęła.
- Fiu, to dobrze. Już się bałam, że zrobiłam ci jakąś krzywdę! – powiedziała córka Trzciny.
Chyba chciała dodać coś więcej, jednak nim zdążyła się odezwać inny burzak zabrał głos.
- Witaj Narcyzowy Pyle. – przywitała się dość cicho Niebiański Kwiat. – trenuje-jecie polowanie? –spytała, nieco jąkając się.
- Jak najbardziej. Widzę, że wy robicie to samo. – odparł Narcyz z uśmiechem. - Może macie ochotę na wspólne polowanie? – spytał po krótkiej chwili.
- Tak po prawdzie, to właśnie wracamy z treningu. – wcięła się Borówka, nim siostra Świerszczowego Skoku zdążyła by cokolwiek powiedzieć.
- W takim razie życzymy miłego odpoczynku. Do zobaczenia później! – powiedział brat zastępczyni. Szepcząca na potwierdzenie jego słów uśmiechnęła się kiwając lekko głową na „tak”.
- Do zobaczenia. – odpowiedziała liliowa kocica, po czym wraz ze swą uczennicą, która rzuciła Szepczącej Łapie jeszcze krótkie „pa” na pożegnanie ruszyły w stronę obozu.
***
*nareszcie przechodzimy do ostatniej wiosny, w której Mokry żył!*
Pora nagich drzew zaczęła powoli odpuszczać. Był już praktycznie początek pory nowych liści. Wiele kotów cieszyło się z tego powodu. Szepczącej też trochę ulżyło, że nie będzie już się moczyć w chlapie przy niemal każdym wyjściu z obozu, ale z drugiej strony fajnie było ją wykorzystywać do robienia psikusów Dzikiemu Gonowi, choć i tak wolała by aby pora nagich drzew była bardziej mroźna. Miała nadzieję, że następna będzie właśnie taka zimna, jak jej pierwsza. Co z tego, że było mało zwierzyny. Srebrnej kotki to po prostu nie ruszało. Apropo robienia psikusów Dzikiemu, to całkiem niedawno Szepcząca w nocy tuż przed świtem obsypała go chlapą. Kocur obudził się dopiero później, kiedy niebieska była już w legowisku terminatorów. Na dodatek dziko pręgowana kotka zatarła za sobą ślady łap, żeby rudy kocur nie miał żadnych poszlak odnośnie tego, kto to zrobił. A już pewnie myślał, że osoba która robiła mu takie kawały odpuściła! Ale się mylił i to bardzo. Wścieklizna wciąż panowała, patrząc na króliki, które nadal toczyły często pianę z pyska. Kotka obserwowała obóz. Myślała, że więcej kotów zginie przez tę śmiertelną chorobę. Naprawdę miała pecha, że akurat jej rodzinę to spotkało. Naprawdę. Tęskniła za nimi. Za Orzechem, za Sikorką i za Pląsającą Sójką, która zmarła pewien czas przed wścieklizną. Srebrna obróciła głowę, by zobaczyć czy coś ciekawego dzieję się z drugiej strony obozu. Córka Sikorki miała ochotę się skrzywić, przez to, kogo zobaczyła. Nie pokazała jednak żadnych emocji. Nadal z lekko przymrużonymi oczami patrzyła na świat. Ogon jej się nawet nie poruszył, ani sierść się nie podniosła.
A kogo zobaczyła?
Mokrą Gwiazdę.
Koło niebieskiego kocura stała Miodowy Obłok. Rozmawiali, widać było, że cieszyli się swoim towarzystwem. Niedługo później delikatnie się przytulili. Następnie Miodek odprowadziła starszego kocura do jego legowiska, a potem poszła do kociarni najpewniej żeby zająć się kociakami i sprawdzić, czy nic wielkiego nie zrobiły pod jej nieobecność.
Niebieska nie wiedziała, że był to ostatni raz, kiedy widziała kocura….
żywego.
***
Po pogrzebie Mokrej Gwiazdy, w nocy, przybrana córka Orzechowego Futra niezauważona wymknęła się z obozu. Przyspieszyła korku, kiedy oddaliła się od siedziby Klanu Burzy na tyle, by nikt nie mógł jej zobaczyć ani usłyszeć. Stąpała po miękkiej, młodej trawie. W około nadal można było dostrzec resztki chlapy. Dopiero po pewnym czasie dotarła do celu. Do… miejsca, w którym grzebało się zmarłe koty z Klanu Burzy. Kocica podeszła do świeżo usypanej kupki piachu na jednym z nich. Nikogo nie było w pobliżu. Po chwili srebrna odezwała się.
- No no, trochę szkoda, że zmarłeś. Nie zdążyłam się na tobie zemścić za twojego życia. – powiedziała nad grobem dawnego lidera niebieska kocica. Na jej pysku pojawił się wredny uśmieszek– Spokojnie, znajdę sposób na zemstę, lub chociaż uprzykrzenie ci życia po życiu. Nie odpuszczam łatwo moim wrogom. Do zemsty, Mokra Gwiazdo. – odchodząc, niebieska kocica machnęła ogonem tak, że aż część piasku z kupki piachu która leżała na grobie dawnego lidera jej klanu wzbiła się w powietrze, by następnie opaść po krótkiej chwili.
Kiedy powolnym krokiem odchodziła od grobów zmarłych kotów, rozpętała się burza. Co jakiś czas było słychać pioruny, walące gdzieś niedaleko w różne miejsca. Szepczącej Łapie to jednak wcale nie przeszkadzało… a wręcz podobało jej się to. Później, niezauważona przez nikogo weszła do obozu Klanu Burzy, a potem do legowiska uczniów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz