*dzień przed mianowaniem Słonecznikowej Łodygi*
Kocica skoczyła na niewielką nornicę. Chybiła jednak. Celowo.
Narcyz obserwował ją cały czas, ale ona nie chciała tym razem zabić tego zwierzątka.
Te małe czarne oczka, nieświadomej niczego ofiary sprawiły, że po prostu nie mogła.
Nie chciała odbierać jej życia, po prostu nie.
Tuż po tym, jak nornica zniknęła w krzewach jeżyny, Narcyzowy Pył odezwał się:
- Spokojnie, każdemu czasem piszczka ucieknie. A tobie się to rzadko zdarza.
Kotka skinęła delikatnie głową. Po chwili wraz z niebieskim wykopali wcześniej zakopane przez siebie piszczki. Szepcząca wzięła wcześniej upolowaną przez siebie zwierzynę, po czym ruszyła do obozu wraz ze swym mentorem. Na miejscu odłożyła wraz z żółtookim piszczki na stos. Następnie pożegnali się i ruszyli w swoje strony. Narcyz do Orlika, z którym ostatnio dość często spędzał czas. Niedawno, przez Kozi Skok Szepcząca Łapa dowiedziała się, że ta dwójka chce być razem. Kocica, jak tylko o tym usłyszała, była nieźle zdziwiona. Później to samo usłyszała od Narcyzowego Pyłu. Nie to, żeby miała coś przeciwko gejom, ale nie spodziewała się czegoś takiego tak nagle. Tak po prawdzie, to nie spodziewała by się też tego, gdyby Orlik był kotką. W sensie, zauważyła, że brat Mniszkowego Kwiatu dziwnie się zachowuje przy bracie Hiacyntowej Cętki i czasem wice wersa, ale nie podejrzewała, że o to chodziło. Oczywiście, jeśli Orlik zdradzi uczucia Narcyza, to będzie miał do czynienia z niebieską kulą wściekłości czytaj siostrą Dzikiego Gona. Kocica zastanawiała się co sądzi o tym wszystkim Cętkowany Kwiat, jeśli wieść już do niej dotarła.
- Hej, Szepcząca Łapo, chcesz zjeść ze mną posiłek? – spytał niespodziewanie i jednocześnie dość nieśmiało kremowy brat kotki. Od razu uśmiechnęła się po czym skinęła głową na tak. Razem wzięli piszczki ze stosu, po czym usiedli gdzieś w kącie by w spokoju spożyć posiłek.
***
Szepcząca Łapa siedziała gdzieś z boku obozu, pochłonięta obserwacją reszty kotów z Klanu Burzy. Szybko dostrzegła wychodzącego z legowiska terminatorów kremowego kocura. Po chwili brat srebrnej usiadł przed wejściem do legowiska uczniów, gdyż wiedział, że ma jeszcze trochę zapasowego czasu przed treningiem. Słonecznik rozejrzał się po obozie. Życie klanowiczów toczyło się jego normalnym, rutynowym biegiem. Nic nie zapowiadało, żeby cokolwiek miało się tego dnia zmienić. Poranek rozpoczynał się dokładnie tak samo, jak zwykle. Kremowy zastanawiał się, co dzisiaj zaplanowała dla niego Burzowa Noc. Ostatnimi czasy coraz częściej sprawdzała jego wiedzę - mu jednak udawało się zawsze wyjść z jej testów obronną łapą. Z polowaniem i walką także sobie radził. Córka Smutnej Ciszy była dumna z jego postępów, a on cieszył się z tego, że nie zawiódł jej oczekiwań.
Nagle spokojną obserwację Szepczącej Łapy przerwał donośny głos Chabrowej Gwiazdy.
- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować, zjawią się tutaj na zebranie! - ogłosiła. Uczeń Burzowej Nocy posłuchał jej rozkazu i stawił się w umówionym miejscu, wraz z innymi współklanowiczami, w tym jego niebieską siostrą.
Szepcząca podobnie jak on, zastanawiała się, kto zostanie mianowany, a jeśli nikt, to co chciała ogłosić Chaber. Po chwili liderka kazała jej kremowemu bratu podejść bliżej. Zaskoczony kocur bez cienia protestu wykonał polecenie liderki. Oj, Szepcząca już wiedziała co się zaraz stanie, a następnie wypowiedziane przez siostrę Narcyzowego Pyłu słowa tylko ją utwierdziły w tym, że miała rację.
- Ja, Chabrowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Słonecznikowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Serce syna Bąbla zabiło szybciej, a świat niebezpiecznie zawirował mu przed oczami. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Czy był na to gotów? Po chwili jednak odezwał się, najpewniej nie chcąc źle wypaść przed innymi klanowiczami.
- Przysięgam - odpowiedział, najbardziej przekonująco, jak na tę chwilę potrafił. Wziął kilka głębokich wdechów. To się naprawdę działo!
- Na mocy Klanu Gwiazdy, mianuję cię na wojownika. Od tej pory znany będziesz jako Słonecznikowa Łodyga. Gwiezdni cenią cię i witają cię jako nowego wojownika naszego klanu.
Dotknęła pyszczkiem jego głowy, a on odpowiedział jej dotykając jej barku. Nie potrafił uspokoić emocji. Był niemal głuchy na głosy dobiegające go zza pleców. Czyżby skandowali jego nowy tytuł? Być może.
W tym tłumie była Szepcząca Łapa, nie odzywająca się, lecz układająca odpowiednio swój pyszczek, tak, żeby wyglądało jakby wrzeszczała „Słonecznikowa Łodyga! SŁONECZNIKOWA ŁODYGA!” Na całe gardło.
Syn Sikorkowego Śpiewu odszedł od miejsca spotkania i zaraz wpadł na swą siostrę. Błękitna uśmiechnęła się promiennie w jego stronę i przytuliła do niego, chcąc pogratulować kremowemu. Było jej jednak trochę smutno, że jako ostatnia z rodzeństwa zostanie mianowana. Ukrywała jednak te uczucia w sobie, nie dając nikomu ich poznać. Cieszyła się z sukcesu swojego brata. Słonecznik jednak dalej nie rozumiał, co się działo. Mało co nie przewrócił się pod wpływem jej siły.
- Och, Szepcząca Łapo... witaj - mruknął nieobecnym głosem.
- Ale nie koniec zebrania! – odezwała się nagle córka Błękitnej Cętki, widząc, że część klanowiczów szykuje się do wrócenia do wcześniej wykonywanych czynności. – Szepcząca Łapo, proszę wystąp.
Dziko pręgowana nie spodziewała się tego podobnie jak kremowy w swym własnym przypadku, jednak nie dała po sobie tego poznać i szybko ustawiła się w odpowiednim miejscu, na którym to przed chwilą stał dziko pręgowany.
- Ja, Chabrowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę uczennicę. Trenowała pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejną wojowniczkę.
Szepcząca Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Srebrna kotka skinęła jedynie twierdząco głową, w myślach mówiąc „Ee, akurat, jeszcze czego!”
-Tak więc mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Szepcząca Łapo, od tej pory będziesz znana jako Szepcząca Dusza. Klan Gwiazdy ceni twoje umiejętności łowieckie oraz wita cię jako nową wojowniczkę Klanu Burzy.
Po chwili tak jak w przypadku Słonecznika, koty stojące za córką Sikorkowego Śpiewu zaczęły wykrzykiwać jej nowe imię.
Musiała przyznać, że Chaber wybrała jej całkiem dobre imię.
Kotka po otrzymaniu kilku gratulacji, między innymi od mentora, Jelonka i oczywiście Słonecznika wyruszyła wraz z tym ostatnim na czuwanie.
***
Ona i jej brat czuwali z dwóch różnych stron obozu, tak, by się nie widzieć ani nie słyszeć. W końcu nie chciano, by się rozproszyli w trakcie czuwania.
Niebieskiej kotce nie sprawiało problemu to, że miała nie mówić.
Ona po prostu niemal nigdy nie mówiła.
Patrzyła na gwiazdy, których blask był świetnie widoczny na tle nieba, podobnie jak jasny księżyc. Ciemność nocy okrywała terytoria klanów, sprawiając, że większość kotów spała. Delikatnie wilgotna trawa dodawała jeszcze piękna tej scenerii, w której to srebrnej kotce przyszło się znajdować.
Wnuczka Pląsającej Sójki jakoś nie mogła uwierzyć, że to te piękne punkciki są dawnymi kotami klanowymi, które zsyłają na żyjących pioruny by pokazać im, że to oni mają władzę.
Ale skoro mają tą władzę, to czemu nie zmienią świata?
Czemu nie usuną wszystkich, którzy potencjalnie mogą złamać ich święte kodeksy?
Czemu kiedy ktoś źle o nich pomyśli, tak jak ona teraz, od razu go nie skarcą lub ukażą?
To doprowadziło ją do myśli, że Klan Gwiazdy nie ma pełnej władzy nad tym, co się dzieje na ziemi, tylko robi to, co może, by udawać, że tak jest. Albo po prostu mają wszystko pod ogonem, póki coś co ich wystarczająco wkurzy się nie stanie.
Szczerze? Sądziła, że to ta druga opcja jest prawdziwa, przynajmniej w większości.
Wpatrując się tak w ciemne nocne niebo, Szepcząca Dusza zastanawiała się, czy Pląsająca Sójka chciałaby coś zmienić w Klanie Gwiazdy? A jeśli tak, to czy coś próbuje w tej sprawie zrobić?
Miała nadzieję, że tak.
Że jej babcia coś zmienia, że już coś zmieniła.
Ale w sumie to….martwa niebieska szylkretka już coś zmieniła….
Sprawiła, że jej wnuczka wiedziała iż w Klanie Gwiazdy jest przynajmniej jedna naprawdę uczciwa dusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz