Nie wierzył w to, że Zbożowego Kłosu nie było nigdzie w ich tymczasowej norze. Dobra... brzmiało to dziwnie, ale nadal nie miał z nią nic wspólnego, jeżeli chodzi o jakiekolwiek uczucia. Byli tylko wygnańcami, którzy stracili władzę we własnym klanie! Po tym jak spotkał się z Niezapominajkowym Snem; przypadkiem, od razu poszedł szukać kotki. A było to dość trudne, bo nie miał pojęcia, czy poszła się napić, czy może polowała. Sprawdził większość ich tymczasowych terenów, ale ślad po niej zaginął.
Powinien naprawdę się poddać i odejść na zawsze. Nikt go przecież nie chciał w klanie. Wygnanie było tego dowodem. Nie... Stop! Uciszył te szepty. Może i raz udało się Pigwowemu Kłowi go wykiwać i omamić, ale nie tym razem. Teraz wiedząc, że to nie są jego własne myśli, a jad sączony przez wroga, lepiej mu szło opieranie się przed jego wpływem. To musiało go bardzo denerwować, skoro już kilka razy prawie "przypadkiem" złamał sobie łapę w kolejnej dziurze. Klanie Gwiazdy! Gdzie byliście, kiedy ich potrzebował! Jak miał walczyć z czymś co już nie żyło, a życzyło mu źle? Znów siły go opuściły. Ta walka była bezsensowna...
Nagle do jego nosa dotarł znajomy zapach. To przywróciło mu nadzieję i odepchnęło myśli od swojego nemezis i jego prób złamania jego woli.
- Jeszcze nie zginąłem... - No dobra... Nie było to dobre określenie, bo zginął już czterokrotnie, ale wiadomo o co mu chodziło. - Znaczy... tak naprawdę - sprostował, odzywając się w przestrzeń. Miał nadzieję, że zły duch to usłyszał i da mu spokój. On jeszcze miał coś tu do zrobienia...
***
Udało się! Widok bengalki sprawił, że odetchnął z ulgą. Nie mógłby żyć sam, bo czuł, że oszalałby przy najbliższej okazji.
— Jesteś! Wszędzie cię szukałem! Gdzie -
— Wracamy do klanu nocy — mruknęła, stawiając sztywno swoje łapy. Jej barki poruszały się rytmicznie z każdym krokiem, zaś ogon balansował, pozwalając jej utrzymać równowagę. — Zabijemy tego sukinkota. Nie możemy pozwolić, żeby reszta cierpiała przez nasze błędy — przystanęła, odwracając się w stronę Jesiona.
Ten spuścił wzrok, nerwowo poruszając ogonem.
— Nie patrz tak na mnie, ja wracam. Nawet jeśli będę musiała wyrżnąć wszystkich jego popleczników. Za to, co zrobił Chrobotek... co zrobił nam... Nie mów mi, że ty nie chcesz zatopić kłów w jego nędznym, śmierdzącym futrze — miauknęła hardo, unosząc ogon ku górze — Idziesz ze mną, czy nie, Jesionowa Gwiazdo?
Wziął głęboki oddech. Rozumiał ją, sam również chciał, aby Borsuk za to wszystko zapłacił. Zwłaszcza, że usłyszał od Niezapominajkowego Snu wiele strasznych wieści. Jednak postanowił na razie pohamować rządzę mordu byłej zastępczyni i streścić raport od wojownika z ich klanu.
- Na razie posłuchaj. Spotkałem Niezapominajkowy Sen. Musisz usłyszeć co się dzieję w klanie. - To zaciekawiło kotkę, która wbiła uważnie w niego wzrok, oczekując na jego słowa.
Opowiedział jej o tym czego się dowiedział od kocura. O brutalnym morderstwie Pajęczej Sieci przez Puszyste Futro. O zawaleniu groty, gdzie odbierał od Klanu Gwiazdy swoje życia. O tym, że Borsuk kontroluje wszystkich i że na ostatnim zgromadzeniu ryzykował życie klanowiczów, aby ugasić pożar i tym sposobem się ich pozbyć.
Brzmiało to potwornie. Musiał przyznać, że nie wyobrażał sobie takiego Klanu Nocy. Borsuczy Warkot był prawdziwym tyranem. Jeszcze tylko chwila i zacznie porywać klanom kocięta, jak Lisia Gwiazda.
- Więc tak to wygląda... - zakończył. - I powiem ci jedno. Borsuk musi zapłacić za wszystko. Dlatego... - Stanął pewniej na łapach. - Pójdę z tobą. Będę walczyć za dobro klanu, nawet za cenę reszty żyć. Tylko czy jesteś gotowa stanąć przeciwko tym, którzy go popierają? Co jeśli tak im namieszał w głowach, że pozostaniemy sami przeciwko całemu klanowi? - To właśnie go dręczyło najbardziej. Bał się tego, że gdy tylko postawią łapę na dawnym terenie, rozpocznie się piekło. I to oni w tym piekle polegną.
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz