Liliowa popatrzyła na uczennicę, miała tendencję do spóźniania się na treningi. Musiała ją tego oduczyć, co, jakby była wojowniczką niedługo i spóźniała się na każdy patrol? Niedopuszczalne. Chociaż z jej kolorem futra byłoby to dopuszczalne. Podniosła wzrok na kremową po jej pytaniu.
– Polować będziemy się uczyć, jak pewnie wiesz zające, to nasze główne jedzenie. By złapać zająca musisz umieć szybko biegać i sprawnie skręcać. Orientacja w terenie jest strasznie ważna jak łapiesz, uważać na nory. Upadek do niej potrafi być bolesny bardzo. – powiedziała spokojnie, wolała długo mówić, mniej obowiązków po treningach. – Teraz pójdziemy na polanę i pokaże ci jak polować. Potem poćwiczymy, masz jakieś pytania?
– Nie mam. – odpowiedziała jej. Córka Orlikowego Szeptu wstała i wyszła z obozu. Słyszała kroki młodszej za sobą. Myślała co jej musi powiedzieć na temat polowania, chciała szybko ją nauczyć tego.
***
Obudziła się zmęczona, wczorajszy patrol wieczorny wyczerpał ją mocno. Jedyne, co obecnie ją zadowalało w życiu, to fakt, że Pyskatka stała się znowu Kamienną Łapą, do tego jej była uczennica ją uczyła. Mogła wreszcie odetchnąć z ulgą, że będzie mogła z nią iść się pościągać czy zapolować razem. Chciała jeszcze chwile poleżeć lub pospać jednak myśl o treningu nie pozwalała jej na to. Musiała wstać i iść, bo spóźnienie się mentora na trening to nieporozumienie by było. Wstała i wyszła z legowiska, rozglądając się, po chwili zauważyła swoją uczennicę czyszczącą się. Podeszła do niej, uśmiechając się, chociaż nie była brudasem.
– Idziemy na trening? Możemy zrobić sobie krótki wyścig na rozgrzewkę, a potem trenować walkę. – mruknęła do niej zaspana lekko.
– Dobrze. – jak zwykle usłyszała krótką odpowiedź i po chwili obie kotki wychodziły z obozu. Szybki bieg na początek dnia powinien dobrze jej zrobić. Po kilkunastu uderzeniach serca zatrzymała się.
– Tutaj, gdzie stoję zacznie się wyścig, kończymy go przy tamtej wyschniętej trawie, widzisz ja? – Spojrzała na kępę suchej trawy, pora opadających liści nie należała do przyjemnych ani miłych. Jedzenia mogło zacząć niedługo brakować, coraz zimniej się robiło. Same niepozytywne rzeczy. Uczennica kiwnęła głową na znak zgody. Nie mogła sobie pozwolić na przegraną też.
– To zaczynamy, 3 2 1 star! – odliczyła i zaczęła biec. Starała się jak najszybciej bieg i po jakiejś chwili mogła już się zatrzymać na końcu. Wygrała. Kilkanaście uderzeń serca potem dobiegła pręgowana. – Brawo, nie było tak źle. A teraz, choć, czeka nas trenowanie walki.
<Zmierzchowa Łapa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz