Każdy dzień stał się czymś strasznym. Pobudka wcześnie rano. Potem Łasica popychała ją, by się ruszyła. W końcu stawała na łapach i szła w stronę już po części zepsutych wałów. A musiała to robić dalej. Czuła się okropnie, psując robotę jej matki. Czarno-biała cały czas rzucała poniżające teksty oraz czasem wyżywała się, nawet fizycznie, przez co miała kilka ran i siniaków. Potem powrót, nienawistny wzrok innych. Czasem przełknęła jakiś kawałek myszy, o ile Łasica jej pozwoliła bo "pracowała nawet znośnie, ale dalej do dupy". Mogła trochę odpoczywać, choć jej prześladowczyni była zdania, że powinna pracować aż do późnej nocy. Zresztą, kto by się przejmował mordercą?
Już przyjęła do siebie fakt, że zamordowała. Wszyscy byli tego zdania, a ona je przyjęła. Dalej coś jej mówiło " To nie ty! ", i miała nadzieję że kiedyś odwróci się zły los, jednak wpływ Łasiczego Kła był zbyt mocny. Gadała do niej, że ma tą samą krew co Orzechowy Zmierzch, więc to jest na pewno jej wina. Jak okrutnego czynu się dopuściła… To był przecież jej dziadek. Bardzo go lubiła. A jednak. Umarł przez nią.
Omijała szerokim łukiem całą swoją rodzinę. Bała się ich reakcji, nie wiedziała co teraz o niej sądzili. Pewnie " Jest taka zła, zamordowała Śnieżną Chmurę". Jak jakoś Rudzika oraz Rzeczkę mogła trochę wykluczyć, tak samo Jabłkową Bryzę, to pozostawały kociaki Wrzosowej Polany. Jej matka oraz wujkowie. Z Kurkową Pieśnią nie rozmawiała nigdy, trochę się jego obawiała. Jej mama po stracie matki zrobiła to co zrobiła, a teraz umarł jej ojciec… Co jeżeli będzie chciała się zemścić na własnej córce? I Niezapominajkowy Sen. O nim wiedziała niewiele, tyle co opowiedział jej Rudzik. Rudy mówił jak to miły oraz niesamowity jest ich wujek, jednak zawsze był stres. Teraz czuła tylko to.
Skulona na swoim posłaniu, po jakimś czasie usłyszała szelest przy wejściu do legowiska starszyzny. Jeszcze bardziej podwinęła nogi. Nie chciała znowu iść. To ją przerastało.
- Wstawaj śmieciu- warknęła Łasica wchodząc. - POWIEDZIAŁAM WSTAWAJ!- wrzasnęła na nią, gdy zobaczyła w ślepiach szylkretki wahanie. Echo zadrżała na całym ciele. Czarno-biała podeszła do niej i chwyciła ostro za kark. Pisnęła przeraźliwie.
- Ruszaj się wywłoko- wymamrotała kotka, puszczając córkę Orzechowego Zmierzchu tuż za wejściem. Czekoladowa szylkretka wstała niepewnie, czując jak łapy jej się trzęsą. Przełknęła ciężko ślinę.
- Idziemy- poleciła jej Łasiczy Kieł, mrużąc ślepia. Echo wbiła wzrok w błotnistą ziemię. Tak jak zawsze, krok za krokiem aż do wałów. Popychana z tyłu przez czarno-białą, zaczęła iść do przodu, jednak w którymś momencie runęła. Usłyszała warczenie.
- Podnieś się gnoju. Już!
Nie posłuchała się. Leżała w błocie skulona. Rozejrzała się dookoła, aż jej wzrok padł na innego kota obok. Tak jak Łasica czarno-białego, jednak z zielonymi ślepiami. Zadygotała nerwowo i jeszcze bardziej zmniejszyła swoją objętość.
Już przyjęła do siebie fakt, że zamordowała. Wszyscy byli tego zdania, a ona je przyjęła. Dalej coś jej mówiło " To nie ty! ", i miała nadzieję że kiedyś odwróci się zły los, jednak wpływ Łasiczego Kła był zbyt mocny. Gadała do niej, że ma tą samą krew co Orzechowy Zmierzch, więc to jest na pewno jej wina. Jak okrutnego czynu się dopuściła… To był przecież jej dziadek. Bardzo go lubiła. A jednak. Umarł przez nią.
Omijała szerokim łukiem całą swoją rodzinę. Bała się ich reakcji, nie wiedziała co teraz o niej sądzili. Pewnie " Jest taka zła, zamordowała Śnieżną Chmurę". Jak jakoś Rudzika oraz Rzeczkę mogła trochę wykluczyć, tak samo Jabłkową Bryzę, to pozostawały kociaki Wrzosowej Polany. Jej matka oraz wujkowie. Z Kurkową Pieśnią nie rozmawiała nigdy, trochę się jego obawiała. Jej mama po stracie matki zrobiła to co zrobiła, a teraz umarł jej ojciec… Co jeżeli będzie chciała się zemścić na własnej córce? I Niezapominajkowy Sen. O nim wiedziała niewiele, tyle co opowiedział jej Rudzik. Rudy mówił jak to miły oraz niesamowity jest ich wujek, jednak zawsze był stres. Teraz czuła tylko to.
Skulona na swoim posłaniu, po jakimś czasie usłyszała szelest przy wejściu do legowiska starszyzny. Jeszcze bardziej podwinęła nogi. Nie chciała znowu iść. To ją przerastało.
- Wstawaj śmieciu- warknęła Łasica wchodząc. - POWIEDZIAŁAM WSTAWAJ!- wrzasnęła na nią, gdy zobaczyła w ślepiach szylkretki wahanie. Echo zadrżała na całym ciele. Czarno-biała podeszła do niej i chwyciła ostro za kark. Pisnęła przeraźliwie.
- Ruszaj się wywłoko- wymamrotała kotka, puszczając córkę Orzechowego Zmierzchu tuż za wejściem. Czekoladowa szylkretka wstała niepewnie, czując jak łapy jej się trzęsą. Przełknęła ciężko ślinę.
- Idziemy- poleciła jej Łasiczy Kieł, mrużąc ślepia. Echo wbiła wzrok w błotnistą ziemię. Tak jak zawsze, krok za krokiem aż do wałów. Popychana z tyłu przez czarno-białą, zaczęła iść do przodu, jednak w którymś momencie runęła. Usłyszała warczenie.
- Podnieś się gnoju. Już!
Nie posłuchała się. Leżała w błocie skulona. Rozejrzała się dookoła, aż jej wzrok padł na innego kota obok. Tak jak Łasica czarno-białego, jednak z zielonymi ślepiami. Zadygotała nerwowo i jeszcze bardziej zmniejszyła swoją objętość.
<Wujku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz