Właśnie odbywała się walka, walka na śmierć i życie,
Walka dwójki tytanów, którzy nie chcieli odpuścić.
Walka o skarb, o niewyobrażalnej wartości.
Walka o to co nie należało wcześniej do nikogo, lecz teraz miało
Walka o ...
KAMIEŃ.
Dziki i Szept, kocur i kotka, brat i siostra z jednej matki i tego samego ojca. Z tego samego miotu, urodzeni w tym samym dniu. A co najważniejsze NAJWIĘKSI WROGOWIE. Dzisiaj Szept, znalazła skarb, KAMIEŃ. Dziki, postanowił jej go odebrać, ona jednak, nie miała zamiaru mu na to pozwolić. Syczała i prychała, lecz i tak pomimo jej ostrzeżeń musieli przejść do łapo czynów. Brat rzucił się na nią, chcąc odebrać skarb bogów. Szept nie pozostawała dłużna, uderzyła go prosto w pysk, przez co ten stracił na sekundę orientację w przestrzeni. Młoda wykorzystała to i od razu, zaczęła walić łapami po jego rudym futrze. Młody pisnął i odepchnął ją. Ona odskoczyła, a następnie z impetem wpadła na niego. Odskoczyła ponownie po czym stanęła nad niewielkim fragmentem materiału skalnego. Chwyciła go w zęby, gdy Dziki szarżował na nią. Jej brat upadł na pysk. Ona zachichotała, po czym zaczęła uciekać w te pędy do babci.
- Kamracie Szept, ukryj się pod osłoną! – wrzasnęła ze śmiechem kocica. Szept rzuciła Dzikiemu spojrzenie pełne dzikiej satysfakcji z posiadania skarbu i tarczy anty wściekło-kulo-rudo-kupo-futro-lisowej.
- WPUŚĆ MNIE BABCIU!!!! – wrzeszczał Dziki, był ledwie słyszalny dla Szeptu, ukrytej wraz z drogocennym obiektem pod brzuchem babci. – JA CHCĘ TEN KAMIEŃ!!!!
- Znajdź sobie inny, ten jest Szeptu. – odpowiedziała mu – i ja jako jej tarcza nie wpuszczę cię, póki nie powiesz odpowiedniego hasła.
- A może… Proszę???? – Szept poczuła jak brat opiera się przednimi łapkami o Pląsającą.
- Hasło podano, tarcza odkryta. – powiedziała Sójka, podnosząc się. O rzesz!
Pędem uciekała wraz z kamieniem, nie pozwoli…. Nie pozwoli go sobie odebrać! Skok ponowny raz, zawróciła, a Dziki zaskoczony zrobił to samo. Biegali tak dość długo, nie myśląc o tym, że ich zaciekłą walkę obserwuje babcia Sójka, Słonecznik, Sikorka i Orzechowe Futro. Gdy wszystkim wydawało się, że walka dobiegła już końca, ta zaczynała się znowu. I tak oto, niemal cały dzień, trwała zaciekła walka tej dwójki. Nikt jednak aż do wieczora nie wiedział, kto w końcu zdobędzie skarb.
***
Kamień na szczęście pozostał w jej posiadaniu. Babcia przyniosła jej szyszkę, w zagłębieniu między jej łuskami, mała ukryła malutki kamyczek. Babcia dodała tej oto skrytce jeszcze dwa liście by wyglądała ona jak zabawka myszka. Dodawało to efektu niewinności i sprawiało, że była to idealna kryjówka na ten skarb. Niestety, gdy odchodzili z tymczasowych terenów, Szept zapomniała o niej i teraz jej nie miała. Było jej smutno, bo był to wielki skarb, o który rozegrało się tyle bitew! Były to bitwy Kamieniowe jak nazwała to babcia. Tyle starań i wszystko na marne! Wtem młoda dostrzegła, że Pląsająca Sójka niesie jej zabawkę, ale jak na Klan Gwiazdy?!
- Witaj Szept! Gdy odchodziliśmy z tymczasowych terenów, zapomniałam o tej szyszce, ale na nasze szczęście Orzechowe Futro ją wziął i pomimo tego, że woda nie raz wlała mu się do pyska, nie puścił jej i ją doniósł aż tutaj!
Jej ojciec kiwnął głową, po czym podszedł do niej bliżej.
- Wiedziałem, że będzie ci smutno, jeśli nikt jej nie przyniesie, więc ja to zrobiłem.
Mała uśmiechnęła się promiennie po czym otarła się mocno o nogi ojca i babci, tak że aż ci prawie się wywrócili. Chwyciła zabawkę i gdy ojciec wrócił do swych obowiązków, sprawdziła czy kamień tam był. I o dziwo był! Czyli skarb nie został na terenach lisów, ani nie utonął w rzece. Teraz trzeba tylko go porządnie pilnować, by nikt go nie ukradł! A w szczególności Dziki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz