Szedł z nią na polowanie. Tak jakoś się złożyło. To był naprawdę zły pomysł. Wczorajszego dnia czuł jej palący wzrok na sobie. Co go podkusiło, aby uderzyć jego mamę?! Przecież wiedział jaka jest! Na dodatek szli z nią polować! Czy naprawdę nie widział, że to co zrobił było bardzo złym pomysłem? Wiedział, że Piaskowa Ścieżka nie zostawi od tak tej zniewagi. Jeszcze od własnego syna! Cały wewnętrznie się trząsł, ale on uważał, że nic nam nie będzie. Że jak coś zrobi, to on ich uratuje. Chciał w to wierzyć.
Byli już daleko od obozu, w głębi wrzosowiska. Na początku nie odzywali się do niej, polując. Musiał przyznać, że pokazanie prawdziwych umiejętności przed matką, było spełnieniem jego marzeń. Szkoda tylko, że ta była na niego wściekła. Pewnie nawet nic nie miauknie, kiedy uda mu się złapać królika!
Przypadł do ziemi i zaczął się skradać. Zapach zwierzęcia kusił jego nos. Jednak zanim skoczył i zatopił swoje kły, matka musiała wszystko zepsuć. Wydarła się na niego, płosząc zwierzynę. Zalał go gniew. Zrobiła to specjalnie! Odwrócił się w jej stronę, machając niezadowolony ogonem.
- Co ty wyprawiasz?! Prawie go mieliśmy! - syknął.
Czy ta kotka w końcu nauczy się, aby nie wchodzić mu w paradę? Jeszcze raz musiał jej przylać? Walić, że była jego matką. To przez nią nie mógł wyrosnąć na prawdziwego siebie, a żałosną kulkę strachu!
- Nie odzywaj się do mnie tym tonem! - warknęła.
- To ty nie odzywaj się do mnie tym tonem! - odbił piłeczkę.
Wojowniczka w kilku susach znalazła się przy nim, po czym dała mu w pysk! Wyszczerzył kły i nie panując nad swoim drugim ja, rzucił się na nią. Uczucie było... wspaniałe. Oczywiście do czasu, kiedy to Piaskowa Ścieżka nie użyła swojej obrony w postaci pazurów. Poczuł ból na lewej połowie pyska i zapach krwi. Odskoczył zdezorientowany, zamykając oko. Szczypało.
- Nie jesteś już moim synem! - wrzasnęła, a mu stanęło serce.
Co takiego? Ona... Ona się go wyparła? Poczuł jak w oczach wzbierają mu się łzy. Jego mamusia...
Przestań ryczeć! Nie była im do niczego potrzebna! Tylko krzywdziła!
Ale... On ją kochał!
Był masochistą?! Nie pamiętał co ta wariatka mu zrobiła? Naprawdę musiał mu przypominać? Jeszcze go zraniła! Musieli udać się do Jeżowej Ścieżki, aby sprawdzić, czy z okiem w porządku.
Rzucił wojowniczkę najbardziej nienawistne spojrzenie na jakie było go stać i pobiegł do obozu. Kusiło go, aby dokończyć walkę, ale wiedział, że jego pierwsze ja tego nie zniesie. Musiał się uspokoić i przemyśleć co teraz... Mieli dużo możliwości, kiedy ta ich wykluczyła z więzów rodzinnych. Nie musieli się jej słuchać! Dlaczego więc Dreszcz tego nie rozumiał? Musiał się odciąć od przeszłości i głupich sentymentów. Rodzina była bólem. Byli tylko oni. To było najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz